63 - Ostatnia bariera

334 25 13
                                    

Ostatnim miejscem, które trzeba było przeszukać, był parter. Grupka zeskoczyła z poprzedniego pietra, lądując na podłodze obok kolejnego filaru. Jego kamienna tarcza nie jaśniała żadnym światłem, co znaczyło, że trzeba było znaleźć sposób na aktywowanie jej. Sal i [T/I] postanowili szybko sprawdzić mieszkania z numerami 101, w którym mieszkała pani Gibson, oraz 102, w którym kiedyś żyła pani Rosenberg.

Sal postanowił przeszukać stary apartament Rose, podczas gdy [T/I], skierowała się do drugiego lokum. Chłopak nacisnął klamkę i ku jego zaskoczeniu, drzwi okazały się być zamknięte. Sally szarpał się z nimi przez chwilę, jednak nic to nie skutkowało.

- Larry, możesz to otworzyć? - spytał.

- Stary, tu nie ma żadnych drzwi. - powiedział brunet.

Niebiesko-włosy był lekko zdziwiony. W końcu, mieszkała tu Rosenberg, jedna z najbardziej tajemniczych rezydentek apartamentowca. Myślał, że w jej mieszkaniu mógłby coś znaleźć, jednak teraz, było to niemożliwe. Nagle, z zamyśleń wyrwał go kaszel [T/I], która zakrywając usta i nos, odsunęła się od uchylonych drzwi do 101.

Sal natychmiast do niej podbiegł i zaniepokojony, objął swoją partnerkę.

- Co się dzieje?

- Ale smród... - wydusiła z siebie dziewczyna. - Okropność!

Chłopak spojrzał w stronę delikatnie uchylonych drzwi, które od całkowitego otwarcia bronił zamek na łańcuszek. Jego proteza hamowała nieprzyjemny zapach, jednak dalej można było go poczuć. Sally podszedł bliżej i zajrzał do środka. W mieszkaniu było ciemno. Nic nie wskazywało na to, że pani Gibson znajdowała się w środku.

Nagle, po parterze rozniósł się cichy dźwięk. Para spojrzała w stronę jego źródła i spostrzegła filar, którego tarcza była teraz aktywna. Oboje podeszli do ów głazu.

- Mogłem go od razu włączyć. - powiedział Larry. - Trochę dziwne.

- I tak nie moglibyśmy nic zrobić. - rzekł Sal, biorąc w dłonie swoją gitarę. - Mieszkania są zamknięte.

Niebiesko-włosy szybko zagrał kilka nut na instrumencie, po czym ostatnia bariera została zniszczona. Filar rozpadł się na kilkanaście większych i mniejszych odłamków głazu, które szybko wyparowały, jakby nigdy nie istniały. Na miejscu filaru, pozostała jedynie plama czarnej smoły.

- Zostały nam do przeszukania dwa ostatnie apartamenty. - powiedziała [T/I]. - I w końcu będzie po wszystkim.

- Oby... - westchnął cicho Sally.

Para poszła przed siebie. Gdy przechodzili obok mieszkania pana Addisona, [T/I] poczuła się dziwnie. Nie wiedziała dlaczego, ale już samo stanie przed drzwiami do lokum właściciela budynku, dawało jej niepokojące uczucie czyhającego tam niebezpieczeństwa. Stanęła w miejscu, a jej wzrok powędrował w stronę maleńkiego otworu na listy.

Sally zauważył, że jego dziewczyna nie szła za nim. Odwrócił się i widząc niepokój na jej twarzy, zbliżył się do niej i chwycił jej dłoń. 

- W porządku? - spytał.

- Wiesz... Możemy zostawić mieszkanie pana Addisona na koniec...? - zaproponowała nieśmiało dziewczyna. - Mam dziwne przeczucie, że jest tam coś złego...

Sal spojrzał w stronę zielonych drzwi. On również poczuł się nieswojo, już od samego patrzenia na nie. Zgodził się, że lepiej będzie zajrzeć do Addisona na końcu. Wraz z [T/I], oddalił się od mieszkania z numerem 102, chcąc najpierw sprawdzić apartament, który pełnił funkcję składziku właściciela.

Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz