— Co? Jak to? — pytała nas pielęgniarka, gdy oprzytomniała, przy tym dalej robiąc niedowierzającą minę.
— No już mówiłam, że leczyłam jego rozcięcia, gdy dostawał wcześniejszymi zaklęciami — powiedziała, przy tym lekko się śmiejąc.
— To dlatego nie widziałam nawet zadrapania po tych zaklęciach — powiedziała, przy tym pojmując sens wydarzeń, zaśmiała się i poszła do swojego gabinetu.
— Od kiedy ta szlama tak umie? — głos Weasleya dotarł do moich uszu, ewidentnie nie umie być, choć raz cicho.
— Weasley, chcesz dokładkę? Bo ja chętnie mogę Ci dołożyć, jak zaraz się nie zamkniesz — powiedziałem, przy tym puszczając Gryfonkę, a on spojrzał na nas przerażony.
— Mionkaaa... — usłyszeliśmy głos Zabiniego, spojrzeliśmy w jego stronę — proszę...
— No dobra — powiedziała, przy tym od razu pojmując sens jego słów, podeszła do niego i opuszkiem palca przejechała po rozcięciu. Chwilę później go nie było.
— Dzięki, jesteś najlepsza! — krzyknął uradowany i chciał przytulić Herm, byłem szybszy. Pociągnąłem ją w swoją stronę, przy tym zabierając ją od jego uścisku.
— Masz Ginny do przytulania — powiedziałem i sam zamknąłem brunetkę w uścisku, zaśmialiśmy się, a ja widziałem, jak Zabini bierze Rudą w ramiona. Wziąłem dłoń Gryfonki i zacząłem składać delikatne pocałunki na jej palcu.
— Draco, co robisz? — zapytała rozbawiona, spojrzałem na nią, dalej nie przerywając czynności.
— Czyszczę cię od Zabiniego — powiedziałem, a dziewczyna zaczęła się śmiać, spojrzałem w kierunku Ślizgona. Miał obrażoną, ale i tak rozbawioną minę.
— Ale, po co? — dopytała dalej, lekko się śmiejąc, oderwałem usta od opuszka palca dziewczyny, po czym musnąłem jej usta. Gdy oderwałem swoje wargi, zrobiłem oczywistą minę.
— Bo jesteś moja — powiedziałem dalej z tym samym wyrazem twarzy, Gryfonka ze śmiechu złapała się moich rąk, by utrzymać równowagę — nie wiedziałem, że jestem taki śmieszny... — Diabełki zaczęły się śmiać razem z brunetką, która już prawie się dusiła. Sam nie wiem, co w tym śmiesznego.
— Ej, przecież, jak umiesz zrobić tak, że rozcięcia i rany znikają, to dlaczego nam nie pomożesz? — spojrzeliśmy w stronę Kurukona, który zadał pytanie. Weasley pokiwał głową w geście poparcia. Dziewczyna stała obok mojego łóżka, na którego brzegu siedziałem, przy tym lekko się do mnie przytulała.
— Bo wy możecie cierpieć — powiedziała obojętnym tonem, przy tym robiąc smutną, udawaną minkę.
— Wiedziałem, że nam nie pomoże — wywrócił oczami, spojrzałem na niego zażenowany.
— Pamiętaj o moich słowach, Weasley — powiedziałem i zacząłem bawić się różdżką, przy tym obracając ją w palcach.
— Pani Pomfrey! On nam grozi! — krzyknął jeden z nich, my tylko wybuchnęliśmy śmiechem, do którego dołączył ten pielęgniarki.
— Nie kłam, słyszałam całą waszą rozmowę — powiedziała rozbawiona i podeszła do jego łóżka, przy tym sprawdzając kroplówkę.
Rudy wyciągnął nóż i szybkim ruchem użył go przeciwko pielęgniarce, ta jednak zdążyła się odsunąć, więc łasica tylko zostawił delikatne rozcięcie na jej ramieniu. Zerwaliśmy się z łóżek, dziewczyny podeszły do Poppy, która pod wpływem szoku opadła na łóżko. Kątem oka widziałem, że Granger przejeżdża po ranie swoją dłonią. My z Zabinim podeszliśmy do Weasleya, chyba sam był w szoku, bo nie wiedział, co się dzieje. Zabraliśmy mu nóż, przy tym odrzucając w stronę naszych łóżek, zrobiłem charakterystyczny ruch ręką, a wokół nadgarstków i kostek rudzielca pojawiły się czerwone opaski, które jak się okazało, trzymały go mocno przy materacu tak, że nie mógł się wyrwać ani ich zdjąć. Dla bezpieczeństwa wokół Kurukona pojawiły się takie same obręcze, obróciliśmy się w stronę pielęgniarki.
CZYTASZ
«Dark Side | Dramione»
Fanfiction"they were the holders of extraordinary magical powers" Byli parą niezwykle zdolnych czarodzieji, która została obdarowana niecodziennymi magicznymi mocami, i która niespodziewanie szybko przestała się nienawidzić. Byli parą przeciwieństw i razem tw...