Przez mgłę usłyszałem lekkie pukanie do drzwi, uchyliłem zmęczone powieki. Hermiona dalej spała z głową na mojej piersi, wyglądała tak słodko i niewinnie.
— Proszę — powiedziałem tak, żeby nie obudzić dziewczyny, ale tak, żeby osoba stojąca za drzwiami to usłyszała. W wejściu stanęła Narcyza.
— Ginny i Blaise przyjechali, czekają na dole — powiedziała cichym głosem, widząc śpiącą Hermione. Pokiwałem potwierdzająco głową i spojrzałem na niewielki zegar na ścianie, była dziewiąta. Musieli wybrać tak wczesną godzinę?
— Skarbie... nienormalne Diabełki przyjechały... — powiedziałem cicho i przejechałem kilka razy opuszkiem palca po czubku jej nosa, zaśmiała się cicho.
— Wiem, że ich kochasz -— powiedziała zaspanym głosem, ale i tak nie otwierała oczu, przy tym wciąż leżąc w tej samej pozycji.
— Zaczynam ich nienawidzić, od kiedy psują taką piękna rzecz, jaką jest sen — mruknąłem, po czym dodałem — idziemy spać?
— A co z Diabełkami? — zapytała dalej w tej samej pozycji, przykryłem nas szczelniej kołdrą, gdy nie wiadomo skąd w naszym pokoju znalazło się zimne powietrze.
— Zaczekają te pół godziny lub więcej — powiedziałem, na co Gryfonka się zgodziła, zamknąłem oczy i oddałem się błogości ciszy oraz dotyku dziewczyny. Do mojej głowy wpadło wspomnienie, leżałem w skrzydle po tym, jak wycelowałem w siebie zaklęciem Hermiony. Kłótnia, najgorsza rzecz, jaka się wtedy wydarzyła. Racjonalnie myśląc, wpłynęła na nasze relacje dość nieznacznie, wręcz bardziej nas ze sobą związała. Od ścian mojej podświadomości odbijał się głos dziewczyny, która nuciła mugolskie kołysanki, Miona nawet nie wiedziała, jak bardzo jestem jej wdzięczny za tamte kilka minut.
Moje myśli o tej jednej chwili, która odbudowała większą część naszego zaufania, zostały przerwane, gdy usłyszałem nieprzyjemne trzaśniecie drzwi, a później głos Blaise'a.
— A ci swoje — powiedział wkurzony lub rozbawiony, usłyszałem syknięcie Ginny, która nakazała mu, żeby był cicho.
— Patrz, jak słodko wyglądają — powiedziała rozczulonym głosem, nie musiałem mieć otwartych oczu, by wiedzieć, że Diabeł właśnie teraz zaczął przytulać rudą. Przycisnąłem Hermione bliżej siebie, musieli przerywać to, co jest wspaniałe? Osobiście przysięgam, że umrą kiedyś za to.
— Jak myślisz, ile będą jeszcze spać? — Blaise znowu się odezwał, ciekawe, czy kiedyś zapisze go na listę osób do zabicia... zaśmiałem się w myślach.
— Zabini, spalibyśmy gdybyście tu nie przechodzili przez najbliższe dwie godziny lub dłużej — warknąłem w ich stronę, a dziewczyna leżąca na moim torsie, a w sumie to na całym ciele zaśmiała się cicho i dalej się przytulała. Obróciłem się z Gryfonka tak, że byłem plecami do naszych odwiecznych przyjaciół, schowałem twarz we włosach dziewczyny, jakbym próbował urwać się od rzeczywistości i wrócić do krainy spokoju.
— Wstaniecie w końcu? — zapytała Gin, jęknąłem cicho. Serio nie mogli dać nam spokoju?
— Weź, im coś zrób — powiedziałem cicho do Granger, zaśmiała się, chociaż też była niezadowolona propozycją, a w sumie rozkazem wstania.
— Dacie nam chociaż godzinkę pospać? — zapytała zaspana, wyobraziłem sobie, jak Diabełki wywracają oczami — prosimy! Obok jest sypialnia dla gości, w której miał spać Draco, rozpakujcie się i róbcie, co chcecie, możecie też iść spać.
— Ty chyba nie myślałaś, że będę spać w innej sypialni niż Ty — powiedziałem zdziwiony i spojrzałem na nią, uśmiechała się niewinnie. Diabełki się zaśmiały.
CZYTASZ
«Dark Side | Dramione»
Fanfiction"they were the holders of extraordinary magical powers" Byli parą niezwykle zdolnych czarodzieji, która została obdarowana niecodziennymi magicznymi mocami, i która niespodziewanie szybko przestała się nienawidzić. Byli parą przeciwieństw i razem tw...