17 - Megan

703 41 8
                                    

Gdy wyszli z windy na szary korytarz, od razu udali się na drugi koniec holu, w którym znajdowały się regał i wielka szafa. Sal schylił się i z pod metalowej półki wyciągnął mały karton, wypełniony drobiazgami. Zaczął w nim szperać i po paru chwilach, w jego dłonie wpadł złoty medalik z krzyżem.

- Wiedziałem, że gdzieś go widziałem. - powiedział zadowolony. - Teraz przyzwanie Megan powinno być łatwiejsze.

- Idziemy po Larry'ego? - spytała dziewczyna.

Sal kiwnął głową i razem udali się do mieszkania przyjaciela.

***

Winda jechała w górę, wraz z nastolatkami w środku. Po chwili zatrzymała się na piątym piętrze, otwierając swe drzwi na ciemny hol. [T/I] od razu naciągnęła sweter na nos, by nie musieć wdychać stęchłego powietrza. Trójka przyjaciół udała się do mieszkania z numerem 504. Weszli do środka i natychmiastowo skierowali swe kroki do łazienki.

Ze wszystkich miejsc, w których mogły być duchy, [T/I] najbardziej nie lubiła łazienek. Nie była jednak pewna, czym to jest spowodowane. Wspomnieniem demona w lustrze, małą przestrzenią czy może brakiem jakiegokolwiek przedmiotu do obrony. 

Sal podszedł do wieszaka na ręczniki, który wisiał na ścianie obok wanny i zawiesił medalik na nim, po czym cofnął się o parę kroków, by zrównać się z przyjaciółmi.

- Dobra Sally, wyczaruj nam tu ducha. - zażartował Larry.

- Lepiej się na to przygotuj... - powiedziała cicho [T/I].

- Czemu?

Pytanie Larry'ego zostało zignorowane. Niebiesko-włosy wyjął Super Gear Boy'a i wcisnął przycisk. Wyładowanie energii rozeszło się po całym pomieszczeniu.

- Megan? Jesteś tu? - zapytał Sal. - Mam do Ciebie parę pytań.

Trwali przez chwilę w bezruchu, gdy nagle znajome jęki przerwały ciszę. Dziwny mięsisty potwór wyszedł z podłogi i po chwili przybrał postać małej dziewczynki.

- Hej Sally Face! - zawołała wesoło duszyczka.

Larry stanął jak wryty, z szeroko otwartymi oczyma.

- Cholera jasna! - krzyknął.

Zjawa spojrzała w jego stronę, a uśmiech znikł z jej twarzy, zastąpiony powagą.

- To brzydkie słowo. - powiedziała.

- Wybacz mu Megan. - zaśmiał się Sal. - Pierwszy raz widzi ducha.

- W porządku. - uśmiechnęła się. - Tatuś też czasem używa brzydkich słów.

[T/I] wpatrywała się w małego duszka. Była przygotowana na jej pojawienie, więc duszność, którą odczułaby, nie dopadła jej. Zamiast tego, dziewczyna czuła smutek i żal. Dorosły duch to co innego, ale dziecko? Ile mogło mieć lat? [T/I] współczuła Megan. Zastanawiała się, kto mógł być tak okrutny, by pozbawić życia małą dziewczynkę.

Megan spojrzała w jej stronę i posłała jej przyjazny uśmiech.

- Cześć! Jak się nazywasz? - spytała.

- Och. Jestem... [T/I].

- Miło Cię poznać. - powiedziała. - Jestem Megan. Fajnie jest poznać jakąś dziewczynkę. Zostaniemy przyjaciółkami?

[T/I] nie miała serca odmówić duszkowi. Kiwnęła głową na znak zgody a Megan zachichotała radośnie.

- Mam do Ciebie parę pytań. - przerwał im Sal. - Czy kojarzysz może tęgiego mężczyznę o blond włosach i zakolach?

- Greg? Och, lubię Grega! - zawołała Megan. - Zawsze przychodził do mamusi i przynosił mi cukierki. Tatuś go nie lubił. Nie wiem czemu. Może nigdy nie dostał cukierka?

- Opowiesz mi coś o swoich rodzicach? - dopytywał chłopak.

Dziewczynka zamyśliła się na chwilę, a jej pozytywny humor szybko uległ zmianie. Głos, zamiast być wesołym, zmienił się na pełen smutku i bólu. Wpatrywała się w przestrzeń, nie zwracając uwagi na towarzystwo.

