Spełniając prośbę [T/I], Sal zostawił przyjaciółkę samą w mieszkaniu, by ta, mogła się uspokoić. Choć nie podobał mu się ten pomysł, musiał uszanować jej wolę. Po tym, czego dowiedział się na temat jej przeszłości, tym bardziej czuł, że musi ją ochraniać. Nie chciał, by spotkało ją to samo, co stało się z jej matką. Jej duszność zawsze go martwiła i teraz, zamartwiał się jeszcze bardziej.
Chłopak wszedł do swojego mieszkania. Było ciemno, więc zapalił światło. Rozejrzał się dookoła, jednak nikogo nie było w domu. Westchnął i poszedł do kuchni, w nadziei, że znajdzie coś do jedzenia. Od czasu śniadania, nie miał nic w ustach i był już bardzo głodny.
Podszedł do lodówki i wtedy, zauważył zwisający, mały liścik. Wziął go w dłonie i przeczytał.
"Sal, musiałem wrócić się do pracy. Wrócę późno. Zostawiłem dla Ciebie trochę jedzenia w lodówce, w razie, gdybyś nie miał ochoty jeść z Lisą i Larry'm. Przepraszam, że ostatnio nie poświęcam Ci zbyt dużo czasu. Może zrobimy coś fajnego w weekend? Kocham Cię, tata"
- Ja Ciebie też kocham tato... - powiedział cicho i odłożył notatkę na kuchenny blat.
Musiał przyznać, że dawno nie jadł wspólnego posiłku z ojcem, i liczył, że w końcu pobędą trochę razem. Jednak, to musiało poczekać.
Gdy Sal wyjął swoje jedzenie z lodówki, do jego uszu dotarł dziwny hałas z łazienki. Brzmiało to jak, plusk wody. Czyżby ktoś znajdował się w mieszkaniu? Chłopak odłożył talerz i powoli podszedł do drzwi toalety. Chwycił klamkę i pchnął drzwi.
Spodziewał się zobaczyć ducha, jednak jego oczom ukazał się Gizmo, który w najlepsze kąpał się w wannie. Gdy spostrzegł swojego właściciela, miauknął głośno w jego stronę.
- Ups! Wybacz Gizmo, nie wiedziałem, że tu jesteś. - powiedział szybko chłopak.
Kot syknął w odpowiedzi, dając mu do zrozumienia, że chce być sam. Sal wyszedł z łazienki i udając, że nic się nie stało, zabrał swoje jedzenie do salonu. Usiadł na kanapie i zabrał się szybko do jedzenia.
Podczas posiłku, zastanawiał się, jak mógłby pocieszyć [T/I]. Po tamtej chwili szczerości, pewnie czuła się teraz bardzo przygnębiona. Nie chciał, by jego przyjaciółka obwiniała się o to, co się stało, choć wiedział, że ciężko będzie zmienić jej zdanie na ten temat. Miał już w głowie parę pomysłów, co mogliby razem zrobić, ale musiało to poczekać, do zakończenia sprawy pani Packerton.
Gdy skończył, włożył naczynie do zlewu, odkładając zmywanie na później. Miał teraz ważniejsze rzeczy na głowie, a teraz, z pełnym żołądkiem, będzie mu się lepiej myślało.
Poszedł do pokoju i zabrał swojego Super Gear Boy'a, którego zostawił na szufladzie. Ubrał również na siebie nowy, czarny sweter, nie chcąc chodzić w podkoszulku. Gdy maił zamiar opuścić mieszkanie, przystanął, a jego wzrok powędrował na drzwi sypialni ojca. Coś podpowiadało mu, że powinien tam zajść.
Wszedł więc do tego pokoju i zapalił światło. Pomieszczenie było w małym nieładzie. Część kartonów dalej stała w kącie, a biurko było zakryte stertą papierów. Nawet łóżko było niepościelone. Jednak wyglądało na to, że kołdra coś zakrywała. Chłopak podszedł bliżej i podniósł pomarańczowy materiał, który skrywał stare zdjęcie.
Sal podniósł fotografie, która przedstawiała kobietę, o długich blond włosach i wspaniałym uśmiechu. Niebiesko-włosy otworzył szeroko oczy i po chwili poczuł, jak ogarnia go fala smutku.
- To... To zdjęcie mamy. Myślałem, że tata wszystkie wyrzucił. - powiedział cicho sam do siebie, po czym zwrócił się do kobiety na fotografii. - Hej mamo. Nawet nie wiesz, jak bardzo za Tobą tęsknię... Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko dobrze.
