51. "Co cię Kryminalni pociągają?"

426 20 0
                                    

Pokojową ciszę rozerwało pukanie do drzwi, nie zamierzałem wpuszczać tego kogoś, kto tam stał tylko po to, żeby nas budził. Jednak Gryfonka, na której brzuchu leżałem, miała inne zdanie.

— Proszę — usłyszałem zaspany głos Hermiony, zmarszczyłem nos, gdy usłyszałem trzask drzwi. Mogłem się spodziewać, że to Diabełki...

— Wstaliście? — głos Ginny przerwał chwilową ciszę, zacząłem wymyślać plan zemsty i mordu, jaki mam im wyrządzić za budzenie.

— Niezbyt — czułem, jak Granger przeciąga się na tyle, ile pozwalał jej mój uścisk, a chwilę później zaczyna gładzić moje włosy i plecy. Mimowolnie się wzdrygnąłem.

— Smokuuu wsta...

— Nie śpię, Zabini — uciąłem, ale i tak nie otworzyłem oczu, było mi za wygodnie i za ciepło, żeby wstawać.

— Ciebie serio może obudzić zwykłe otwarcie drzwi? — zapytał niedowierzającym głosem.

— Mnie może obudzić najcichsze pukanie w te pierdolone drzwi — warknąłem pod nosem, ale ewidentnie to usłyszeli, bo skomentowali to śmiechem — co was sprowadza?

— Celem naszej podróży i odwiedzin jest pobudka szanownego państwa i zawiadomienie o śniadaniu na dole — powiedział z przesadną elegancją.

— A można wiedzieć, jaka jest godzina? Skoro państwo przyszli nas obudzić? — zapytałem takim samym tonem.

— Kochanie, jest dziewiąta — usłyszałem rozbawiony głos Hermiony, mruknąłem coś niezrozumiałego pod nosem. Westchnąłem i podparłem się na łokciach, lecz po chwili lenistwo wzięło nade mną górę i znów położyłem się na brzuchu dziewczyny, tym razem tyłem do przyjaciół — ktoś tu nie ma ochoty wstawać...

— Za wygodnie i za ciepło — powiedziałem cicho i wtuliłem głowę w materiał bluzy.

— Słodki jesteś — Gryfonka powiedziała to lekko ściszonym głosem, na moich ustach od razu pojawił się uśmiech.

— Psujesz moją osobowość zimnego Ślizgona, Granger — odpowiedziałem, dalej mając zamknięte oczy, dziewczyna zachichotała cicho — możecie iść i tak już nie zasnę.

— Za pół godziny macie być na dole — powiedział Zabini i wyszedł razem z Ginny, jeszcze za drzwiami krzyknął szybkie — max!

— W końcu — mruknąłem i westchnąłem głośno, uchyliłem lekko oczy i od razu dostałem ostrym, jasnym światłem w sam środek moich szarych tęczówek. Zamrugałem kilka razy, by przyzwyczaić się do jasnego otoczenia, gdy już normalnie widziałem, dźwignąłem się na łokciach i spojrzałem na Gryfonkę. W jej oczach znowu zaszkliły się łzy — nie płacz skarbie...

— Daruj sobie, nie powstrzymam tego — powiedziała załamana, zlustrowałem jej twarz wzorkiem. Policzki, po których za chwilę miały spływać łzy, zaczynały mienić się w świetle przyjemnego słońca.

— Nigdy sobie nie daruje, przynajmniej jeśli chodzi o ciebie — przerwałem na chwilę i oparłem swoje czoło o jej — Miona, mi naprawdę na tobie zależy i nie mogę znieść tego, że płaczesz... po prostu, jesteś, jak mały płomyczek szczęścia i nadziei, który daje mi chęć do życia...

Sam nie umiałem ubrać tego wszystkiego w jakieś sensowne zdanie, ale wiedziałem, że Hermiona chociaż w jakiejś części mnie zrozumiała. Opadłem na łóżko obok dziewczyny i zakryłem twarz dłońmi, dlaczego to wszystko jest tak trudne do zrozumienia? W końcu poczułem uścisk na klatce piersiowej, odsłoniłem oczy, by zobaczyć, co go powoduje i nie myliłem się, myśląc, że to Hermiona.

«Dark Side | Dramione»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz