— Draco — znowu ta sama mgła, przez którą przebijał się głos dobrze mi znanej osoby, już wiedziałem, co to oznacza — pobudka.
— Yhm — mruknąłem, powoli przypominając sobie słowa Arona z wczorajszego wieczora, dzisiaj jedziemy do Weasleyów. Westchnąłem zrezygnowany.
— Ale na serio, musisz wstać — powiedziała z rozbawieniem, uchyliłem powieki i spojrzałem na nią zaspany — jest ósma, masz godzinę, żeby się ogarnąć.
— Nienawidzę wstawać — powiedziałem zaspany i zasłoniłem twarz poduszką, dziewczyna, która siedziała obok mnie, zaśmiała się z mojej osoby — nie śmiej się! To sama prawda!
— Przepraszam, nie mogę się powstrzymać — powiedziała, dalej się śmiejąc, wywróciłem oczami, po czym sam dołączyłem do Gryfonki.
— Dobra, chodźmy się lepiej ogarniać — powiedziałem, gdy przestaliśmy się śmiać, Hermiona skinęła mi głową i razem ze mną wstała z łóżka.
***
— Teleportujemy się? — zapytałem, gdy byliśmy po śniadaniu, ludzie spojrzeli na mnie niepewnie.
— A kto umie się teleportować? — zapytała Ginny, była pierwszą osobą, która zdążyła wypowiedzieć jakieś słowo.
— Ja — powiedziałem z Blaise'em i Narcyzą. Reszta popatrzyła na nas ze zdumieniem wypisanym na twarzy. No, ale co poradzić, tak jest w szeregach śmierciożerców. Opanowujesz magię w zawrotnym tempie, bo jest Ci ona potrzebna w trosce o własne życie, im więcej się nauczysz, tym więcej możliwości ucieczki masz.
— Zrobimy tak, Blaise weźmiesz Ginny, Hermiona pójdzie ze mną, a rodzice razem, co wy na to? — zapytałem, na co skinęli głową, byłoby trochę niebezpiecznie, gdybym ja, albo Zabini wziął Arona i Giane.
Miona złapała moją dłoń, by po chwili poczuć szarpnięcie w okolicy pępka i usłyszeć cichy trzask. Obraz przytulnego salonu rozmył się nie do poznania, a na jego miejscu pojawiła się Nora.
— Chodźcie — powiedziała Ginny, gdy razem z Blaise'em pojawili się obok nas, chwilę później usłyszeliśmy kolejny trzask, a obok nas zjawili się rodzice.
Zaczęliśmy kierować się w stronę wysokiego, trochę dziwacznie zbudowanego domu. Nim zdążyliśmy wejść na schody, drzwi owego mieszkania otworzyły się, a w nich pojawiła się pulchna kobieta.
— Jesteście już! — powiedziała szczęśliwa Pani domu — No już, chodźcie do środka.
— Witaj Molly! — powitali ją uradowani rodzice Hermiony i od razu podeszli ją uściskać. Nie wiem, za jakie grzechy dałem się namówić, żeby tu przejechać, do domu własnego wroga.
— Miło mi cię poznać — powiedziała moja mama i też przytuliła kobietę, nadszedł czas na nas.
— Ginny! Hermiona! Chodźcie do mnie — powiedziała i otworzyła szeroko ramiona, czułem, jak Gryfonka puszcza moją rękę i idzie w jej stronę, w ułamek sekundy straciłem całą pewność siebie, która pokładałem w dziewczynie. Spojrzałem niepewnie na Zabiniego, on tylko uśmiechnął się dziarsko.
— Dzień Dobry? — powiedziałem niepewnie i podszedłem do kobiety ta, tak samo, jak resztę przywitała mnie z uśmiechem, nie mogłem w to uwierzyć. Jak ludzie, z których szydziłem i kpiłem, mogli od tak mnie przywitać? Zdezorientowany wszedłem do środka, gdzie napotkałem Arthura. Od razu spojrzałem na niego przepraszającym wzrokiem — Na wstępie chciałem Pana przeprosić, jak i cała waszą rodzinę, za krzywdy, jakie wam wyrządziłem... i za mojego ojca.
CZYTASZ
«Dark Side | Dramione»
Fanfiction"they were the holders of extraordinary magical powers" Byli parą niezwykle zdolnych czarodzieji, która została obdarowana niecodziennymi magicznymi mocami, i która niespodziewanie szybko przestała się nienawidzić. Byli parą przeciwieństw i razem tw...