Przyglądał się uważnie staremu zdjęciu, próbując przywołać jakiekolwiek wspomnienia z rodzicielką. Jednak wszystko było zamglone i niejasne. Widział jedynie sylwetkę kobiety gdzieś w oddali, jednak była ona rozmazana. Starał się również przypomnieć sobie jej głos, jednak nic nie przychodziło mu do głowy.
Odwrócił zdjęcie, a tam znalazł małą notatkę. Pewnie została napisana przez matkę. Ojciec nie miał takiego charakteru pisma.
"Henry, jesteś moim światłem w ciemności. Nie mogę uwierzyć, że będziemy mieć małego chłopca! Jestem taka szczęśliwa! Wszystko jest takie idealne! Bardzo Cię kocham, Diane"
Sal odłożył zdjęcie tam, gdzie je znalazł. Podniósł swoją protezę i otarł jedną łzę, która spływała mu po policzku. Tak bardzo żałował, że matki nie było tu razem z nim. Chciał jej tyle opowiedzieć, pokazać ile się nauczył i przedstawić swoich przyjaciół. Jednak miało to nigdy nie nastąpić.
"Tak... Dokładnie wiem, jak się czujesz [T/I]...", pomyślał.
Gdy umieścił protezę na swoim miejscu, zauważył, że komputer taty był włączony. Zdziwiony, podszedł do niego. Nie sądził, że Henry mógł tak po prostu zapomnieć go wyłączyć, więc może ktoś, lub coś, chciało, by chłopak zalogował się do urządzenia.
Problem polegał na tym, że Sally nie znał hasła. Jednak czuł, że musi chociaż spróbować odgadnąć tajemniczy kod. Usiadł więc przed komputerem i zaczął zastanawiać się nad tym, co powinien wpisać. Pamiętał, jak ojciec wystukiwał pewien ciąg cyfr, jednak za nic nie mógł go sobie przypomnieć.
Spróbował więc wielu kombinacji, data urodzenia, ulubiona liczba, czy nawet numer do pizzerii. Nic nie działało. Chłopak położył głowę na biurko i jęknął przeciągle, lekko zirytowany. Gdyby był tu Todd, włamał by się w kilka sekund. Jednak nie chciał wzywać kolegi. Ten i tak był już bardzo zajęty.
- Ciekawe czy mama znała się na komputerach... - spytał sam siebie.
Wtedy wpadł mu do głowy pewien pomysł. Spojrzał się za siebie, w kierunku łóżka, spod którego wystawało zdjęcie kobiety o blond włosach. Dlaczego tata je zachował? Przecież fotografie mamy sprawiały mu wiele bólu. Może w tym konkretnym zdjęciu było coś wyjątkowego? Coś takiego, jak podpisana notatka, którą pozostawiła po sobie kobieta.
- A co gdyby... - myślał na głos Sal. - A było 1, a B było 2? W takim razie...
Idąc w tym kierunku, Sally postanowił wpisać cyfry, odpowiadające kolejności alfabetycznej. Chciał w ten sposób napisać imię swej matki, Diane. Gdy kod został wprowadzony, chłopak zatwierdził go kliknięciem myszy i wtedy, komputer zaczął migać, po czym całkowicie się wyłączył.
Sal wystraszył się, że zepsuł urządzenie. Próbował włączyć je ponowie, jednak maszyna odmawiała posłuszeństwa. Niebiesko-włosy odsunął się od biurka.
- Mam nadzieję, że nie jest spalony czy coś... - powiedział.
Zrezygnowany, odwrócił się w stronę wyjścia, gdy spostrzegł dziwną kopertę, która leżała na podłodze. Podszedł do niej i podniósł ją. Miała zapisane jego imię na przedzie.
- Skąd to się wzięło?
Otworzył list i znalazł w środku kolejną stronę z notatnika. Wyglądało na to, że spalony komputer nie oznaczał porażki, a sukces, oraz wprowadzone hasło, okazało się być poprawne. Chłopak schował notatkę do kieszeni i skierował swe kroki do wyjścia z sypialni.
Zanim otworzył drzwi, spojrzał ostatni raz w stronę zdjęcia i uśmiechnął się szczerze, pod swoją protezą.
- Dzięki mamo. Tego właśnie szukałem. - powiedział, po czym opuścił pokój taty.

CZYTASZ
Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x Reader
FanfictionUwaga, książka zawiera spoilery do gry Sally Face. Młoda dziewczyna wprowadza się do Addison Apartments, po tym jak jej ojciec znajduje lepszą prace w Nockfell. [T/I] jest pomysłowa i troskliwa. Pomimo braku pewności siebie i niewielkiej siły, stara...