8. "Nic czego byśmy żałowali"

1K 40 9
                                    

Gdy opuściliśmy gabinet dyrektora, spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. To będzie najbardziej śmieszny dzień w Hogwarcie – pomyślałem. Gdy wyszliśmy na główny korytarz, zobaczyliśmy pełno uczniów chodzących w różne strony. My skierowaliśmy się do wieży Gryffindoru, by Granger wzięła swoje książki.

— Draco, ty nie wchodzisz — powiedziała i wyszeptała hasło.

— Czemu?

— Bo jesteś ślizgonem, nie zapominaj, że nasze domy nie kochają się na tyle, żeby odwiedzać się w dormitoriach — powiedziała i chciała już przejść przez dziurę.

— Nasze domy nie, ale my tak — powiedziałem i złapałem Gryfonkę za rękę, by nie weszła do wieży. Hermiona na mnie spojrzała. Rozpływałem się w cieple czekoladowych oczu, które należały kiedyś do mojego wroga, a teraz... sam nie wiedziałem do kogo, nie wiedziałem, kim jest dla mnie Hermiona Granger, wrogiem czy przyjaciółką? Tę chwilę przerwał nam głos Grubej Damy.

— Wchodzicie czy wychodzicie? — zapytała lekko wkurzonym głosem.

— Wchodzimy — powiedziałem i szybko pociągnąłem Gryfonkę przez dziurę w ścianie. Zanim Granger zdążyła zareagować, byliśmy już w pokoju wspólnym Gryffindoru.

— To którędy do twojej sypialni? — zapytałem z uśmieszkiem, wciąż trzymałem ją za rękę.

— Jesteś niemożliwy — powiedziała ze śmiechem i zaczęła mnie prowadzić. Gdy weszliśmy do jej dormitorium, zwinnym ruchem pociągnąłem ją za rękę, przy tym upadając na miękki materac łóżka, korzystając z chwili splotem nasze palce i zamknąłem dziewczynę w uścisku.

— Draco puść mnie! Spóźnimy się na eliksiry! — Gryfonka próbowała wyrwać się z mojego uścisku.

— Nie krzycz — powiedziałem i spojrzałem na nią, była taka malutka w moich ramionach.

— Bo co? Co mi zrobisz? Odejmiesz mi punkty? — zaczęła pyskować.

— Chcesz się przekonać?

— Nie chcę.

— A myślałem, że Gryfoni są odważni — powiedziałem, a na mojej twarzy pojawił się uśmieszek.

— Bo są odważni — dziewczyna zaczęła protestować, nie zdając sobie sprawy, co ją czeka.

— To chcesz się przekonać, co się stanie, jak będziesz krzyczeć? — zapytałem z moim darem przekonywania.

— Chce — powiedziała i uniosła głowę do góry, by spojrzeć mi w oczy, i to był jej największy błąd... niemal od razu złączyłem nasze usta w delikatnym pocałunku, którego Gryfonka się nie spodziewała, w sumie sam nie wiedziałem, dlaczego to zrobiłem. Największym zdziwieniem dla mnie było to, że po chwili Hermiona przestała się wyrywać i bardziej się we mnie wtuliła, przy tym oddając pocałunki. Nasze usta nie dawały już delikatnych i niewinnych pocałunków tylko coraz bardziej namiętne i czułe. Obróciłem dziewczynę na plecy i sam zasłoniłem ją swoim ciałem, podpierając się na łokciach, czułem, jak gryfonka jeździ rękami po mojej klatce piersiowej, kierując się w górę, gdy dotarła do włosów, wplotła w nie swoje palce. Nic wokół nas nie miało znaczenia, lekcja eliksirów nie miała najmniejszej wartości, liczyliśmy się tylko my, każde z nas delektowało się tą chwilą. jak najbardziej mogło.

— Draco — powiedziała Gryfonka, między pocałunkami.

— Hm? — tylko mruknąłem i wróciłem do delektowania się smakiem jej ciepłych, malinowych ust.

— Draco — powiedziała. Przerwałem pocałunki i spojrzałem jej w oczy — co my robimy? — zapytała, wciąż patrząc mi w oczy.