- Tęsknię za mamusią... - powiedziała cicho. - Jest w sypialni... Słyszę ją i wołam, ale ona nie chce ze mną rozmawiać...

- A Twój tata? - niebiesko-włosy nie odpuszczał.

[T/I] miała wielką ochotę trzepnąć Sala w głowę, za zadawanie takich pytań. Czy on nie widział, że zasmucał tym Megan? Był bardzo nietaktowny. Dziewczyna jednak, musiała powstrzymać się od wymierzenia kary. Przynajmniej na pewien czas.

- Boję się tatusia... - odpowiedziała po krótkiej przerwie mała zjawa. - Wszyscy się go boją... Kiedyś był miły, ale teraz... 

- Co się stało? - spytał Sally.

- Pamiętam, że rodzice pokłócili się. Tatuś był smutny, a potem... Zły.

Nagle [T/I] zrozumiała co się stało. To, co powiedziała Megan i Greg łączyło się w całość. Mężczyzna musiał mieć na myśli ojca Megan. To on zamordował swoją żonę i córkę i wiedziała dlaczego. Zdrada Stacy musiała nim poważnie wstrząsnąć, ale czy był to powód do zabójstwa?

Fala smutku zalała dziewczynę. Nie była w stanie sobie wyobrazić, co w tamtej chwili musiała czuć Megan, zanim została zabita przez własnego ojca. Bardzo chciała ją przytulić, lecz wiedziała, że było to niemożliwe.

- Rozumiem... - powiedział cicho Sal. - Mam do Ciebie ostatnie pytanie. Czy łowiłaś ryby z rodziną nad jeziorem Wendigo?

- Nie. Nigdy tam nie byłam. - odpowiedziała dziewczynka. - Ale tatuś często tam chodził razem z panem Johnsonem.

Słysząc to nazwisko, Larry podszedł bliżej, z szeroko otwartymi oczyma.

- Czekaj. Masz może na myśli Jima Johnsona? To mój ojciec! - wykrzyknął. - Wiesz, co się z nim stało?

- Och, więc nasi rodzice byli przyjaciółmi! - uśmiechnęła się Megan. - Ale nic na ten temat nie wiem. Przepraszam.

Entuzjazm Larry'ego szybko znikł, a oczy zaszły mgłą smutku. Kiwnął lekko głową i odsunął się, stając obok [T/I]. Dziewczyna położyła dłoń na jego ramieniu, dając mu do zrozumienia, że jest tu dla niego. Larry posłał jej mały, wymuszony uśmiech i odwrócił wzrok. Chłopak coraz bardziej tracił nadzieję, na poznanie prawdy o ojcu.

- No nic... - westchnął długowłosy. - Czy możesz...

- Och! Tata idzie! - powiedziała szybko Megan. - On nie lubi jak rozmawiam z kimkolwiek. Muszę iść, pa!

- Nie! Czekaj! - krzyknął Larry.

Jednak duch zignorował nawoływanie. Dziewczynka znikła w podobny sposób, w jaki się pojawiła, zostawiając nastolatków samych w łazience.

- Kurna... - wydusił z siebie wysoki chłopak.

- Chodźmy stąd. - powiedziała [T/I].

Przyjaciele wyszli z toalety i znaleźli się w ciemnym salonie. Powietrze w owym pomieszczeniu nie było lepsze od tego w łazience, jednak była to ogromna ulga dla dziewczyny, która z coraz większą trudnością powstrzymywała kaszel, spowodowany nieświeżym tlenem, który tam się znajdował. 

- Co teraz? - spytał Larry, bez cienia emocji w głosie.

- [T/I] zdobyła Twój łom. - powiedział Sal. - Chciałbym dostać się jeszcze do mieszkania pani Sanderson. Mogę go pożyczyć?

- Bierz. - odrzekł chłopak. - Miłego włamywania. Ja wracam do siebie. 

[T/I] obserwowała jak jej przyjaciel odchodzi, pogrążony w smutku. Chciała za nim iść, lecz wiedziała, że chwila samotności na przemyślenie kilku spraw, dobrze mu zrobi. Sama kiedyś tego potrzebowała. Postanowiła więc, że potowarzyszy Salemu. Razem z nim, udała się na czwarte piętro, gdzie znajdowało się mieszkanie byłej rezydentki. Nadszedł czas, na mały akt wandalizmu i wtargnięcie do zamkniętego apartamentowca, w celu rozmowy z kolejnym duchem. 

Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz