36. "Ale, dlaczego ja tego nie pamiętam?"

429 19 2
                                    

Siedzieliśmy w Wielkiej Sali, czekaliśmy na Ginny i Blaise'a. Nie wiedzieliśmy, gdzie oni są, mieli iść tylko do dormitorium rudej po coś, ale nie powiedzieli nawet nam po co.

— Jak myślisz, gdzie oni są? — zapytała zmartwiona Gryfonka, posłałem jej słaby uśmiech.

— Nic im nie jest — próbowałem uspokoić dziewczynę, gdy podeszła do nas Mcgonagall.

— Panna Weasley i Pan Zabini są w skrzydle szpitalnym, możecie do nich iść — powiedziała, po czym odeszła do stołu nauczycielskiego, nic nie mówiąc, zerwaliśmy się z miejsca i pobiegliśmy do skrzydła.

***

— Nie możecie tam wejść! — zabraniała nam pielęgniarka, kłóciliśmy się z nią, aż w końcu nas wpuściła. Podeszliśmy do jednego z łóżek, przy którym siedział Zabini.

— Blaise, co się stało? — zapytała szybko Granger, obleciałem wzrokiem mojego przyjaciela i jego dziewczynę. Ruda miała opatrzoną rękę i podłączona kroplówkę z eliksirem, Zabini siedział bez koszulki, a wokół brzucha miał bandaż.

— Weasley nas zaatakował, miał na myśli pewnie mnie, a nie Ginny. Wchodziliśmy do wieży Gryffindoru, gdy wyszła z niej łasica, chciał rzucić na mnie jakieś zaklęcie, które przyjęła Gin. To ono rozcięło jej ramię, stanąłem przed nią, a wtedy on wbił mi nóż w brzuch. Początkowo to olałem, rzuciłem w nim kilka zaklęć, które go odepchnęły. Razem z Gin mieliśmy iść do skrzydła, gdy on trafił ją jakimś zaklęciem, wziąłem ją na ręce i tu przyniosłem — opowiedział nam wszystko, siedziałem, jak wmurowany w krzesło stojące obok łóżka. Poziom złości, jaka mnie wypełniała wzrastał coraz szybciej.

— Dziękuję, że mimo wszystko chciałeś ją ochronić. Dzięki tobie ona żyje i będzie żyć, dziękuję — mówiła ściszonym przez łzy głosem, od razu przygarnąłem Granger w objęcia.

— Będzie dobrze, ona potrafi walczyć. Ma dla kogo — powiedział Zabini i posłał Herm słaby uśmiech.

— Gdzie. Jest. Ten. Pierdolony. Idiota? — wysyczałem, przy tym siłując się na spokojny głos. Diabeł kiwnął tylko zrezygnowany głową, zacisnąłem ręce w pięści, przy tym szepcząc cicho "zabije skurwysyna".

***

— Diable, połóż się, powinieneś się przespać — poradziłem przyjacielowi, od kilku godzin po prostu siedział przy łóżku i trzymał Ginny za rękę.

— Nie jestem zmęczony — powiedział od razu. Wymieniliśmy z Granger spojrzenia, to mogło być fajne popołudnie, ale życie zawsze jest na przekór nam.

— Blaise, przecież będziemy tu ciągle siedzieć, jak się obudzi, to cię obudzimy. Możesz iść spać, nic jej nie będzie — potwierdziłem słowa Gryfonki skinieniem głowy. Zabini podniósł gwałtownie głowę z brzega łóżka.

— Ginny? — zapytał, nie wiedzieliśmy, o co chodzi. Wbijaliśmy swoje spojrzenia w Gryfonkę, zauważyłem, jak twarz dziewczyny lekko drgnęła.

— Blaise? — usłyszeliśmy słaby głos rudej, chwilę później ona sama otworzyła oczy.

— Pójdę po Pomfrey — powiedziałem, a chwilę później wróciłem z pielęgniarką do łóżka dziewczyny.

— Jak się czujesz? — zapytała i zaczęła sprawdzać kroplówkę z eliksirem.

— Dobrze, boli mnie tylko ręka i trochę głowa — powiedziała i zaczęła swoje próby, by oprzeć się o ramę łóżka.

— Poczekaj, pomogę Ci — powiedział Blaise, przy tym wstając z krzesła.

— Merlinie Blaise, co ci się stało? — zapytała, gdy zauważyła szeroki bandaż na jego brzuchu. Chłopak zaśmiał się cicho.

— Nic, skarbie — powiedział i dał jej czułego buziaka w czoło, powiedzieliśmy ciche "ooo" razem z Granger.

— Przecież widzę, mów, co się stało — zażądała od razu, ślizgon westchnął cicho i znów opadł na krzesło.

— Dostałem nożem od twojego brata, a ty kilkoma zaklęciami — powiedział z poważną miną, dziewczyna zasłoniła sobie usta rękoma.

— Ale, dlaczego ja tego nie pamiętam? — zapytała raczej siebie niż nas.

— Dostała Pani zaklęciem działającym podobnie jak Obliviate. Tylko że przez to straciłaś przytomność na kilka godzin i przez to boli Cię głowa — wyjaśniła pielęgniarka, która musiała usłyszeć jej pytanie — musisz to wypić — dodała, przy tym podając jej eliksir.

— Skąd on zna takie zaklęcie? — zwróciła się do wszystkich, którzy siedzieli przy jej łóżku.

— Nie ma takiego zaklęcia w żadnej książce w bibliotece, na Pokątnej też tego nie widziałam — odpowiedziała Granger, no tak przecież znała bibliotekę i księgarnie na wylot. Gdzie Weasley mógł nauczyć się takiego zaklęcia? Nagle do głowy wpadła mi jedna myśl.

— Ulica śmiertelnego nokturnu — powiedziałem razem z Zabinim, spojrzeliśmy na siebie. Co łasica tam robił?

— To niemożliwe, na początku roku był z nami na Pokątnej. Niby, kiedy tam poszedł? — powiedziała ruda, na co Herm jej przytaknęła.

— Może on sam tam nie poszedł, mógł tam kogoś wysłać — powiedziałem, wszyscy na mnie spojrzeli.

— Tylko kogo? — zapytała Gryfonka, która siedziała obok mnie i się do mnie przytulała.

— McLaggen — obleciałem wszystkich wzrokiem, Blaise przytaknął mi głową, a dziewczyna siedząca obok niego, nie mogła uwierzyć.

— Co? Ale dlaczego akurat on? — pytała Gin, westchnąłem cicho. Czułem, jak na dźwięk przed chwilą wymówionego nazwiska Granger mocniej zacisnęła ręce na mojej koszulce. Przywołaliśmy nasze ubrania z dormitorium i przebraliśmy się w nie od razu, myśl, że będziemy musieli siedzieć tyle godzin w szatach, nas przerażała.

— No widzisz, raz trochę go poszkodowałem, bo zaczął nazywać Herm, w sama wiesz jaki sposób — nie mogłem wymówić tego słowa, dziwiłem się lekko. Przez całe życie mówiłem je na okrągło, a teraz nawet nie mogłem tego powiedzieć — zaczął się awanturować, że złamałem Weasleyowi nos i tak jakby, zaczął się z nim chyba kolegować? Nikt normalny, by się o niego nie troszczył. Zresztą sama wiesz i widzisz, jak on się zachowuje — skończyłem, a dziewczyna siedzącą na łóżku pokiwała głową na znak zrozumienia. Usłyszałem ciche "dziękuję", spojrzałem na brunetkę, która się do mnie przytulała.

— Skarbie, przecież wiesz, że bym tego nie powiedział, nie mógłbym — wyszeptałem do jej ucha, a Gryfonka poluźniła uścisk.

_____
Przepraszam, że wczoraj nie wrzuciłam rozdziału! Po prostu za późno się za niego wzięłam i nie miałam pojęcia, jak go napisać by był trochę ciekawszy niż ostatnie i nie składał się na samym przytulaniu i buziaczkach... Dzisiaj postaram się wrzucić kolejny, chociaż może być trudno, wiecie nauka itp.

Mam nadzieję, że chociaż trochę ten rozdział was zaciekawił!

«Dark Side | Dramione»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz