Siedzieliśmy w Wielkiej Sali, czekaliśmy na Ginny i Blaise'a. Nie wiedzieliśmy, gdzie oni są, mieli iść tylko do dormitorium rudej po coś, ale nie powiedzieli nawet nam po co.
— Jak myślisz, gdzie oni są? — zapytała zmartwiona Gryfonka, posłałem jej słaby uśmiech.
— Nic im nie jest — próbowałem uspokoić dziewczynę, gdy podeszła do nas Mcgonagall.
— Panna Weasley i Pan Zabini są w skrzydle szpitalnym, możecie do nich iść — powiedziała, po czym odeszła do stołu nauczycielskiego, nic nie mówiąc, zerwaliśmy się z miejsca i pobiegliśmy do skrzydła.
***
— Nie możecie tam wejść! — zabraniała nam pielęgniarka, kłóciliśmy się z nią, aż w końcu nas wpuściła. Podeszliśmy do jednego z łóżek, przy którym siedział Zabini.
— Blaise, co się stało? — zapytała szybko Granger, obleciałem wzrokiem mojego przyjaciela i jego dziewczynę. Ruda miała opatrzoną rękę i podłączona kroplówkę z eliksirem, Zabini siedział bez koszulki, a wokół brzucha miał bandaż.
— Weasley nas zaatakował, miał na myśli pewnie mnie, a nie Ginny. Wchodziliśmy do wieży Gryffindoru, gdy wyszła z niej łasica, chciał rzucić na mnie jakieś zaklęcie, które przyjęła Gin. To ono rozcięło jej ramię, stanąłem przed nią, a wtedy on wbił mi nóż w brzuch. Początkowo to olałem, rzuciłem w nim kilka zaklęć, które go odepchnęły. Razem z Gin mieliśmy iść do skrzydła, gdy on trafił ją jakimś zaklęciem, wziąłem ją na ręce i tu przyniosłem — opowiedział nam wszystko, siedziałem, jak wmurowany w krzesło stojące obok łóżka. Poziom złości, jaka mnie wypełniała wzrastał coraz szybciej.
— Dziękuję, że mimo wszystko chciałeś ją ochronić. Dzięki tobie ona żyje i będzie żyć, dziękuję — mówiła ściszonym przez łzy głosem, od razu przygarnąłem Granger w objęcia.
— Będzie dobrze, ona potrafi walczyć. Ma dla kogo — powiedział Zabini i posłał Herm słaby uśmiech.
— Gdzie. Jest. Ten. Pierdolony. Idiota? — wysyczałem, przy tym siłując się na spokojny głos. Diabeł kiwnął tylko zrezygnowany głową, zacisnąłem ręce w pięści, przy tym szepcząc cicho "zabije skurwysyna".
***
— Diable, połóż się, powinieneś się przespać — poradziłem przyjacielowi, od kilku godzin po prostu siedział przy łóżku i trzymał Ginny za rękę.
— Nie jestem zmęczony — powiedział od razu. Wymieniliśmy z Granger spojrzenia, to mogło być fajne popołudnie, ale życie zawsze jest na przekór nam.
— Blaise, przecież będziemy tu ciągle siedzieć, jak się obudzi, to cię obudzimy. Możesz iść spać, nic jej nie będzie — potwierdziłem słowa Gryfonki skinieniem głowy. Zabini podniósł gwałtownie głowę z brzega łóżka.
— Ginny? — zapytał, nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Wbijaliśmy swoje spojrzenia w Gryfonkę, zauważyłem, jak twarz dziewczyny lekko drgnęła.
— Blaise? — usłyszeliśmy słaby głos rudej, chwilę później ona sama otworzyła oczy.
— Pójdę po Pomfrey — powiedziałem, a chwilę później wróciłem z pielęgniarką do łóżka dziewczyny.
— Jak się czujesz? — zapytała i zaczęła sprawdzać kroplówkę z eliksirem.
— Dobrze, boli mnie tylko ręka i trochę głowa — powiedziała i zaczęła swoje próby, by oprzeć się o ramę łóżka.
— Poczekaj, pomogę Ci — powiedział Blaise, przy tym wstając z krzesła.
