Pokojową ciszę rozerwało pukanie do drzwi, nie zamierzałem wpuszczać tego kogoś, kto tam stał tylko po to, żeby nas budził. Jednak Gryfonka, na której brzuchu leżałem, miała inne zdanie.
— Proszę — usłyszałem zaspany głos Hermiony, zmarszczyłem nos, gdy usłyszałem trzask drzwi. Mogłem się spodziewać, że to Diabełki...
— Wstaliście? — głos Ginny przerwał chwilową ciszę, zacząłem wymyślać plan zemsty i mordu, jaki mam im wyrządzić za budzenie.
— Niezbyt — czułem, jak Granger przeciąga się na tyle, ile pozwalał jej mój uścisk, a chwilę później zaczyna gładzić moje włosy i plecy. Mimowolnie się wzdrygnąłem.
— Smokuuu wsta...
— Nie śpię, Zabini — uciąłem, ale i tak nie otworzyłem oczu, było mi za wygodnie i za ciepło, żeby wstawać.
— Ciebie serio może obudzić zwykłe otwarcie drzwi? — zapytał niedowierzającym głosem.
— Mnie może obudzić najcichsze pukanie w te pierdolone drzwi — warknąłem pod nosem, ale ewidentnie to usłyszeli, bo skomentowali to śmiechem — co was sprowadza?
— Celem naszej podróży i odwiedzin jest pobudka szanownego państwa i zawiadomienie o śniadaniu na dole — powiedział z przesadną elegancją.
— A można wiedzieć, jaka jest godzina? Skoro państwo przyszli nas obudzić? — zapytałem takim samym tonem.
— Kochanie, jest dziewiąta — usłyszałem rozbawiony głos Hermiony, mruknąłem coś niezrozumiałego pod nosem. Westchnąłem i podparłem się na łokciach, lecz po chwili lenistwo wzięło nade mną górę i znów położyłem się na brzuchu dziewczyny, tym razem tyłem do przyjaciół — ktoś tu nie ma ochoty wstawać...
— Za wygodnie i za ciepło — powiedziałem cicho i wtuliłem głowę w materiał bluzy.
— Słodki jesteś — Gryfonka powiedziała to lekko ściszonym głosem, na moich ustach od razu pojawił się uśmiech.
— Psujesz moją osobowość zimnego Ślizgona, Granger — odpowiedziałem, dalej mając zamknięte oczy, dziewczyna zachichotała cicho — możecie iść i tak już nie zasnę.
— Za pół godziny macie być na dole — powiedział Zabini i wyszedł razem z Ginny, jeszcze za drzwiami krzyknął szybkie — max!
— W końcu — mruknąłem i westchnąłem głośno, uchyliłem lekko oczy i od razu dostałem ostrym, jasnym światłem w sam środek moich szarych tęczówek. Zamrugałem kilka razy, by przyzwyczaić się do jasnego otoczenia, gdy już normalnie widziałem, dźwignąłem się na łokciach i spojrzałem na Gryfonkę. W jej oczach znowu zaszkliły się łzy — nie płacz skarbie...
— Daruj sobie, nie powstrzymam tego — powiedziała załamana, zlustrowałem jej twarz wzorkiem. Policzki, po których za chwilę miały spływać łzy, zaczynały mienić się w świetle przyjemnego słońca.
— Nigdy sobie nie daruje, przynajmniej jeśli chodzi o ciebie — przerwałem na chwilę i oparłem swoje czoło o jej — Miona, mi naprawdę na tobie zależy i nie mogę znieść tego, że płaczesz... po prostu, jesteś, jak mały płomyczek szczęścia i nadziei, który daje mi chęć do życia...
Sam nie umiałem ubrać tego wszystkiego w jakieś sensowne zdanie, ale wiedziałem, że Hermiona chociaż w jakiejś części mnie zrozumiała. Opadłem na łóżko obok dziewczyny i zakryłem twarz dłońmi, dlaczego to wszystko jest tak trudne do zrozumienia? W końcu poczułem uścisk na klatce piersiowej, odsłoniłem oczy, by zobaczyć, co go powoduje i nie myliłem się, myśląc, że to Hermiona.
CZYTASZ
«Dark Side | Dramione»
Fanfiction"they were the holders of extraordinary magical powers" Byli parą niezwykle zdolnych czarodzieji, która została obdarowana niecodziennymi magicznymi mocami, i która niespodziewanie szybko przestała się nienawidzić. Byli parą przeciwieństw i razem tw...