— Nic czego byśmy żałowali — lekko się uśmiechając.

— A skąd wiesz, że ja tego nie żałuję? — zapytała.

— A żałujesz? — zapytałem i popatrzałem głębiej w jej oczy.

— Nie — powiedziała i uśmiechnęła się promiennie. Nasze twarze znów zaczęły się do siebie zbliżać, oddechy mieszać, aż znów pojawiły się namiętne pocałunki i pożądanie. Nasze czułości przerwał dźwięk dzwonka, a my oderwaliśmy się od siebie niechętnie, a raczej Hermiona się ode mnie oderwała, bo ja nie zamierzałem.

— Nienawidzę tego, co zrobił te dzwonki — powiedziałem, a Hermiona się zaśmiała, wzięła torbę i już miała wychodzić, gdy przyparłem ją do ściany i pocałowałem namiętnie, mój pocałunek został natychmiast oddany, zacząłem cofać się z powrotem w stronę łóżka, ale Gryfonka mi na to nie pozwoliła.

— Ej no — powiedziałem, udając obrażonego.

— No co, jeszcze będzie na to czas — powiedziała, lekko się śmiejąc. Wyszliśmy z wieży Gryffindoru i zaczęliśmy iść w kierunku lochów, gdzie po drodze wziąłem jeszcze torbę z mojego dormitorium, do sali weszliśmy spóźnieni.

— Panna Granger, Pan Malfoy, jaka jest przyczyna waszego spóźnienia? — zapytał nas profesor Slughorn.

— Mieliśmy ważną sprawę do załatwienia — powiedziałem i wymieniłem z Gryfonką rozbawione spojrzenia.

— Dobrze, następnym razem odejmę wam punkty, proszę zająć miejsca — powiedział, a my posłusznie zajęliśmy wolne miejsca, które były w ostatniej ławce.

— Od kiedy całowanie się ze mną jest ważną sprawą? — szepnęła mi na ucho Granger, a ciepło jej oddechu przyprawiło mnie o dreszcze.

— Ty jesteś dla mnie ważna i to cholernie — powiedziałem jeszcze ciszej, tym razem do jej ucha, tym samym wywołując podobne dreszcze, lekko się zaśmialiśmy i zaczęliśmy przygotowywać wybrany przez profesora eliksir.

***

Reszta lekcji minęła jak zwykle, szedłem właśnie na obiad, gdy zauważyłem Wesleya, który posłał mi mordercze spojrzenie, a ja nie byłem mu dłużny.

— Co jest, Weasley? — powiedziałem z kpiącym uśmiechem.

— Odwal się, Malfoy — powiedział wkurzonym głosem, wiedziałem, że łatwo mogę wyprowadzić go z równowagi.

— Bo co, znowu mnie pobijesz? — zapytałem z lekkim sarkazmem.

— Uwierz mi, mogę — powiedział i już chciał mi przywalić.

— Nie zapomniałeś o czymś? — zapytałem, a na jego twarzy pojawiło się zdziwienie.

— Niby o czym? — zapytał, a zdziwienie dalej nie schodziło mu z twarzy.

— Już zapomniałeś, że jestem prefektem naczelnym? — powiedziałem pewny siebie.

— Pierdol się.

— Z kim?  — powiedziałem, a on posłał mi śmiercionośne spojrzenie i wszedł do Wielkiej Sali, zrobiłem to samo.

— Stary, co Wieprzel jest taki naburmuszony — zapytał ze śmiechem Blaise, opowiedziałem mu wszystko i razem zaczęliśmy się śmiać, nie mogąc złapać tchu. Gdy zjedliśmy, udaliśmy się do dormitorium po rzeczy na trening Quidditcha.

— Jak się czujesz, stary, przed pierwszym treningiem ? — zapytał Blaise.

— No wiesz, nic ciekawego, lepiej będę się czuł, jak zniszczymy Gryfonów w pierwszym meczu — powiedziałem i zacząłem się śmiać. Szybkim krokiem ruszyliśmy do dormitorium, a później na boisko, gdy weszliśmy do szatni, zauważyliśmy już część drużyny Ślizgonów.

«Dark Side | Dramione»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz