Dziewczyna czekała niedaleko drzwi Charley'ego. Chodziła w tę i z powrotem niecierpliwie, w dłoniach trzymając herbatę.
Naprawdę dziwnie pachniała. Zastanawiała się, nad spróbowaniem owego napoju. Jednak wiedziała, że był to element niezbędny dla powodzenia ich misji.
Nagle, drzwi windy otworzyły się szeroko, a z jej wnętrza wyszedł Sal. Widząc [T/I], podszedł do niej szybko. Miał ze sobą dwie tabletki.
- Udało mi się je znaleźć. - powiedział nieco ściszonym głosem. - Daj herbatę.
[T/I] wykonała polecenie, podając herbatę Salowi. Chłopak skruszył lek i proszek wsypał do ciemnego napoju. Odczekali chwilę, zanim ponownie zapukali do drzwi sąsiada.
- Kto tam? - odezwał się ten sam, nosowy głos.
- To my. - Powiedział niebiesko-włosy. - Chcę Cię przeprosić za swoje zachowanie. Przyniosłem Ci coś na zgodę.
Zapanowała cisza. Bali się, że Charley usłyszał ich plan.
- Wejdźcie. - powiedział w końcu.
Nastolatkowie odetchnęli z ulgą i weszli do środka. Na fotelu siedział Charley. Wydawał się zły.
Sally podszedł do niego, podając mu herbatę.
- Przepraszam. Nie chciałem Cię zezłościć.
- Czy to herbata Addisona? - spytał.
- Tak. Specjalnie dla Ciebie. - dodała dziewczyna.
Twarz Charley'ego pojaśniała. Jego złość szybko została zastąpiona uśmiechem. Pochwycił herbatę z taką szybkością, że prawie wyrwał Salemu ręce. Zaczął łapczywie pić. Sposób w jaki to robił, wydawał się im dziwny, lecz zabawy.
- Przepyszna. Taka relaksująca i taka...
Ziewnął potężnie, po czym zamknął oczy. Jego chrapanie wypełniło całe pomieszczenie.
Sally szybko wyjął plastikową torbę i wsunął zakrwawionego konika do środka. Po czym wraz z [T/I], opuścili mieszkanie.
Wyjął walkie talkie.
- Misja wykonana.
- Dobra robota żołnierze. - zaśmiał się głos po drugiej stronie. - Zabierzcie dowód do detektywa.
Nie zajęło im dużo czasu, zanim spotkali się z mundurowym, którego szukali. Był to wysoki, łysy i ciemnoskóry mężczyzna, z dużym nosem. Ubrany w rozpięty granatowy garnitur, z równie granatowym krawatem oraz brązowymi spodniami. Pisał coś w swoim notatniku.
Gdy nastolatkowie podeszli do niego, podniósł swój wzrok znad notatek.
- Cześć Sal. Co porabiasz? - powiedział głębokim głosem.
- Wiemy już, kto jest mordercą. - powiedział szybko.
Detektyw zmrużył ciemne oczy.
- Już Ci mówiłem, bez dowodów nie możemy nikogo aresztować. Poza tym... - ciągnął dalej. - Przypuszczenia Larry'ego, dzieciaka z "przeszłością", nie możemy brać na poważnie. Nawet jeśli, to Ty mi o tym mówisz, nie on.
[T/I] otworzyła szeroko oczy. Nie przypuszczała, że Larry może mieć kryminalną przeszłość. Może to był powód, dla którego wiedział, co robić by zdobyć dowody...
Sally nie dawał za wygraną.
- Mamy dowód, którego potrzebujesz.
Pokazał mężczyźnie małą plastikową torbę, z kucykiem w środku. Jego kopytka były poplamione krwią. Detektyw wziął torbę w dłonie i obejrzał ją dokładnie.
- Skąd to macie? - zapytał podejrzliwie.
- Sally chciał pomóc mi poznać sąsiadów. - powiedziała dziewczyna. - Odwiedziliśmy Charley'ego, i wtedy Sal zobaczył krew na zabawce.
Chłopak spojrzał na [T/I] z wdzięcznością.
- Rozumiem... - powiedział detektyw. - W takim razie, mamy podstawy, by aresztować pana Mansfielda. Dobra robota dzieciaki.
Po tych słowach, mężczyzna wraz z grupką policjantów skierowali się w stronę windy.
[T/I] wzięła głęboki oddech. Wydech sprawił, że jej płuca zostały zaatakowane przez napad kaszlu. Cały stres, który gromadziła w sobie podczas tej sprawy, spowodował u niej atak duszności.
Sal spojrzał w jej stronę zaniepokojony. Nie podobało mu się to. Był to kaszel znacznie silniejszy od poprzednich. Zabrał [T/I] na zewnątrz, by mogła zaczerpnąć świeżego powietrza.
- To nie wygląda dobrze. - powiedział zaniepokojony. - Co Ci jest?
- Nic mi nie jest, to tylko stres... - kaszlała. - Zaraz zrobi mi się lepiej...
Chłopak chciał coś powiedzieć, lecz jego słowa zostały zagłuszone przez hałas, dobiegający spod wejścia do budynku. Odwrócił się, a jego oczom ukazał się Charley, prowadzony przez policjantów. Był skuty. Mężczyzna zauważył dzieciaki, stojące nieopodal.
- Jestem niewinny, przyrzekam! Dlaczego!? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi! - krzyczał żałośnie.
Do oczu [T/I] napłynęły łzy. Słowa Charley'ego uderzyły ją bardziej, niż się tego spodziewała. Po raz pierwszy, poczuła, że to, co zrobiła było złe. W tamtym momencie, Charley wydał się taki niewinny.
Sal odwrócił wzrok, gdy policja wpakowywała aresztowanego do samochodu. Nakazał zrobić to samo [T/I]. Nagle, jego wzrok spoczął na karetce, która stała nieopodal. Nie wiedział czemu, ale czuł wewnątrz, że chce do niej podejść. Skierował się w jej stronę.
[T/I] spojrzała w jego stronę. Poczuła się na tyle spokojniej, że mogła już bez problemu oddychać, choć łzy dalej ciekły jej po policzkach. Powoli zbliżyła się do chłopaka, gdy ten zaglądał przez okienko tylnych drzwi karetki. Zmroziło go.
- [T/I] lepiej nie patrz... - powiedział cicho.
- Co? Dlaczego?
Nie odpowiedział. Odszedł od karetki, ze spuszczoną głową.
[T/I] jednak, była zbyt ciekawa. Nie usłuchawszy, zajrzała do środka przez te same okienko. Nagle poczuła, jak na parę sekund, jej serce staje w miejscu.
W środku, na szpitalnym łóżku, leżał czarny worek na zwłoki. Nie był on zapięty do końca. Dziewczyna dostrzegła martwą, bladą głowę. Czaszka była rozcięta na pół, ukazując ciemno-różowy mózg, którego czerwony płyn brudził jej zakręcone, zielone włosy. Oczy trupa były szeroko otwarte, i zwrócone ku górze, ukazując białka. Otwarte gardło pokazywało, co znajdowało się w środku. Krew martwej rezydentki wypływała na jej twarz, dając [T/I] obraz, którego już nigdy nie będzie wstanie zapomnieć.
Dziewczyna wydała z siebie przerażony krzyk.
Słysząc to, Sal szybko podbiegł do niej i zasłonił jej oczy, odciągając ją od strasznego widoku.
Atak duszności powrócił.
Chłopak przytulił ją mocno, by pomóc jej się uspokoić. Jednak, nic to nie dawało.
Ów krzyk zaalarmował policjantów, a ci, dowiedziawszy się, co się stało, zaprowadzili [T/I] do lekarzy, którzy przyjechali zabrać zwłoki.
Podali [T/I] coś na uspokojenie, po czym poprosili Sala, by ten odprowadził dziewczynę z powrotem do apartamentu, by tam mogła dojść do siebie.
Gdy odprowadził [T/I] pod drzwi jej mieszkania, zdążył na pożegnanie powiedzieć pełne żalu,
- Przepraszam...

CZYTASZ
Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x Reader
FanfictionUwaga, książka zawiera spoilery do gry Sally Face. Młoda dziewczyna wprowadza się do Addison Apartments, po tym jak jej ojciec znajduje lepszą prace w Nockfell. [T/I] jest pomysłowa i troskliwa. Pomimo braku pewności siebie i niewielkiej siły, stara...