— Merlinie Blaise, co ci się stało? — zapytała, gdy zauważyła szeroki bandaż na jego brzuchu. Chłopak zaśmiał się cicho.
— Nic, skarbie — powiedział i dał jej czułego buziaka w czoło, powiedzieliśmy ciche "ooo" razem z Granger.
— Przecież widzę, mów, co się stało — zażądała od razu, ślizgon westchnął cicho i znów opadł na krzesło.
— Dostałem nożem od twojego brata, a ty kilkoma zaklęciami — powiedział z poważną miną, dziewczyna zasłoniła sobie usta rękoma.
— Ale, dlaczego ja tego nie pamiętam? — zapytała raczej siebie niż nas.
— Dostała Pani zaklęciem działającym podobnie jak Obliviate. Tylko że przez to straciłaś przytomność na kilka godzin i przez to boli Cię głowa — wyjaśniła pielęgniarka, która musiała usłyszeć jej pytanie — musisz to wypić — dodała, przy tym podając jej eliksir.
— Skąd on zna takie zaklęcie? — zwróciła się do wszystkich, którzy siedzieli przy jej łóżku.
— Nie ma takiego zaklęcia w żadnej książce w bibliotece, na Pokątnej też tego nie widziałam — odpowiedziała Granger, no tak przecież znała bibliotekę i księgarnie na wylot. Gdzie Weasley mógł nauczyć się takiego zaklęcia? Nagle do głowy wpadła mi jedna myśl.
— Ulica śmiertelnego nokturnu — powiedziałem razem z Zabinim, spojrzeliśmy na siebie. Co łasica tam robił?
— To niemożliwe, na początku roku był z nami na Pokątnej. Niby, kiedy tam poszedł? — powiedziała ruda, na co Herm jej przytaknęła.
— Może on sam tam nie poszedł, mógł tam kogoś wysłać — powiedziałem, wszyscy na mnie spojrzeli.
— Tylko kogo? — zapytała Gryfonka, która siedziała obok mnie i się do mnie przytulała.
— McLaggen — obleciałem wszystkich wzrokiem, Blaise przytaknął mi głową, a dziewczyna siedząca obok niego, nie mogła uwierzyć.
— Co? Ale dlaczego akurat on? — pytała Gin, westchnąłem cicho. Czułem, jak na dźwięk przed chwilą wymówionego nazwiska Granger mocniej zacisnęła ręce na mojej koszulce. Przywołaliśmy nasze ubrania z dormitorium i przebraliśmy się w nie od razu, myśl, że będziemy musieli siedzieć tyle godzin w szatach, nas przerażała.
— No widzisz, raz trochę go poszkodowałem, bo zaczął nazywać Herm, w sama wiesz jaki sposób — nie mogłem wymówić tego słowa, dziwiłem się lekko. Przez całe życie mówiłem je na okrągło, a teraz nawet nie mogłem tego powiedzieć — zaczął się awanturować, że złamałem Weasleyowi nos i tak jakby, zaczął się z nim chyba kolegować? Nikt normalny, by się o niego nie troszczył. Zresztą sama wiesz i widzisz, jak on się zachowuje — skończyłem, a dziewczyna siedzącą na łóżku pokiwała głową na znak zrozumienia. Usłyszałem ciche "dziękuję", spojrzałem na brunetkę, która się do mnie przytulała.
— Skarbie, przecież wiesz, że bym tego nie powiedział, nie mógłbym — wyszeptałem do jej ucha, a Gryfonka poluźniła uścisk.
_____
Przepraszam, że wczoraj nie wrzuciłam rozdziału! Po prostu za późno się za niego wzięłam i nie miałam pojęcia, jak go napisać by był trochę ciekawszy niż ostatnie i nie składał się na samym przytulaniu i buziaczkach... Dzisiaj postaram się wrzucić kolejny, chociaż może być trudno, wiecie nauka itp.Mam nadzieję, że chociaż trochę ten rozdział was zaciekawił!
CZYTASZ
«Dark Side | Dramione»
Fanfiction"they were the holders of extraordinary magical powers" Byli parą niezwykle zdolnych czarodzieji, która została obdarowana niecodziennymi magicznymi mocami, i która niespodziewanie szybko przestała się nienawidzić. Byli parą przeciwieństw i razem tw...