65 - Masowe morderstwo

542 31 41
                                    

[T/I] wróciła do domku na drzewie, w celu znalezienia Todda. Dziewczyna przeszukała te miejsce bardzo dokładnie, łącznie z terenem dookoła, jednak rudowłosy nie pozostawił po sobie żadnego śladu. Było to naprawdę dziwne. Gdy ona i Sal znaleźli się na dachu apartamentowca, ich przyjaciela nie było razem z nimi. Dlaczego i gdzie znikł? W jej głowie rodziły się kolejne pytania, jednak na żadne nie było odpowiedzi.

"Może lepiej będzie wrócić do Sala...", pomyślała zrezygnowana.

[T/I] odwróciła się w stronę wielkiego budynku i kiedy postawiła pierwszy krok w jego stronę, do jej uszu dotarł przeraźliwy, kobiecy krzyk. Dziewczyna stanęła w miejscu i zaczęła nasłuchiwać. Krzyk był łudząco podobny do głosu pani Gibson. Czyżby kobieta wróciła do apartamentowca i przeraził ją jego stan? [T/I] postanowiła pobiec do budynku, by móc wyjaśnić jej, co się stało. 

Gdy tylko weszła do środka, jej nozdrza uderzył smród krwi. Dziewczyna zwróciła się w stronę mieszkania kobiety, a jej oczom ukazało się martwe ciało pani Gibson. Staruszka leżała na podłodze obok swoich drzwi. Jej gardło było podcięte, a z rany sączyła się gęsta, ciemna krew. Jej wyraz twarzy zastygł w grymasie strachu i niedowierzania.

[T/I] krzyknęła i upadła na podłogę. Szybko odwróciła wzrok, nie chcąc patrzeć na ciało kobiety. Jej oddech był szybki i niespokojny. Z trudem powstrzymywała się od paniki. 

- Co się tutaj stało?! - pytała samą siebie. - Sally! Jesteś tutaj?!

Dziewczyna podniosła się powoli. Smród był nie do zniesienia, co powodowało u niej odruch wymiotny. Zakryła nos dłonią i chwiejnym krokiem przeszła do schodów, unikając spojrzenia na ciało martwej rezydentki.

Kiedy wspinała się po schodach, chcąc odnaleźć swojego chłopaka na wyższych piętrach, ciszę przerwały kolejne krzyki. Należały one do rodziców Todda. Po chwili dołączyli do nich studenci, których wrzaski zostały równie nagle uciszone.

Gdy [T/I] dotarła na drugie piętro, zauważyła, że drzwi do mieszkań 201 i 202 były otwarte, a od każdego z nich prowadziły ślady krwi, które kierowały się do schodów na następne piętro. [T/I] nie miała zamiaru sprawdzać, czy z mieszkańcami wszystko w porządku. Bała się widoku, jaki mogła tak zastać. Poza tym, jak mogła im pomóc? Jedyne co mogła zrobić, było brnąć naprzód, z nadzieją, że uda jej się odnaleźć Sally'ego. 

Czując coraz większy strach, zaczęła wspinać się po schodach na kolejne piętro. Próbowała nie myśleć o tym, co się stało w apartamentowcu. Wszystko, czego w tamtej chwili chciała, to odnaleźć swojego partnera i razem z nim uciec od tego horroru. 

Z zamyśleń wyrwał ją wrzask Davida a po kilku minutach, dało się usłyszeć również Chuga oraz małą Sodę.

"Nie... Soda!", pomyślała przerażona.

Dziewczyna zaczęła wbiegać po schodach, a kiedy znalazła się na trzecim piętrze, od razu skierowała się do mieszkania 303, nie zważając na to, co ją tam czekało. Kiedy znalazła się w środku, jej oczom ukazał się makabryczny obraz.

Chug siedział martwy na kanapie, a z jego rany pod okiem oraz ust, ciekła krew, brudząc jego ubiór i wszystko dookoła niego. Jednak najbardziej przerażającym widokiem, była mała dziewczynka, która bez życia leżała na podłodze obok swojego ojca. Soda została dźgnięta prosto w serce, nie pozostawiając jej żadnych szans na przeżycie.

[T/I], widząc, co stało się z jej przyjaciółmi, uklękła bezsilnie na podłogę, dając łzom spłynąć po jej policzkach. Nie rozumiała dlaczego to się stało i jak mogłaby temu wszystkiemu zapobiec. Pozwoliła sobie na chwilę płaczu, chcąc by wszystkie jej emocje uszły wraz ze łzami. Przerwała dopiero, kiedy do jej uszu doszedł krzyk Roberta. Dziewczyna spojrzała w stronę otwartych drzwi i wtedy, coś do niej dotarło.

Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz