23. "upiekło Ci się, Granger"

628 30 3
                                    

*w rozdziale występuje duża ilość przekleństw*

Siedzieliśmy przykryci grubymi kocami i oglądaliśmy niebieskie stworki, które uciekały przed zgarbionym mężczyzną zza dużym nosem i rozwścieczonym kotem u boku. Ciągle zastanawiam się, skąd Blaise zna takie bajki jak Smerfy.

Po obejrzeniu kilku odcinków była już pierwsza w nocy i dziewczyny zasypiały, my z Diabłem też byliśmy już nieźle śpiący. Spojrzeliśmy na siebie i lekko się uśmiechnęliśmy, mieliśmy szczęście, że pomimo przeciwności losu, pomimo tego, że byliśmy śmierciożercami, byliśmy kochani przez dwie Gryfonki. Skierowałem swój wzrok na Granger, która spała przytulona do mnie, mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem i zacząłem gładzić jej włosy. Ułożyłem się wygodnie obok niej i przymknąłem oczy, nawet nie wiem, kiedy zasnąłem.

***

Czułem, jak komuś się nudzi i jeździ paznokciami po moim torsie, przy tym kreśląc jakieś niezidentyfikowane wzorki.

— Granger, chciałem spać — powiedziałem zaspanym głosem, usłyszałem śmiechy dziewczyn. Stwierdziłem, że Blaise dalej śpi, bo od razu dowaliłby jakimś tekstem, którego nie usłyszałem.

— Przepraszam, po prostu mi się nudzi — powiedziała cicho, westchnąłem.

— Czemu, kurwa nie pójdziecie spać? — zapytałem już zirytowany.

— Bo jest dziewiąta rano.

— Japierdole, jest środek nocy — powiedziałem i poszedłem spać dalej. Przynajmniej próbowałem.

— Zaspaliśmy na śniadanie — powiedziała Gryfonka.

— Kobieto mam cię udusić, żebyś dała mi spokój? Od czegoś masz kuchnie w tej szkole — mruknąłem i olewając wszystkich, próbowałem zasnąć. Czułem tylko, jak dziewczyna obraca się w moim uścisku i zaczyna bawić się moimi palcami. Błogość spokoju nie trwała zadowalającą ilość czasu, jak dla mnie, bo znów usłyszałem głos Gryfonki.

— Draco, puścisz mnie? Chciałam wstać — zapytała ze śmiechem, trzymałem ją mocno w tali, przez co nie mogła się ruszać.

— Nie.

— Dlaczego?

— To jest Twoja kara za to, że mnie obudziłaś — powiedziałem i mocniej ją objąłem.

— Przecież nie zrobiłam tego specjalnie  — tłumaczyła się.

— Cicho — powiedziałem stanowczym głosem.

— Dlaczego?

— Chce spać, kurwa — irytowała mnie ta cała sytuacja, nikt nigdy nie da mi się wyspać.

— Jakoś Blaise nie narzeka — Merlinie daj mi siły do tej kobiety.

— A co robi?

— Śpi — usłyszałem głos rudej, która się śmiała.

— No właśnie, też bym nie narzekał, jakbyś mnie nie budziła. I na przyszłość pamiętajcie, że Zabini ma twardszy sen, niż ja — powiedziałem i uchyliłem lekko oczy, które od razu zamknąłem na widok światła.

— Puścisz mnie? — zapytała znowu Gryfonka.

— Nie mam w tym zysku — powiedziałem z prawdą, próbowałem spać, ale nie mogłem, za bardzo się rozbudziłem.

— Cholera, jacy z was materialiści — powiedziała zirytowana dziewczyna, która zaczęła się szarpać w moich rękach.

— Ej, ej, ej, ej, po pierwsze nie klnij, bo to nie ładnie, a po drugie nie szarp się, bo coś sobie zrobisz — powiedziałem, Granger i tak nie miała szans mi się wyrwać.

— Powiedział ten, kto nie przeklina — powiedziała, a ja wyobraziłem sobie, jak wywraca oczami.

— Ja mogę, ty nie — ręką zacząłem szukać mojej różdżki, gdy w końcu ją znalazłem, machnąłem nią w stronę okien, a te zostały zasłonięte przez zasłony.

— Merlinie, dzięki, że ktoś to zrobił — usłyszałem głos Blaise'a.

— To ja Diable, ja ci zawsze ratuje życie — powiedziałem z triumfem.

— Która godzina? — mulat też nie miał ochoty wstawać.

— Dziewiąta trzydzieści, zaspaliśmy na śniadanie — powiedziała Ginny.

— Nienawidzę was, straciłem pół godziny mojego życia, które mógłbym poświęcić na spanie — powiedziałem i wstałem, przy tym puszczając Gryfonke — upiekło Ci się, Granger — powiedziałem i ruszyłem do pokoju, gdy wszedłem, zasłoniłem zasłony i położyłem się na łóżko spać.

— Smoku? — usłyszałem pytanie Zabiniego.

— Hm? — mruknąłem, naprawdę chciałem iść spać.

— Mogę przetransmutować coś w łóżko i też iść spać? — zapytał zaspanym głosem.

— Masz do użytku komodę, zmień ją w łóżko i zamknij drzwi. Chcę mieć wreszcie święty spokój — powiedziałem i zamknąłem oczy, chwilę później mulat, był już w łóżku i spał. Poleżeliśmy chwilę i usłyszeliśmy lekkie pukanie w drzwi, zignorowaliśmy to i spaliśmy dalej. Kolejne pukanie, tym razem głośniejsze, które i tak zostało zignorowane. Trzecie pukanie, a raczej walenie w drzwi, którego nie dało się zignorować tak po prostu — spierdalać! Tu się śpi! — krzyknąłem i obróciłem się na drugi bok.

Drzwi do pokoju się otworzyły, nie otwierałem oczu, by sprawdzić kto to i tak nie ucieknie przed Avadą. Poczułem, jak ktoś wchodzi na moje łóżko, uchyliłem lekko oczy, a gdy zobaczyłem Gryfonke, od razu obróciłem się do niej plecami. Dziewczyna przeszła na drugą stronę, a ja znowu obróciłem się plecami do niej.

— Granger kurwa, ja chce spać — powiedziałem głośno, nikt nie rozumie, że będzie miał przejebane.

— Rozumiem, że chcesz mnie zabić, ale chciałam Ci pokazać, kto przyjechał — powiedziała, lekko uchyliłem oczy.

— Kto? — zapytałem, nie rozumiałem, kogo napadło, by przyjeżdżać o takiej godzinie.

— Wstań, to sam zobaczysz, ta osoba czeka w salonie — powiedziała, po czym wstała i miała już wychodzić.

— Hermiona?

— Co?

— To jest ktoś ważny? Naprawdę muszę wstawać? — zapytałem dalej zaspanym głosem.

— To jest ktoś mega ważny — powiedziała ze śmiechem.

______
Heyy to ja 🥰

Przepraszam że dawno nie było rozdziału ale wena mi się ucięła i w tym czasie zaczęłam pisać inne ff z Dramione i nie tylko. Powinny niedługo się ukazać, tymczasem pojawiła się pierwsza część "Nie znasz mnie Granger". Ciągle zastanawiam się czy nie napisać wymienionego wyżej ff w dwóch osobnych częściach czy po prostu w kilku rozdziałach. Dajcie znać co myślicie!

«Dark Side | Dramione»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz