12 - Widzę martwych ludzi

850 53 36
                                    

Sal, Larry i [T/I] stali nieruchomo, w ciemnej łazience, czekając na jakikolwiek znak od ducha. Nic jednak, nie nastąpiło. Długowłosy wpatrywał się w brudną podłogę, po czym odwrócił się do przyjaciela.

- Nic się nie stało.

Sally był nieco skonfundowany.

- Miałem nadzieję, że Megan się pokaże. Jest trochę nieśmiała. W sumie, nie widziałem jej od paru dni. - westchnął. - Mam nadzieję, że wszystko u niej ok...

- Od jak dawna tu przychodzisz? - spytała [T/I].

- Byłem tu parę razy. - powiedział. - Mogłem z nią rozmawiać, ale od jakiegoś czasu nie chce się pokazać.

Larry spojrzał niepewnie na przyjaciela. Nie wiedział, co myśleć o tej sytuacji. Widząc jego wzrok, Sal oburzył się.

- Nie oszalałem! Udowodnię wam, że to miejsce jest nawiedzone! - wykrzyknął.

- Nikt nie mówi, że jesteś szalony Sally. - uspokajała go dziewczyna.

Wysoki chłopak zamyślił się na chwilę. Nagle, w jego głowie zapaliła się żarówka.

- Wiesz, z kim powinieneś o tym pogadać? Z Toddem! - powiedział. - On też interesuje się paranormalnymi zjawiskami. Na pewno Ci pomoże.

Todd był chłopakiem, który również mieszkał w Addison Apartments, pod numerem 202, na drugim piętrze. Chodził razem z nimi do szkoły i był najmądrzejszy w całej paczce. Pomagał [T/I] w trudnych pracach domowych i nigdy nie żądał niczego w zamian. Miał też własny komputer, czego dziewczyna bardzo mu zazdrościła. 

Salemu spodobał się ten pomysł.

- Można spróbować. Pójdę do niego.

- Ja też. - dodała dziewczyna. - Chętnie go odwiedzę.

- To ja wracam do piwnicy. Ktoś musi zająć się mamą. - powiedział Larry. - Informujcie mnie na bieżąco przez walkie talkie.

Przyjaciele wyszli ze strasznego pomieszczenia i udali się w stronę windy.

[T/I] czuła ulgę, że opuszczają te przerażające piętro. Strach, który czuła, miał się nijak do kaszlu, który powstrzymywała przez cały czas. Nie chciała dać po sobie poznać, że duszność powróciła. Gdyby Sal zauważyłby stan przyjaciółki, kazałby jej wracać do jej mieszkania.

Mimo tego, bardzo ceniła jego troskę o zdrowie. Sally był bardzo miły i zdawał się naprawdę dbać o dziewczynę. Czuła przyjemne ciepło w sercu, na myśl o niebiesko-włosym chłopaku. Spoglądając w jego stronę, zastanawiała się, czy to, co czuje, może oznaczać coś więcej.

Minęło parę minut. Sal zapukał do drzwi kolegi, jednak nikt się nie odezwał. Spróbował ponownie i po paru minutach, zza drzwi wydobył się zagłuszony głos, który zaprosił ich do środka.

Gdy weszli do mieszkania, u progu drzwi jednego z pokoi powitał ich Todd. Był to średniej wysokości chłopak, o krótkich oraz kręconych rudych włosach. Nosił na sobie zielonomodrą koszulę i brązowe spodnie. Poprawił swoje okulary i uśmiechną się do gości.

- Wybaczcie, że musieliście czekać. - przeprosił. - Ale pomagałem Ash w jej zadaniu. Poznaliście ją już?

Nagle jak na zawołanie, z pokoju Todda wyszła piękna dziewczyna. Miała na sobie długą, fioletową tunikę oraz ciemne leginsy. Jej szyję przyozdabiał czarny choker. Ciemnobrązowe włosy sięgały poza jej talię a zielone oczy zdawały się świecić. Widząc dwójkę nastolatków, uśmiechnęła się przyjaźnie. 

- Cześć! - przywitała się radośnie. - Ty musisz być [T/I], a Ty, to pewnie Sally Face, racja? Tyle o Tobie słyszałam!

Sal stał nieruchomo, wpatrując się w dziewczynę. Wywarła na nim duże wrażenie, sprawiając, że nie mógł wydusić z siebie słowa. Pozbierał się szybko w sobie i odpowiedział na przywitanie.

- O... O mnie? S-serio? - wyjąkał nieśmiało.

- Pewnie. Same dobre rzeczy, przysięgam. - zaśmiała się, po czym odwróciła się w stronę Todda. - Dziękuję za pomoc.

- Nie ma za co. Cieszę się, że mogłem pomóc.

- Ja już będę lecieć. Mam nadzieję, że jeszcze będziemy mieli okazję porozmawiać. Miłego dnia! - powiedziała wychodząc z mieszkania.

Dźwięk zamykających się drzwi, obudził Sala z transu.

- N-nawzajem! - powiedział, nie zwracając uwagi na fakt, że dziewczyna już wyszła.

Chłopak odwrócił się w stronę przyjaciół. Maska nie pozwoliła ukazać żadnych uczuć, lecz jego uszy zdradziły rumieniec, przybierając kolor różu. Poruszał się sztywno, jakby ubrania stały się zbyt ciasne. 

- Wszystko w porządku Sal? - spytał Todd.

- Ash wydaje się byś miła. Jest nowa w szkole? Co lubi? - zapytywał szybko niebiesko-włosy.

Rudy kolega zaśmiał się i zaczął odpowiadać na pytania. [T/I] nie zwracała na to uwagi. Jej wzrok był skierowany na Salu, który z zainteresowaniem słuchał przyjaciela. Przyjemne ciepło, które czuła w sercu, zostało zastąpione ukłuciem złości i smutku. Nagle zdała sobie sprawę z tego co się dzieje.

"Czy ja... Jestem zazdrosna?", pomyślała.

Sally był przyjacielem. Nie mogła czuć wobec niego nic innego, poza przyjaźń. Próbowała wbić sobie to do głowy, jednak nic nie mogła poradzić na ból, który czuła.

Todd przerwał swój wywód na temat nowej znajomej.

- Nie przyszliście tu, by rozmawiać o Ash, prawda? - powiedział. - Co was tu sprowadza?

- No tak... - westchnął Sal. - Widzę martwych ludzi.

Chłopak zaczął opowiadać o swoich doświadczeniach z duchami. Wyjawił, że zaprzyjaźnił się z martwą dziewczynką, która nawiedzała piąte piętro i o nieudanych próbach przywołania jej. Opowiedział też o swojej konsoli, która po włożeniu do niej dziwnej kasetki, którą kiedyś znalazł, wydaje się reagować na różne miejsca lub rzeczy. 

W przeciwieństwie do Larry'ego, który był dość sceptyczny, Todd wydawał się być zainteresowany i nie wątpił w słowa niebiesko-włosego. Gdy skończył, rudy chłopak kiwnął w zamyśleniu głową.

- Myślę, że mogę wam pomóc. - powiedział. - Mam podejrzenia by twierdzić, że w mojej łazience jest jeden duch. Spróbujmy go przywołać i zobaczmy co się stanie.

Zaprowadził swoich przyjaciół do toalety. [T/I] zastanawiała się, dlaczego zjawy wolą ukazywać się w takich miejscach. Może cenią sobie prywatność?

Gdy znaleźli się w środku, Sal zaczął nawoływać. Jednak tak jak poprzednio, nic się nie stało. Chłopak westchnął zrezygnowany.

- I znowu nic... Konsola też nic nie wykazuje...

Todd zaczął się zastanawiać.

- Mam pomysł. - powiedział. - Mogę zmodyfikować Twojego Gear Boya, by mógł z większą dokładnością wykrywać nadnaturalne miejsca. Potrzebuję tylko urządzenia wspomagającego zasięg oraz czegoś, co również poprawi wydajność.

- Czyli antena i bateria. - ucięła krótko [T/I].

- Dokładnie. Przynieście mi je. Będę czekać w pokoju. - powiedział, po czym wyszedł z łazienki razem z resztą i udał się do swojej sypialni.

Sal i [T/I] zostali sami, zastanawiając się, gdzie mogą zdobyć wymagane przedmioty.

- Chyba Larry miał u siebie antenę. Pójdę się spytać, czy mogę ją pożyczyć. - powiedział. - Idziesz ze mną?

- Nie. Poczekam razem z Toddem. - odpowiedziała cicho.

- W porządku.

Chłopak wyszedł z mieszkania, zostawiając dziewczynę samą.

[T/I] wciąż ogarniał smutek. Chciała przez chwilę pobyć z dala od niebiesko-włosego i przemyśleć to, co czuje. Westchnęła, po czym weszła do pokoju Todda, by wraz z nim, poczekać na powrót kolegi.

Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz