Nie spałem, nie mogłem, ciągle słyszałem jej szloch, który sprawiał mi ogromny ból w okolicach serca. Chciałem ją przytulić, chciałem, ale powstrzymywałem się swoją silną wolą. Chociaż cholernie mnie to bolało, nie mogłem okazać skruchy, wiedziałem, że dziewczyna nie miała niczego złego na myśli, ale wiadomość, że całowała się z tym skurwysynem, wybudowała cienką, jak materiał ścianę, która odpychała nas od siebie.
Odwróciłem się w stronę Gryfonki, która schowała głowę w ramiona, przy tym cicho szlochając. Wbijałem w nią swoje spojrzenie, z którego można było wyczytać nutę skuchy. Pierdole to, nie mogę jej przez cały czas odpychać.
— Przepraszam — wyszeptałem i wyciągnąłem rękę w stronę dziewczyny, ona niepewnie podniosła głowę, przy tym posyłając mi takie samo spojrzenie. Powoli chwyciła moją dłoń, a ja pociągnąłem ją lekko w moją stronę tak, że po chwili Gryfonka była u mnie na łóżku — muszę przyznać, że trochę mnie poniosło. Ale sama pomyśl, jakbyś zareagowała, gdybym ja Ci powiedział taką rzecz.
Milczała, znowu nie dostałem odpowiedzi. Nienawidziłem tego tak bardzo, jak mugoli na pierwszym roku.
— Wiesz, jak wkurwia mnie twoje milczenie? Mogłabyś oszczędzić mi nerwów — posłałem jej wrogie spojrzenie, na które cicho się zaśmiała — ale z zaufaniem jest tak, jak mówiłem, nie odbudujemy go zwykłym "przepraszam".
— Rozumiem, ale i tak Cię przepraszam za wszystko — uśmiechnąłem się lekko, nie chciałem być wobec niej szorstkim i nieprzyjemnym dupkiem, jak kiedyś — wiesz, że nie mogę z tobą spać na tym łóżku?
— A to niby, dlaczego? — zapytałem oburzony, obstawiam, że była coś około piątej trzydzieści? Może w okolicach szóstej? A my, zamiast spać, przeprowadzamy kłótnie.
— Pomfrey, gdyby nas zobaczyła, prędzej wywaliłaby mnie ze skrzydła, niż stwierdziła, że ktoś przeżył po Avadzie — powiedziała, a gdy zauważyła, że otwieram buzię, by coś powiedzieć, powiedziała — nie licząc Harry'ego. A poza tym, wszędzie masz opatrunki i rany, nie chcę, żeby znów Ci się coś stało.
Posłałem jej uśmiech, który od razu odwzajemniła. Jeździłem kciukiem po jej dłoni, na której chwilę później wylądowały moje usta, przy tym zostawiając tam krótkiego buziaka.
— Dobranoc — powiedziała, po czym pochyliła się nad moją twarzą, by zostawić na moich ustach dłuższego całusa. Zawsze uwielbiałem te jej czułości. Usiadła na dużym fotelu, który przysunęła bliżej mojego łóżka. Okryła się kocem i chwyciła moja dłoń, po której zaczęła jeździć kciukiem, ale gdy przybliżyłem się do niej, przesunęła rękę na moje włosy, które zaczęła głaskać, przy tym nucąc pod nosem jakieś mugolskie kołysanki dla dzieci. Mruknąłem ciche "dobranoc", po czym oddałem się przyjemności bawienia się moimi włosami i słuchania pięknego głosu dziewczyny. Cała złość wyparowała pod wpływem piosenek, które nuciła Gryfonka. Nie miałem pojęcia, kiedy zasnąłem i czy brunetka tak samo, jak ja poszła spać.
***
Poruszyłem się nerwowo na łóżku, Merlinie to słońce może dać mi spokój? Weź, się wyłącz... słyszysz?! Wyłącz je i daj mi spać! Salazarze... weź, rzuć Avade na tę przeklętą gwiazdę, proszę Cię!
Tak... ani Merlin, ani Salazar nie posłuchali moich błagań i nie zgasili słońca, a ja ich miałem za fajnych! Nieważne, podciągnąłem kołdrę na twarz, by w ten sposób uchronić się przed morderczymi laserami słońca. Mruknąłem pod nosem ciche "pierdolone słońce, kto je w ogóle wymyślił?", usłyszałem ciche śmiechy.
— Smoku, co ty tam mruczysz? — usłyszałem rozbawiony śmiech Zabiniego. Jakoś mnie to nie bawiło, spanie to taka przyjemna czynność, która tak łatwo może zostać przerwana.
CZYTASZ
«Dark Side | Dramione»
Fanfiction"they were the holders of extraordinary magical powers" Byli parą niezwykle zdolnych czarodzieji, która została obdarowana niecodziennymi magicznymi mocami, i która niespodziewanie szybko przestała się nienawidzić. Byli parą przeciwieństw i razem tw...