27. "Hermiona, twoje moce!"

577 24 0
                                    

Siedzieliśmy przytuleni na kanapie, niecałe piętnaście minut temu wysłałem list do Zabiniego. Patrzyłem się w płomyki ognia, gdy portret Nicolasa Flamela odwrócił się w naszą stronę.

— Blaise Zabini i Ginny Weasley, mówią, że zostali zaproszeni, wpuścić ich? — jak na swój wiek miał całkiem przyjemną barwę głosu.

— Tak, proszę — mój głos różnił się totalnie. Był zachrypnięty, starałem się, żeby nie było tego słychać, ale i tak było. Uśmiechnąłem się do Nicolasa, on odwzajemnił mój uśmiech i wpuścił Diabełków do środka.

— Patrz, co mam! — krzyknęła ruda do dziewczyny przytulnej do mnie, spojrzałem na nią. Na jej twarzy gościł promienny uśmiech na widok butelki z czerwonym płynem w środku.

— Skąd je masz? — zapytała niedowierzająco, wyciągnęła ręce spod koca, a ruda dała jej butelkę do ręki.

— Co to jest? — zapytałem zdezorientowany szczęściem dziewczyn, na widok jakiejś butelki z czerwonym płynem.

— Wino — odpowiedziała Granger ze śmiechem — to jest moje i Gin ulubione wino.

— Diable? — spojrzałem na niego, miał na sobie czarne dresy i koszulkę tego samego koloru.

— Spokojnie, Smoku, mam ognistą — odetchnąłem z ulgą, a wszyscy wokół się zaśmiali.

***
[zmiana perspektywy – Hermiona]

— Ginny, może zrobimy dzisiaj to Piżama Party? — zapytałam się rudej, siedziała z Diabłem na kanapie, która powstała z dwóch foteli.

— Skoczymy do mnie po rzeczy i możemy zaczynać! — powiedziała uradowanym głosem, uśmiechnęłam się na ten widok. Naprawdę dobrze, że jest z Zabinim.

— No to chodźmy — powiedziałam i zaczęłam się podnosić z kanapy, ale najpierw musiałam wyplątać się z koca.

— Same? — usłyszałam głos blondyna.

— Nic nam nie będzie — posłałam chłopakowi uśmiech, był słodki, jak się tak o mnie troszczył.

— Może z wami pójdziemy, co? Wątpię, żeby twój brat już spał — teraz był to Zabini.

— On już nie jest moim bratem — powiedziała chłodno ruda, nie dziwiłam jej się — naprawdę nic nam nie będzie.

— Wyślemy wam patronusa, jak będzie coś nie tak, dobrze? — zwróciłam się do dwóch chłopaków.

— Niech wam będzie — powiedział niezadowolony blondyn — Diable, dzisiaj ewidentnie śpisz u mnie.

— Skoczę tylko po bluzę — zwróciłam się do przyjaciółki, skinęła tylko głową.

— Granger — odwróciłam się do ślizgona, z którym dzieliłam dormitorium, ściągał właśnie swoją bluzę — proszę.

— Dzięki — wzięłam bluzę od ślizgona i szybko założyłam ją na zwiewny crop top. Po czym razem z rudą wyszłam przez dziurę w ścianie, po drodze zauważyłam, że ona też ma bluzę Diabła.

— Kochani są — powiedziała, gdy przeszliśmy kilka pierwszych schodków — w ogóle, Miona, czy mi się zdaje, czy ty płakałaś?

Westchnęłam cicho, Ginny zawsze wiedziała, jak coś jest nie tak. Zawsze umiała poznać, kiedy płakałam.

— Tak, opowiem Ci, jak będziemy u mnie w dormitorium, dobrze? - zapytałam, a dziewczyna niepewnie przytaknęła — to nic złego.

— Jak tam chodzi się z naszą białą fretką? — zaśmiałyśmy się cicho, ruda lubiła nazywać, tak Malfoya, pomimo że jest to przezwisko z czwartego roku.

— Nie narzekam — spojrzałam na przyjaciółkę, która oczami błagała, żebym powiedziała jej więcej. Zaśmiałam się cicho i ciągnęłam dalej — no wiesz, jest kochany, ale czasami naprawdę wkurzający. Mieliśmy kilka chwil załamania, jak na przykład dzisiaj, ale to ci jeszcze opowiem. A ty? Jak z Diabełkiem?

— Jak mamy mieć, jakąś poważną rozmowę to on rzuci przez przypadek jakimś żarcikiem i po prostu, nie mogę się powstrzymać od śmiechu — zaśmiałam się razem z nią — nie no, ogólnie jest mega słodziakiem. Czuję, że nie mogłyśmy lepiej trafić.

Nim się obejrzałyśmy, byłyśmy już pod portretem grubej damy, ruda wypowiedziała hasło i powoli weszłyśmy do środka.

— Część, Harry — przywitałam się z przyjacielem siedzącym przy kominku, on tylko skinął mi głową.

— Pokłócił się z Ronem — usłyszałam szept rudej przy uchu, pokiwałam głową i poszłyśmy dalej. Ginny miała osobne dormitorium, więc nie musiałyśmy się przejmować, że kogoś obudzimy.

— Widzę, że Zabini nie hamował się z wprowadzeniem do ciebie — powiedziałam ze śmiechem, gdy zobaczyłam kilka męskich ciuchów, miotłe i Ślizgońską szate. Ruda zaśmiała się cicho, po czym zaczęła pakować ciuchy, kosmetyki i inne rzeczy do torby. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju, nie był cały w barwach Gryffindoru. W niektórych miejscach można było zobaczyć zielone elementy.

— Ile jeszcze tego masz? — zapytałam przyjaciółkę, gdy zauważyłam kolejne butelki wina.

— Trochę tego jest — powiedziała ze śmiechem, po czym zaczęła zmniejszać butelki zaklęciem. Kilka z nich włożyła do torby, na którą rok temu rzuciłam zaklęcie zmniejszająco–zwiększające.

Wyszliśmy z wieży, odetchnęłam z ulgą, gdy nie zobaczyłam nigdzie Rona. Szczerze, czułam się niepewnie, gdy obok nas nie było chłopaków, ale przecież w każdej chwili mogę wyczarować patronusa. Dla bezpieczeństwa złapałyśmy się z Ginny za ręce, poczułyśmy chwilowy chłód, który przeszył nasze ciała. Jednak, po chwili ustał.

— Co to było? — zapytała cicho ruda, spojrzałyśmy na siebie niepewnie.

— Poczekaj — powiedziałam i dotknęłam palcem najbliższej ściany, gdy oderwałam palec, na ścianie został lód.

— Hermiona, twoje moce! Wyczarowałaś dla nas barierę z lodu — krzyknęła cicho podekscytowana Ginny, zaśmiałyśmy się niedowierzająco i poszłyśmy dalej.

— Nieśmiertelność — szepnęłam, gdy doszłyśmy pod portret alchemika, on otworzył nam przejście, przez które przeszliśmy. Zobaczyliśmy chłopaków siedzących na kanapie, gdy nas zobaczyli, od razu wstali.

— Czekajcie! — krzyknęłyśmy w tym samym momencie, gdy zauważyliśmy, że chłopaki chcą nas przytulić — jesteśmy zimne jak lód —  dodała ruda.

— Dlaczego? — zapytali zdezorientowani.

— Nowa moc Hermiony — powiedziała spokojnie ruda. Spojrzeli na nas wzrokiem proszącym o wyjaśnienie.

— Nie wiem, jak ale wyczarowałam wokół mnie i Ginny barierę lodową. Gdy coś dotkniemy, zmienia się na jakiś okres czasu w lód — wytłumaczyłam i dla przykładu dotknęłam ściany. Stało się to, co wcześniej — ale nie mam pojęcia, jak to z nas ściągnąć.

— Mam pomysł — powiedział blondyn i podszedł do kominka, w którym trzaskały płomyki ognia. Wsadził ręce w ogień, a chwilę później wyjął dwa płomyki — weźcie je do rąk.

Wzięłyśmy niepewnie ogień, a aura, która nas otaczała, zniknęła tak, jak płomyki w naszych dłoniach, poczułyśmy uderzające ciepło.

— Jesteś niesamowity — powiedziałam do blondyna, który stał naprzeciwko mnie i czekał tylko, jak się do niego przytulę. Tak też zrobiłam, wtuliłam się w chłopaka. Do mojego nosa doszedł mocny zapach męskich perfum, które czułam wcześniej na jego bluzie.

«Dark Side | Dramione»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz