- Dalej śnią Ci się te koszmary? - spytał Larry.
Trójka przyjaciół siedziała na wielkich poduchach w pokoju długowłosego chłopaka. Od czasu spaceru Sala i [T/I] minęło parę dni. Złe sny nawiedzały go co noc i nawet Larry zauważył spadek samopoczucia kolegi. Dziś, spotkali się, by omówić tę sprawę.
- Tak. - odpowiedział Sally. - Jestem pewien, że to przez ten budynek. Nie miałem tak złych snów, od kiedy... Moja mama umarła...
Larry przewrócił oczyma.
- Słuchaj. - zaczął. - Wiem, że ty i Chug wierzycie w te całe paranormalne rzeczy, ale żyję tu już od dawna i nigdy nie widziałem żadnego ducha.
- Ale oni twierdzą, że na piątym piętrze jest jedna zjawa. - wtrąciła dziewczyna. - Może dlatego nikt nie mieszka na górze?
[T/I] poznała Chuga w szkolę za sprawą chłopaków. Mieszkał na trzecim piętrze w tym samym apartamentowcu i tak, jak Sal, wierzył w paranormalne zjawiska. To za jego sprawą, [T/I] zainteresowała się piątym piętrem, które wyszło z użytku. Opowieści o duchach, żyjących tam sprawiły, że dziewczyna zaczęła podzielać myśl o tym, że Addison Apartments rzeczywiście mogło być nawiedzone.
- Albo dlatego, że pan Addison nie ma pieniędzy na remont. - uciął znużony Larry. - Ale...
Zapadła cisza. [T/I] i Sal spojrzeli na siebie, po czym ich wzrok powrócił na przyjaciela.
- Ale co? - spytał niebiesko-włosy.
- Cóż... - zaczął. - Znamy się już jakiegoś czasu. Chcę wam coś pokazać.
Wstał i udał się do sterty ubrań. Wziął gruby czerwony sweter z kapturem i ubrał go na siebie. Polecił przyjaciołom zrobić to samo.
Gdy wszyscy byli ubrani, wyszli na dwór przez tylne drzwi, które znajdowały się w pokoju. Śnieg prószył delikatnie. Nie było wiatru, więc pogoda nie przeszkadzała żadnemu z nich. Długowłosy poprowadził ich w nieco oddaloną część terenu apartamentowca.
Nagle, Sal stanął w miejscu.
- Dlaczego nigdy mi tego nie pokazałeś? - spytał z niedowierzaniem.
Przed nimi, stało wielkie drzewo, na którym wybudowany znajdował się mały drewniany domek. Jego dach był ośnieżony i co jakiś czas, biały puch spadał na ziemię. Na górę prowadziła drabina.
- Przychodzę tu, gdy chcę być sam. - powiedział Larry. - To taka moja "Twierdza Samotności".
[T/I] była pod wrażeniem. Gdy była mała, również chciała mieć taki domek. Jej ojciec obiecywał, że spełni owe marzenie. Lecz niestety, plany przekreślił pewien dzień...
Weszli na górę. Okazało się, że owa twierdza, była umieszczona bardzo wysoko. Gdyby spadli, mogliby połamać sobie kości, lub nawet... Zginąć. Dziewczyna trzymała się mocno drabiny, uważając, by nie patrzeć w dół. Westchnęła z ulgą, gdy znalazła się w środku.
Wnętrze domku było przytulne. Mały dywanik ozdabiał podłogę. Znajdowały się tu również szafki i półki, pełne kartonów i innych rupieci. Jednak bałagan nie sprawiał żadnego problemu. Nastolatkowie wciąż byli urzeczeni małą drewnianą posiadłością.
- Zawsze chciałem mieć taki domek. - powiedział Sal.
- Ja też. - przytaknęła dziewczyna.
- Mój tata go zbudował. To było zanim on... On zniknął... - Larry spuścił wzrok.
[T/I] i Sally byli zaskoczeni wspomnieniem o ojcu. Nigdy o nim nie słyszeli, oraz nie mieli odwagi spytać o mężczyznę. Wiedzieli, że był to drażliwy temat, słysząc smutny głos długowłosego.
- Jak to zniknął? - spytał Sal.
- Jednego dnia jest, a drugiego nie ma... - westchnął chłopak. - Moja mama twierdzi, że nie chciał już z nami być. Ale on nas kochał i nie zostawiłby nas w taki sposób, wiem to...
[T/I] poczuła przypływ smutku. Widziała, jak Larry cierpiał z tego powodu. Podeszła do niego i przytuliła go. Chłopak powoli odwzajemnił jej uścisk.
- Więc, co się mogło stać? - dopytywał Sal.
Larry odwrócił wzrok. Czuł się głupio, ale wiedział, że może ufać przyjaciołom.
- Nie mówiłem o tym wielu osobom, ale wiem, że wy nie będziecie mnie oceniać. - powiedział. - Dzień przed tym jak ojciec zniknął, zrobiłem coś złego...
[T/I] odeszła od Larry'ego i stanęła obok Sala. Oboje wpatrywali się w chłopaka, czekając na wyjaśnienia.
- Rodzice kupili petardy. Sto razy powtarzali mi, by na nich poczekać i nie odpalać żadnej z nich. Ale oczywiście, nie posłuchałem... - powiedział. - Wystrzeliłem jedną, a ta wleciała przez okno do mieszkania pani Gibson.
Przerwał na chwilę. Jego oczy zaszły mgłą.
- Pobiegłem sprawdzić, czy nic się nie stało ale... Okazało się, że zabiłem jej ukochanego królika. - mówił. - Biedny zwierzak, strasznie się na mnie darła z tego powodu...
Przyjaciele nic nie odpowiedzieli. Dobrze znali panią Gibson. Mieszkała pod 101. Była kobietą o krótkim temperamencie, którą zawsze nawiedzał zły humor, oraz nie lubiła, gdy ktoś jej przeszkadzał. Chodziła ubrana w fioletowy biustonosz, bokserki oraz skarpetki. Włosy również były tego koloru. Jej niecodzienny zielony odcień skóry sprawiał, że dzieciaki wolały trzymać się z dala od jej mieszkania. Wyglądała, jakby była chora.
- Kiedy jechałem windą do piwnicy to... Zauważyłem go. Stał przede mną. - powiedział chłopak.
- Kto? - spytała [T/I]
- Demon. Prawdziwy demon! Wpatrywał się we mnie gdy wyciągał dłoń w moją stronę. Chłód przeszył moje ciało, gdy mnie dotknął. Rzucił na mnie klątwę! - wykrzyknął. - Od tamtego czasu wszystko idzie źle. Mój tata zniknął, mama przestała się do mnie odzywać na parę dni, za zabójstwo tego zwierzaka siedziałem dwa tygodnie w poprawczaku, ukradli mi rower... - wyliczał.
- Więc... Myślisz, że ta klątwa zabrała ci tatę? - dopytywał Sal.
- Wiem jak to brzmi, ale to prawda. To wszystko moja wina. Mój tata, królik, pani Sanderson, wszystko... - powiedział odchodząc od przyjaciół, by usiąść na taborecie, które znajdowało się pod oknem.
Naciągnął sweter na twarz. Był zdruzgotany.
- Zwolnij, nawet jeśli ta klątwa to prawda, to nie powinieneś obwiniać się o całe zło, które się stało. - pocieszał go niebiesko-włosy. - To nie Twoja wina.
Larry nic nie odpowiedział. Zwrócił głowę w stronę okna. Obserwował w milczeniu, jak małe płatki śniegu powoli spadały w dół.
- Jak wyglądał ten demon? - zapytała nieśmiało [T/I].
Chłopak zamyślił się na chwilę, starając się przywołać nieprzyjemne wspomnienie.
- To było coś, czego jeszcze nigdy nie widziałem. Był jak chodzący cień, cały czarny i mglisty, lecz o kształcie człowieka. - powiedział. - Ale oczy były najgorsze. Całe czerwone. Mogło się poczuć, jak cię przeszywają.
- Kuźwa! - wykrzyknął Sal. - Widziałem go! Widziałem Twojego Demona!

CZYTASZ
Gdy Mnie Potrzebujesz ~ Sally x Reader
Fiksi PenggemarUwaga, książka zawiera spoilery do gry Sally Face. Młoda dziewczyna wprowadza się do Addison Apartments, po tym jak jej ojciec znajduje lepszą prace w Nockfell. [T/I] jest pomysłowa i troskliwa. Pomimo braku pewności siebie i niewielkiej siły, stara...