13. "Chcesz wiedzieć, od czego są te wszystkie blizny?"

835 37 0
                                    

Siedzieliśmy tak, dobre dziesięć minut, jak nie więcej, wokół nas była tylko głucha cisza, wszyscy byli pod wrażeniem i stali zdziwieni na tych samych miejscach. Nie chciałem, by ktoś coś mówił, cokolwiek, nic mnie nie obchodziło, nic oprócz małej dziewczyny w moich rękach, nie zniósłbym tego, gdyby coś się jej stało.

Gryfonka podniosła swój wzrok i spojrzała mi w oczy, były one wypełnione troska i przerażeniem, po chwili jej tęczówki nie były już na moich oczach, tylko na ranie, które zrobiło zaklęcie. Jej wzrok zjeżdżał coraz niżej, zatrzymała go na chwile na moich ustach, a później powędrowała dalej w dół, gdzie dotarła do czerwonej plamy krwi, dotknęła ją delikatnie opuszkami palców, wydałem z siebie syk, niczym wąż. Dziewczyna niemal od razu zabrała rękę i spojrzała na moją twarz, z jej oczu znów leciały strumienie łez. Przytuliłem ją mocno.

— Idziemy stąd? — szepnąłem, jak najciszej się dało do jej ucha, ona kiwnęła tylko głową. Powoli wstałem i podałem Hermionie dłoń, ona bez problemu ją chwyciła, gdy się obróciliśmy, wszyscy popatrzeli prosto na nas.

— Panie Malfoy, proszę przyjść z Panną Granger do mojego gabinetu w wolnej chwili — powiedział dyrektor, po czym kazał uczniom wracać na obiad, gdzie sam też poszedł. Spojrzałem na dziewczynę, a ona zaczęła ciągnąć mnie w jedną stronę, na tamtą chwilę nie wiedziałem totalnie gdzie, po czasie doszliśmy do drzwi niedaleko czwartego piętra, gdzie było nasze nowe dormitorium. Gdy tylko przeszliśmy przez drzwi, już wiedziałem, gdzie jesteśmy – Łazienka Prefektów Naczelnych.

— Usiądź tutaj — powiedziała drżącym głosem i wskazała brzeg wanny, usiadłem i obserwowałem dziewczynę. Wyczarowała ona małą ściereczkę i zmoczyła ją w umywalce, podeszła do mnie i zaczęła przemywać mi ranę na twarzy, zaklęcie ledwo musnęło mój policzek, gdzie było rozcięcie. Dziewczyna delikatnie i ostrożnie dotykała miejsca na twarzy, gdy skończyła przemywać rozcięcie, zaczęła odpinać guziki mojej koszuli, uważając na tę część, gdzie były plamy krwi. Zsunęła ze mnie koszule.

— Draco — szepnęła, gdy zobaczyła blizny od zaklęć, po których delikatnie jeździła opuszkami palców, z każdą kolejną blizną na jej policzkach pojawiały się kolejne łzy. Nie mogłem na to patrzeć, złapałem rękę dziewczyny, w moich oczach po raz kolejny zaszkliły się łzy, a sam skrzywiłem się na wspomnienie o rzucanych zaklęciach.

Zaczęła powoli zbliżać ściereczkę do rany, gdy tylko dotknęła rozcięcia, syknąłem z bólu, Hermiona natychmiastowo cofnęła rękę, a z jej policzka popłynęły kolejne łzy. Złapałem jej dłoń, którą cofnęła i zbliżyłem ją z powrotem do rany, wiedziałem, że dziewczyna nie chciała, żebym cierpiał, nie chciała sprawiać mi bólu. Gdy usłyszała kolejny mój syk, tym razem z mieszanką przekleństw cofnęła się znacznie, zauważyłem, że płakała jeszcze bardziej, wziąłem od niej ściereczkę i namoczyłem ją w umywalce, jak wcześniej zrobiła to Gryfonka. Usiadłem na swoje miejsce, Hermiona podeszła do mnie i usiadła mi na kolanach, twarzą w moją stronę, przy tym oplatając mnie nogami, by nie spaść. Podałem dziewczynie namoczony materiał, by przemyła ranę, wzięła go ode mnie niepewnie. Dusiłem ból w sobie, by nie speszyć brunetki, ona delikatnie dotykała rany, gdy chciała wstać, by zmoczyć ponownie ściereczkę, nie dałem jej zejść z kolan i zaniosłem ją na rękach do umywalki, Gryfonka zaczęła się śmiać, znów mogłem usłyszeć jej piękny śmiech. Usiedliśmy na brzegu wanny, ale gdy dziewczyna spojrzała na miejsce, gdzie była rana zrobiła zdziwioną minę.

— Draco, rzuciłeś jakieś zaklęcie na to rozcięcie? — zapytała niepewnie.

— Nic na nie nie rzucałem, niby dlaczego? - zapytałem zdziwiony.

— Bo ta rana zniknęła — powiedziała szeptem i przejechała palcami po miejscu, gdzie powinna być szpara, spojrzała mi na policzek, gdzie powinno być drugie rozcięcie — tego też nie ma — powiedziała, zrobiłem zdziwioną minę i wstałem razem z Gryfonka na rękach, podszedłem do dużego lustra i też nie zauważyłem nawet jednej blizny po świeżych rozcięciach. Odstawiłem Hermionę na ziemię i zaklęciem usunąłem plamy krwi z koszuli, po czym znowu ją założyłem. Szliśmy do gabinetu dyrektora w milczeniu, którego nie mogłem znieść.

— Chcesz wiedzieć, od czego są te wszystkie blizny? — zapytałem i poczułem, jak moje mięśnie się napinają.

— Draco, nie musisz — powiedziała ściszonym głosem.

— Mój ojciec w wakacje rzucał na mnie zaklęcia, za każde najmniejsze nieposłuszeństwo, na moją mamę tak samo, tylko rzadziej — nie popatrzałem ani na chwilę na Gryfonkę, poczułem ten sam ból i smutek, przepływający moje ciało — mogę znieść to, że rzuca je na mnie, ale nie na moją mamę, ona nic mu nie zrobiła — po moich policzkach spływały pojedyncze łzy, zatrzymałem się i usiadłem na najbliższej ławce, po czym schowałem twarz w ręce.

Poczułem tylko, jak dziewczyna gładzie mnie lekko po plecach, a później kuca przede mną, podniosłem głowę i spojrzałem na nią, widziałem łzy, po raz kolejny. Ona, niczym Ślizgonka wykorzystała możliwość chwili i szybko usiadła mi na kolanach, przy tym wtulając się w mój tors, przytuliłem ją najmocniej, jak potrafiłem, potrzebowałem bliskości, potrzebowałem osoby, która szczerze się mną zaopiekuje, która będzie wiedziała, jak mnie pocieszyć. Taką osobą była Hermiona Granger.

«Dark Side | Dramione»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz