41 - Kocham Cię

953 57 131
                                    

Nastolatkowie jeszcze długi czas bawili się przy muzyce, słuchając nie tylko metalu. Czas mijał im szybko i nawet nie zauważyli, jak zaczęło robić się ciemno. Ashley musiała w końcu wracać do domu. Jej rodzice musieli się już o nią bardzo martwić. W końcu, ostatni raz widzieli córkę, jak wychodziła do szkoły. Nie chciała ich denerwować, dlatego pozbierała swoje rzeczy i w towarzystwie Todda, pożegnała się z przyjaciółmi i wyszła.

Larry, Sal i [T/I] zostali sami. Słuchali muzyki jeszcze przez chwilę, kiedy to Lisa zawołała dzieciaki na kolację. Wszyscy udali się do salonu i usiedli przy niewielkim stole. Kobieta postawiła przed nimi dużą pizzę. 

Larry niemal od razu rzucił się na największy kawałek, nie zwracając uwagi na swoich przyjaciół. Lisa posłała synowi surowe spojrzenie.

- Zachowuj się. - powiedziała władczym tonem.

Nastolatkowie zaśmiali się, po czym zabrali się do jedzenia. [T/I] cieszyła się na wspólną kolację z przyjaciółmi. Jej tata pewnie był jeszcze w pracy, a miło było zjeść coś, w towarzystwie innych.

Po godzinie, wszyscy byli najedzeni. [T/I] i Sal wstali od stołu, dziękując Lisie za posiłek. Żegnając się z rodziną Johnson, wyszli na szary hol i udali się w stronę windy. Gdy znaleźli się w środku, chłopak wcisnął przycisk z cyfrą cztery i po sekundzie, poczuli, jak jadą w górę.

- Fajnie jest tak odciąć się od tych wszystkich strasznych rzeczy. - powiedziała [T/I].

- Zgadzam się. - przytaknął Sally. 

- Choć... Dalej ciężko mi pojąć, że pod naszym domem, znajdują się takie straszne rzeczy...

- Nie martw się. - powiedział Sal, chwytając dłoń dziewczyny. - Nie musisz się niczego obawiać. Klapa do piwnicy jest zamknięta i Larry ma klucze.

Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi. Cieszyła się, że ma obok siebie takiego chłopaka. Czuła się przy nim bezpiecznie.

Po chwili, winda zatrzymała się, wydając cichy odgłos dzwoneczka. Metalowe drzwi otworzyły się i nastolatkowie wyszli na hol. Dziewczyna objęła Sala na pożegnanie i udała się do apartamentu. Gdy znikła za drzwiami, Sal wydał z siebie rozmarzone westchnienie i skierował się do swojego mieszkania.

Gdy wszedł do środka, jego nozdrza uderzył nieprzyjemny zapach alkoholu. Jego ojca nie było nigdzie w pobliżu. Chłopak czuł, że nie mogło to wróżyć niczego dobrego.

Nagle, z sypiali wyszedł Henry. W dłoni, trzymał butelkę po whisky. Zdawał się, nie zwracać uwagi na powrót syna. Powolnym i zmęczonym krokiem, udał się w stronę kanapy. Sal podszedł do rodzica.

- Tato...? - spytał, lekko zmartwiony. - Coś Ty zrobił...?

Henry spojrzał na chłopaka. Przez chwilę wpatrywał się w syna, po czym z hukiem położył butelkę na stół.

- Gdzieś Ty był?! - wykrzyczał.

- U przyjaciół... - powiedział cicho, cofając się powoli. - Tato, Ty piłeś?

Mężczyzna prychnął i odwrócił wzrok, ponownie sięgając po butelkę alkoholu. Widząc, co ojciec miał zamiar zrobić, Sal szybko położył dłoń na jego ramieniu, nie pozwalając na podniesienie trunku.

- Nie! Obiecałeś, że już nie będziesz pić! - krzyczał. - Obiecałeś mamie!

- Mama nie żyje i to Twoja wina gówniarzu! 

Nagle, mężczyzna wyrwał ramię z uścisku syna i uderzył go w twarz z całej siły. Chłopak jęknął w bólu, upadając na podłogę. Proteza uchroniła go nieco od ciosu, jednak czuł, jak z jego nosa zaczyna płynąć krew. Ze łzami w oczach spojrzał w górę. Jego ojciec wstał z kanapy i chwiejnym krokiem zaczął podchodzić do niebiesko-włosego.

Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz