Spałem z Gryfonką wtuloną we mnie, gdy ta nagle się poruszyła. Uchyliłem powieki i spojrzałem na nią, chyba chciała się wydostać z mojego uścisku.
— Granger, jak zamierzasz wstawać o tak wczesnej porze, żeby zakryć nam malinki, to od razu Ci mówię, że nie musisz — powiedziałem pół przytomny i znów przymknąłem oczy.
— Dlaczego nie muszę? Przecież nasi rodzice, jak to zobaczą, to zejdą na zawał — dodała z lekkim śmiechem, westchnąłem cicho.
— Wczoraj, jak skończyliśmy oglądać Kevina, a raczej ja skończyłem — powiedziałem ze śmiechem — zaniosłem Cię do pokoju i chciałem iść napić się wody, wyszedłem z pokoju i zobaczyłem twojego tatę. Gadałem z nim, a on powiedział, że nie musimy się bać malinek.
— Ale jak? Skąd o tym wiedział? — powiedziała i poderwała się na łokcie, spojrzałem na nią.
— Wcześniej zmyłaś korektor, głuptasie, musiał je zauważyć — zaśmiałem się, a dziewczyna przybiła lekką piątkę z własnym czołem.
— Już mogę witać grób — powiedziała i opadła na łóżko obok mnie. Pochyliłem się nad dziewczyną i dałem kilka buziaków w brzuch, przez co dziewczyna zaczęła się śmiać.
— Idziemy spać? — zapytałem, gdy oderwałem się od skóry dziewczyny, Gryfonka przytuliła się do mnie i tak, po raz kolejny odpłynęliśmy do Krainy Morfeusza, czując senny piasek zbierający się pod naszymi powiekami.
***
— Dzień Dobry — powiedziałem, gdy zeszliśmy na dół dalej w piżamach, przeciągnąłem się, przy tym szeroko rozkładając ramiona i ziewając. Brunetka wykorzystała okazję i przytuliła się do mnie.
— Chyba nikogo nie ma — powiedziała, gdy po dłuższej chwili dalej nie usłyszeliśmy odpowiedzi — chodź, zrobimy sobie śniadanie.
Powiedziała i ruszyła w stronę kuchni, poszedłem w jej ślady, by chwilę później opierać się leniwie o ścianę w wejściu.
— Zobacz — powiedziała i wskazała na drzwi lodówki, podszedłem bliżej, by po chwili zauważyć przyczepioną do nich kartkę.
Jesteśmy u Rose, powinniśmy być po południu!
PS. Możecie jeszcze troszku przyozdobić dom, nie obrazimy się...
— Kto to jest Rose? — zapytałem po przeczytaniu karteczki, dziewczyna spojrzała na mnie z uśmiechem.
— Moja babcia, mieszka sama, więc rodzice zawsze do niej przyjeżdżają — odpowiedziała szybko i zajęła się robieniem śniadania — na co masz ochotę?
— Mm... dajesz mi wybór? — zapytałem ze śmiechem, a dziewczyna kiwnęła potwierdzająco głową — może zrobimy twoje ulubione śniadanie, hm? Chętnie skosztuje.
Powiedziałem to z taką elegancją, że dziewczyna wybuchnęła śmiechem, gdy to usłyszała, ale przystała na moją propozycję. Więc chwilę później zaczęliśmy robić naleśniki z goframi i gorącą czekoladą, a w sumie to Gryfonka zaczęła robić, a ja jej w tym pomagałem. Tak, nie wiele znałem się na gotowaniu...
— No to skończyliśmy! — powiedziała uradowana dziewczyna po dość długim czasie.
— Patrz, nawet nie zrobiliśmy bitwy, jak ostatnio — stwierdziłem ze śmiechem, Granger mi zawtórowała.
CZYTASZ
«Dark Side | Dramione»
Fanfiction"they were the holders of extraordinary magical powers" Byli parą niezwykle zdolnych czarodzieji, która została obdarowana niecodziennymi magicznymi mocami, i która niespodziewanie szybko przestała się nienawidzić. Byli parą przeciwieństw i razem tw...