53 - Rekonesans

428 33 3
                                    

Nie tracąc czasu, grupa postanowiła rozdzielić się, by przyśpieszyć czas poszukiwań. Na każdym piętrze, każdy miał wejść do innego mieszkania, by się po nim rozejrzeć, bez znaczenia, czy było zamieszkane, czy nie.

Sal wszedł do starego apartamentu pani Rosenberg, Larry zajął się mieszkaniem z numerem 104, który okazał się być składzikiem na rzeczy pana Addisona, a [T/I], postanowiła zagadać do pani Gibson. Nie liczyła na to, że uda jej się wejść do środka, ale rozmowa na pewno by nie zaszkodziła.

Dziewczyna zbliżyła się do drzwi, które były oznaczone numerem 101. Zapukała i zastygła w miejscu, oczekując jakiegokolwiek odzewu. Po krótkiej chwili, w progu na w pół otwartych zielonych drzwi, stanęła starsza rezydenta. Jej zielona skóra zdawała się wyglądać jeszcze gorzej, niż za dawnych czasów, gdy dziewczyna po raz pierwszy postawiła stopę w apartamentowcu. Kobieta była ubrana jedynie w liliową bieliznę, która idealnie pasowała, do jej krótkich, fioletowych loków. Pani Gibson zmierzyła [T/I] lodowatym wzrokiem.

- Dzień dobry pani Gibson. - przywitała się dziewczyna, najuprzejmiej jak potrafiła.

- Czego chcesz [T/I]? - powiedziała starsza kobieta, a każde jej słowo, zdawało się ociekać jadem.

- Po prostu wpadłam się przywitać. - rzekła [T/I]. - Dawno nie rozmawiałyśmy.

- Nie potrzebuje Twojego towarzystwa. Zostaw mnie w spokoju.

Zanim [T/I] zdążyła cokolwiek powiedzieć, stara rezydentka zatrzasnęła drzwi. Zanim od nich odeszła, dało się usłyszeć jej typowe marudzenie, które z każdą sekundą, stawały się coraz cichsze. Dziewczyna westchnęła zrezygnowana. Nigdy nie rozumiała, dlaczego kobieta była taka oschła w stosunku do niej i całej reszty, ale nigdy nie zamierzała o to pytać. Mogłoby to tylko bardziej rozzłościć panią Gibson. 

Wtedy, [T/I] usłyszała dźwięk otwieranych drzwi za sobą. Odwróciła się, a jej oczom ukazał się Larry, oraz Sal, którzy szli w jej kierunku. Uwagę [T/I], zwrócił mały przedmiot, który Sally trzymał w dłoni.

- Znalazłeś coś? - spytała.

- Tak. Ząb.

- Ohyda stary! - krzyknął Larry. - Podniosłeś to gołymi dłońmi?

- No przecież tego nie zostawię. - powiedział Sal, jakby fakt, że znalazł ząb w pustym apartamencie, nie był niczym niezwykłym. - Może się przydać.

- Po jaką cholerę nam ząb? - spytał długowłosy.

- "Cześć, jestem Sally Face! To moja dziewczyna [T/I] i mój przyjaciel Larry. Poszukujemy paranormalnych i okultystycznych aktywności w miasteczku Nockfell, gdzie wszystko co dziwne, może się zdarzyć." - powiedział Sal, wyraźnie akcentując ostatnie słowa.

- Punkt dla Ciebie kochanie. - rzekła [T/I].

Następnym przystankiem poszukiwań, było drugie piętro. Grupa udała się tam niezwłocznie, dzieląc między sobą kolejne mieszkania do przeszukania. [T/I] miała odwiedzić rodziców Todda, podczas gdy Larry, miał przeszukać apartament z numerem 203, a Sal, stare mieszkanie pani Packerton. Postanowili także, że ostatnie, czwarte wolne lokale, będą sprawdzać razem.

Gdy grupa znalazła się na drugim piętrze, od razu skierowali się mieszkań, które mieli przeszukać. Sal wszedł do starego apartamentu jego zmarłej nauczycielki i zaczął sprawdzać każde pomieszczenie. Część mebli wciąż znajdowała się na swoim miejscu, wliczając w to wielką maszynę, która zmieniała ludzkie ciała w bolonię. Gdy chłopak znalazł się w pokoju, w którym był przetrzymywany mąż starej kobiety, jego uwagę zwróciło dziwne wycięcie w dywanie, w kształcie kwadratu, jakby coś kryło się pod wykładziną.

Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz