2 - Miło mi Cię poznać

1.2K 59 90
                                    

[T/I] otworzyła oczy szeroko. Przed nią stał jakiś chłopiec. Ubrany w długi czarny sweter, bordowe spodnie z dziurami na kolanach oraz biało-niebieskie trampki. Jego jasno-niebieskie włosy były związane w dwa kucyki. Jednak to, co zwróciło jej uwagę najbardziej, była maska, którą chłopak nosił na twarzy. Nie okazywała żadnych emocji, co przyprawiało ją o ciarki na skórze. Przez otwory, mogła dojrzeć jego niesamowite niebieskie oczy, które zdawały się przeszywać ją na wskroś. 

Jego blada dłoń wciąż była wyciągnięta w jej stronę. [T/I] nie mogła jednak oderwać wzroku od jego "twarzy". Czuła się w jego towarzystwie nieco dziwnie i niepewnie. 

- Wszystko w porządku? - odezwał się.

Jego lekko zachrypły, delikatny głos obudził ją z transu. Szybko się podniosła, nie zważając na jego dłoń i spojrzała na niego.

- Bardzo przepraszam, nie chciałam na Ciebie wpaść. - powiedziała szybkim, drżącym głosem.

- Nie, to moja wina. Powinienem patrzeć przed siebie, nie na grę. - pokazał swojego Gear Boya. - Na pewno wszystko w porządku?

[T/I] skinęła głową. Chłopak wydał z siebie odgłos ulgi.

- To dobrze. Wiesz, nie widziałem Cię tu wcześniej. Jesteś nowa?

- T-tak. Wczoraj się wprowadziłam. Jestem [T/I] [T/N]. Mieszkam pod 404.

- Sal Fisher, ale możesz mi mówić Sally Face. Mieszkam pod 402. - wyciągnął w jej stronę dłoń w geście powitania.

Uścisnęła ją.

- Sally Face? Czy to przez Twoją... - jej głos umilkł.

- Maskę? Tak. To proteza. - odpowiedział bez emocji, jakby słyszał to pytanie już setny raz w ciągu dnia.

Ton Jego głosu sprawił, że [T/I] poczuła się źle. Chyba nie powinna zadawać tego pytania. Ale nigdy wcześniej nie widziała jakiegokolwiek człowieka w takiej masce. 

Sal widząc jej zmartwienie, pokręcił głową.

- Nie martw się, przyzwyczaiłem się już do tego pytania. Nic się nie stało.

Dziewczyna rozluźniła się trochę. Chłopak był bardzo miły i uprzejmy, lecz nie mogła wyzbyć się dziwnego uczucia, które miała gdy stał przed nią.

"Ta maska..."

Blada maska z jasno-różową plamą na prawym oku, która zakrywała pewnie równie bladą twarz. Czy to znaczy, że Sala spotkał wypadek?

- Przepraszam, ale muszę już iść. Do zobaczenia - oddalił się, wlepiając wzrok w swojego Gear Boya, lecz tym razem zwracał uwagę na otoczenie przed sobą.

[T/I] obserwowała jak chłopak wchodzi do swojego mieszkania. Dalej czuła się niepewnie. Jeden z jej sąsiadów chodził w masce, jak jakiś psychopata z typowych horrorów. Odniosła wrażenie, że każdy mieszkaniec Addison Apartments jest na swój sposób dziwny.

Po krótkiej chwili stania w miejscu, postanowiła wznowić swój plan dowiedzenia się czegoś o krzyku, który słyszała. 

Już kierowała się w stronę windy, gdy nagle wysoka kobieta wyszła z jej wnętrza. 

Była to brunetka, o włosach sięgających jej do ramion. Może nieco dłuższych. Ubrana była w granatowy kombinezon. W jednej dłoni trzymała mopa, a w drugiej, wiadro z wodą. Rozejrzała się po holu a jej wzrok spoczął na [T/I]. Uśmiechnęła się.

- Witaj! Ty pewnie jesteś [T/I], zgadza się?

- Tak, to moje imię. - dziewczyna podeszła nieśmiało.

- Tak się cieszę, że mogę Cię w końcu poznać. Jestem Lisa Johnson.

- Czy to Ty jesteś woźną? - spytała [T/I].

- Tak, pracuję tutaj. Ale również tu mieszkam. - powiedziała wesoło kobieta. - Czy nie widziałaś tu może jakichś plam do zmycia z powierzchni tej Ziemi?

- Nie proszę pani. - powiedziała rozbawiona dziewczyna.

- Proszę Kochanie, mów mi Lisa. - uśmiechnęła się. - Wiesz, chciałabym Cię bliżej poznać. Co powierz na to, że pojedziemy na trzecie piętro? Ja będę pracować a ty opowiesz mi coś o sobie.

Obie weszły do windy i zjechały na niższe piętro. Woźna zaczęła myć podłogę. [T/I] stanęła nieco dalej, by nie przeszkadzać w pracy.

Rozmowa przebiegała dobrze. Dziewczyna dowiedziała się, że Lisa mieszka w apartamentowcu już od ponad dziesięciu lat, wraz ze swoim synem, Larrym. Zaproponowała, że może kiedyś warto by było go odwiedzić. Wynikało z tego, że według swojej matki, Larry potrzebował kogoś "rozważnego" w swoim otoczeniu. Cóż, jeśli Larry jest tak samo miły, jak jego mama, to czemu nie? 

Dowiedziała się różnych informacji nie tylko o rodzinie Johnson, lecz także czegoś o każdym z sąsiadów. Przy tym, potwierdzając swoją teorię o dziwności każdego z nich. Czuła, że nie będzie się przy nich nudzić, jeśli są tacy, jak Lisa ich opisywała. Chodź naszły ją wątpliwości, czy będzie w stanie wpasować się do reszty ekscentrycznych rezydentów. 

Po chwili przypomniała sobie o krzyku, który wcześniej słyszała. Postanowiła wykorzystać sytuację i spytać się nowo poznanej kobiety, czy wie coś na ten temat.

- Hej Lisa... - zaczęła niepewnie. - Czy wiesz może, co to był za krzyk i dlaczego policja kręci się po budynku?

Uśmiech woźnej znikł z jej twarzy.

- Och Kochana, nie wiem czy powinnaś zakrzątać sobie tym głowę. Wielka szkoda, że ta okropna rzecz stała się akurat gdy się wprowadziłaś... - zamoczyła mopa w wiaderku wody, po czym spojrzała na [T/I] ze smutkiem w oczach. - Jedna z naszych rezydentek, Cassandra Sanderson, została zamordowana...

[T/I] otworzyła szeroko oczy w szoku.

- Zamordowana...?

Nagle usłyszała jak ciężkie kroki wielu ludzi kierowały się w jedną stronę. To pewnie policja, sądząc po odgłosach wydawanych rozkazów. Czy już znaleźli mordercę?

[T/I] wyjrzała przez okno w holu. Widziała jak część mundurowych podchodzi do swych samochodów i odjeżdża w kierunku miasteczka, podczas gdy niewielka grupka została, pilnując wejścia do budynku. Ale dlaczego?

Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz