— Wiedziałem, że jesteś taki sam, jak Malfoy — powiedział Blaise do sówki, gdy przestał się śmiać, spojrzałem na swojego przyjaciela niedowierzająco, nie mogłem uwierzyć, że porównuje mnie do sowy.
— No już, mówicie, o co chodzi! — nakazała z entuzjazmem Ginny, opowiedzieliśmy im wszystko, zaczynając od wizyty w Mungu, a kończąc na śniadaniu, gdzie sami przeczytali list.
— No nieźle — skomentował naszą wypowiedź Zabini — Wiewióreczko, to może ja też przyjadę do ciebie na święta, co ty na to? — zapytał, z tym swoim błyskiem w oczach.
— Chyba śnisz, Blaise, nie wytrzymam z tobą emocjonalnie — powiedziała z sarkazmem.
— Wiedziałem, że się zgodzisz! — krzyknął z radością Blaise, po czym rzucił się na Ginny, przy tym prawie ją dusząc.
— Ta, będziesz spał w krzakach za domem — usłyszeliśmy irytujący głos łasicy, spojrzeliśmy na niego.
— Nie? — powiedziała pytająco Gin.
— To gdzie niby? Gady takie, jak on tylko tam śpią — powiedział i lekko prychnął ze śmiechu.
— Może spać w moim pokoju, jakbyś nie pamiętał mam dwa łóżka, bo na jednym zawsze śpi Miona — powiedziała lekko rozgniewana Wiewióra.
— Hej! Wystarczyłoby nam jedno — powiedział protestująco Zabini, wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
Weasley wstał i podszedł do Blaise'a, którego prawie zepchnął z ławki, ślizgon wstał i zaczął go dusić. Wszyscy znowu patrzeli na nas, znowu byliśmy w centrum zainteresowania, rudy zaczął się wyrywać i dukał jakieś niezrozumiałe słowa.
— Zobaczysz, powiem wszystko mamie — powiedział ledwo słyszalnie, do swojej siostry.
— Grozisz mi moją własną mamą? Jesteś żałosny — powiedziała z gniewem w oczach.
— Ta, zaraz się przekonamy, jak wyślę do niej sowę — powiedział twardo, Blaise puścił chłopaka, gdy zauważył, że ledwo łapie oddech, cofnął się kilka kroków, przy tym kaszląc, jakby miał atak astmy.
— Zobaczymy, co powiesz, jak rodzice dowiedzą się, co zrobiłeś Mionie — powiedziała i wstała z ławki.
— Nie zrobisz tego — mówił przez kaszel.
— I co, teraz nie jesteś już taki odważny? Tylko umiesz grozić? — zaczęła do niego podchodzić i rzucać w jego stronę najgorsze, możliwe obelgi, Zabini złapał ją za nadgarstek, gdy zobaczył, że rudy się opamiętał i zaczął niebezpiecznie podchodzić.
Zamachnął się, by uderzyć swoją własną siostrę w twarz, Blaise był szybszy. Schował Ginny za siebie i złapał rękę łasicy, przy tym trochę ją wykręcając. Szybko zdecydowaliśmy się opuścić Wielką Salę, po czym poszliśmy na zajęcia.
— Eliksiry, bardzo ciekawy przedmiot — mruknąłem żenującym głosem.
— Jak jesteś w parze z Mionką, to nie masz tak źle, jak ja z nim — powiedziała ruda i pokazała na Zabiniego.
— Przynajmniej się nie nudzisz! — protestował Ślizgon, wybuchnęliśmy śmiechem i weszliśmy do sali od eliksirów. Zajęliśmy miejsca, a po mowie nauczyciela zaczęliśmy robić eliksir spokoju.
— Ej — powiedziałem cicho do Gryfonki, była ona tak pochłonięta pracą, że zignorowała mnie.
— Mionaaa — przeciągnąłem litery, by zwróciła na mnie uwagę, ale ona dalej mnie olewała.
— Granger! — krzyknąłem cicho i złapałem jej ręce, by nie mogła robić dalej.
— Draco, czemu nie dajesz mi robić dalej eliksiru? — zapytała niecierpliwie i przegryzła dolną wargę.
— Mam dwa pytania, zmartwię cię, bo nie będą one dotyczyły lekcji — powiedziałem z lekkim śmiechem, dziewczyna wywróciła oczami i spojrzała na mnie — przyjdziesz...
— Panie Malfoy — powiedział Slughorn, ale olałem go i kontynuowałem.
— Przyjdziesz na trening...
— Panie Malfoy — powiedział już lekko zirytowany, znów go zignorowałem.
— Przyjdziesz na trening Quidditcha? — zapytałem, w końcu całym zdaniem.
— Panie Malfoy! — prawie krzyknął nauczyciel eliksirów.
— Co?! — zapytałem oburzonym tonem.
— Dlaczego, Pan zakłóca przebieg lekcji? — zapytał spokojniejszym, lecz dalej stanowczym tonem.
— A dlaczego Pan przerywa mi, kiedy próbuję umówić się z Hermioną? — zapytałem nauczyciela oskarżycielskim tonem, wszyscy w klasie patrzeli, to na mnie, to na profesora. Ignorowałem wszystkich dookoła i zacząłem bawić się palcami Gryfonki. Slughorn nie wiedział, co odpowiedzieć i w końcu wrócił do prowadzenia lekcji, spojrzałem na Gryfonkę. Zobaczyłem, jak na jej policzkach pojawiają się rumieńce, i jak ona sama próbuje zdusić w sobie wybuch śmiechu.
—To jak? Przyjdziesz? — zapytałem, wciąż bawiąc się jej palcami.
— Pewnie — odpowiedziała i już miała wrócić do pracy.
— Mionkaaa, to jeszcze nie koniec — powiedziałem, znów przedłużając ostatnią literę.
— Jezu, Draco. Daj mi skończyć — powiedziała i wróciła do robienia eliksiru.
— Nie tak szybko — powiedziałem i znowu złapałem jej dłonie.
— Jak cię posłucham, to załatwimy to szybko i pomożesz mi z eliksirem? — zapytała z nadzieją w oczach.
— Powiedz "tak" — powiedziałem, nie zwracając uwagi na jej pytanie.
— Tak? — powiedziała niepewnie, a ja puściłem jej dłonie i zacząłem robić dalej eliksir z uśmiechem na ustach. Dziewczyna ze zdziwioną miną też wróciła do pracy — powiesz mi, dlaczego kazałeś mi powiedzieć "tak"? — zapytała, zauważyłem, że nie mogła się skupić.
— Więc — zacząłem mówić, przy tym łapiąc rękę dziewczyny przed dodaniem nieodpowiedniego składnika.
— Dziękuję — powiedziała cicho, przerwałem na chwile i spojrzałem na nią, ona zrobiła to samo i zaczęła bawić się moim sygnetem. Przybliżyłem się do jej ucha.
— Idziemy razem do Hogsmade w najbliższe wyjście — wyszeptałem cicho, po czym lekko je przegryzłem.
— Przecież się nie zgodziłam — powiedziała dziewczyna cicho.
— Powiedziałaś tak, Granger — powiedziałem, po czym wróciliśmy do pracy.
— To było nieświadomie — zaprzeczała, a ja śmiałem się z jej wymówek.
— Nie przesadzaj i tak byś ze mną poszła — powiedziałem, gdy skończyliśmy swój eliksir spokoju, dziewczyna spojrzała na mnie, po czym zaczęła bawić się końcem mojej szaty. Zaśmiałem się cicho pod nosem.
— Widzę, że Państwo już skończyli — powiedział profesor, gdy zobaczył, że stoimy przed swoim stanowiskiem i nic nie robimy — dobrze, to jest naprawdę dobry eliksir. Dostajecie po dziesięć punktów za to, że byliście pierwsi i wybitny za dobry eliksir — powiedział i odszedł do swojego biurka. Spojrzeliśmy po sobie i zaśmialiśmy się, Snape nigdy nie dałby nam takiej nagrody, ze szczęścia albo ze śmiechu rzuciliśmy się sobie w ramiona.
CZYTASZ
«Dark Side | Dramione»
Fanfiction"they were the holders of extraordinary magical powers" Byli parą niezwykle zdolnych czarodzieji, która została obdarowana niecodziennymi magicznymi mocami, i która niespodziewanie szybko przestała się nienawidzić. Byli parą przeciwieństw i razem tw...