Był piękny grudniowy dzień. Słońce świeciło jasno, rzucając swe promienie na zamarzniętą ziemie spowitą śniegiem. Biały puch spadał powoli z ciężkich chmur. Wyglądał, jakby tańczył wesoło na delikatnym wietrze. Nockfell zmieniło się w lodową krainę. Było spokojnie i cicho. Dało się tylko usłyszeć śpiew ptaków, które nie odleciały do ciepłych krajów.
[T/I] wyglądała przez okno w pokoju. Kochała zimę. Uwielbiała obserwować, jak małe lodowe gwiazdki fruwały w powietrzu. Widok ten zawsze ją uspokajał.
Gdy była mała, jej rodzice zawsze zabierali ją do parku, by mogła cieszyć się pogodą. Po spacerze, mama zawsze szykowała gorącą czekoladę, by rozgrzać rodzinę.
Na myśl o przeszłości, uśmiech znikł z twarzy dziewczyny. Wspomnienie o matce było zbyt bolesne. Odeszła od okna i w natłoku myśli, udała się w stronę łóżka. Schyliła się i wyciągnęła średniej wielkości karton.
Przejechała ręką po pudełku, zgarniając kurz. Zastanawiała się, czy na pewno chce je otworzyć. Gdy sięgnęła dłonią w jego stronę, do jej uszu dotarł odgłos pukania. Dziewczyna podskoczyła zaskoczona i szybko schowała karton z powrotem pod łóżko.
Do pokoju wszedł ojciec.
- Hej Skarbie. - powiedział z uśmiechem.
- Cześć. Czy coś się stało? - spytała, wstając z podłogi.
- Twój kolega, Sal, pyta się, czy chcesz iść na spacer.
[T/I] była lekko zdziwiona. Pamiętała, jak Sally opowiadał, że nie przepada za zimą, więc propozycja wyjścia na śnieg, wydała się dość podejrzana. Mimo tego, zrobiło jej się miło, na myśl o wspólnym spacerze. Od dawna chciała zobaczyć coś więcej, niż okolice apartamentowca.
- Pewnie, że chcę. - odpowiedziała.
Wyszła z pokoju i skierowała się do wieszaka, na którym wisiał brązowy płaszcz. Ubrała go wraz z czarnymi butami, czarną czapką z pomponem, różowym szalikiem oraz rękawiczkami do kompletu.
Pożegnała tatę i wyszła z mieszkania. Obok drzwi, oparty o ścianę, stał Sal. Był ubrany w czarny, gruby sweter z kapturem, granatowe rękawiczki bez palców oraz zielone nauszniki. Spojrzał na dziewczynę.
- Cześć. - przywitał się.
- Hej Sally Face. - powiedziała wesoło. - Nie mogę uwierzyć, że chcesz wyjść na ten straszny śnieg i mróz.
Chłopak zaśmiał się.
- Pomyślałem, że spacer dobrze nam zrobi. Poza tym, nie byłaś jeszcze w parku, co nie?
- Nie, ale chętnie tam pójdę. - powiedziała, powstrzymując dawne wspomnienia od zajęcia jej umysłu.
Nastolatkowie skierowali się w stronę windy. Zjechali na parter i wyszli z budynku. Powietrze było chłodne, ale nie przeszkadzało im to. Poszli w stronę miasteczka. Śnieg miło skrzypiał pod ich butami, gdy szli po nieodśnieżonym chodniku.
Coraz bardziej oddalali się od apartamentowca. [T/I] jeszcze nigdy nie odeszła tak daleko. Nie miała powodu, by wychodzić dalej niż do śmietnika. Spacer z Salem, dał jej możliwość na poznanie okolicy.
Szli pewien czas w ciszy, aż dotarli do odgrodzonej części lasu. Nad wejściem widniał napis "Nockfell's Park". Gdy przekroczyli jego mury, oczom [T/I] ukazał się piękny zimowy krajobraz. Ośnieżone ścieżki wiły się między białymi drzewami. Gdzieniegdzie stały ławki oraz karmniki, z których korzystały głodne ptaki. Dwie wiewiórki przebiegły im drogę. [T/I] zachichotała, obserwując zabawę dwóch stworzonek.
Kontynuowali swój spacer. Nie mieli wyznaczonego celu, po prostu chcieli się powłóczyć.
- Ślicznie tu. - powiedziała. - Zakładam, że wiosną jest tu jeszcze lepiej.
Sal nie odpowiedział. Wpatrywał się w ziemię, z dłoniami schowanymi w kieszenie.
- Sally? - szturchnęła go delikatnie w ramię.
Chłopak ocknął się i spojrzał zdezorientowany na koleżankę.
- Wszystko w porządku? - spytała.
- T-tak. - wyjąkał.
[T/I] jednak nie chciała mu wierzyć.
- Całą drogę byłeś cicho. Czy coś się stało?
Sally westchnął i spuścił wzrok. Wydawał się czymś zadręczać.
- Wiesz... - zaczął niepewnie. - Miałem w nocy pewien koszmar. Wiem, głupi powód by wyjść na spacer ale...
- Musisz to jakoś odreagować. - dokończyła.
Chłopak kiwnął głową i ruszył przed siebie. [T/I] poszła za nim.
- Śniło mi się ta historia, którą opowiedział mi Larry. O swoich podejrzeniach, co do mordercy. Jednak to, co było we śnie, było takie chaotyczne. Pani Sanderson, Charley... Nawet ten głupi kucyk... - mówił. - Była też moja mama i...
[T/I] nigdy nie słyszała o jego matce. Zawsze, gdy rozmowy schodziły na temat rodziców, Sal nie chciał o tym rozmawiać. Był to zbyt drażliwy temat.
- W każdym razie... - kontynuował. - Od dłuższego czasu śnią mi się takie sny. Męczą mnie...
- Rozumiem... - powiedziała. - Wiesz, jeśli kiedykolwiek będziesz chciał o tym porozmawiać, jestem tu dla Ciebie.
Spojrzał na dziewczynę. W jego oczach pojawił się błysk. Kiwnął głową, wdzięczny za okazane współczucie. [T/I] wsłuchiwała się uważnie, gdy Sally zaczął tłumaczyć, co mu się ostatnio śniło...
Po godzinie spaceru, zaczęli powoli kierować się w stronę wyjścia z parku. Sally czuł się lepiej po rozmowie z przyjaciółką. Cieszył się, że może liczyć na jej wsparcie i, że ma kogoś, komu może zaufać.
[T/I] zwolniła kroku. Chłopak nie zwrócił na to uwagi, dopóki coś zimnego nie uderzyło go w tył głowy. Odwrócił się szybko i spostrzegł [T/I], trzymającą śnieżkę w dłoni.
- Wyglądasz na przybitego. Czy to przez ten śnieg, który masz we włosach? - powiedziała z chytrym uśmiechem.
Rzuciła kolejną w jego stronę. W ostatniej chwili zrobił unik i schylił się by ulepić jedną z białych kulek.
- To był bardzo zły ruch. - zaśmiał się.
Rozpoczęła się śnieżna bitwa. Lodowy puch przeszywał powietrze, lądując na ziemi, pniach drzew lub nastolatkach. Ich ubrania były całe białe, lecz nie przeszkadzało im to.
[T/I] biegła ze śnieżką, gdy nagle potknęła się o kamień, który był schowany pod śniegiem. Wywróciła się. Sally widząc to, podbiegł do niej.
- Wszystko okej? - spytał zmartwiony.
Nagle dziewczyna chwyciła go za nogę i pociągnęła na ziemię. Chłopak wylądował w śniegu.
- Hej! To nie było śmieszne! - krzyknął rozbawiony.
- To dlaczego się śmiejesz? - odgryzła się wesoło.
Sal położył się na śniegu i zaczął się śmiać. Dzień spędzony z [T/I] był bardzo przyjemny i w głowie miał już pomysły na następne wypady. Spojrzał na dziewczynę. Jej uśmiech promieniował.
- Sally? - spytała.
- Tak?
- Wiesz, zawsze po zabawie na śniegu, piję gorącą czekoladę na rozgrzanie. Masz ochotę?
- Pewnie. - odpowiedział radośnie.
Pomógł jej wstać i razem udali się z powrotem do domu. Słońce zaczęło powoli zachodzić, malując niebo na różowo i fioletowo. Był to naprawdę udany dzień.

CZYTASZ
Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x Reader
FanficUwaga, książka zawiera spoilery do gry Sally Face. Młoda dziewczyna wprowadza się do Addison Apartments, po tym jak jej ojciec znajduje lepszą prace w Nockfell. [T/I] jest pomysłowa i troskliwa. Pomimo braku pewności siebie i niewielkiej siły, stara...