-1-

570 18 8
                                    

Taehyung jęknął cicho czując, że ktoś potrząsa jego ramieniem, próbują go obudzić. Nienawidził poranków. W snach rzeczywistość była o wiele piękniejsza. W snach jego bohater zawsze był obok.
- TaeTae... Yoondo mówił żebyśmy byli gotowi wcześniej.
Spojrzał na chłopca... Nastolatka, z którym mieszkał od lat, i który nie dawał mu spokoju. Nie to żeby go nie lubił. Czasem po prostu wolałby więcej czasu być sam. A Beomgyu nie należał do osób, które szybko odpuszczają. Być może nauczył się tego od Tae i Jimina, albo od Yoondo... Albo od innych członków gangu. Nie był pewien. W ich życiu było naprawdę wiele osób, które były wzorami władczości, sadyzmu i sprytu.
- Już wstaje... Zrób mi śniadanie.
Mruknął, znów chowając twarz w poduszce. Gyu wiedział jednak, że chłopak zaraz zejdzie na dół do kuchni, wyglądając jakby szykował się godzinami by wyglądać tak idealnie. Natura obdarzyła go niezwykłą urodą i nawet kilka blizn widocznych nawet jeśli był w pełni ubrany nie niszczyło tego obrazu.
Tae dużo przeszedł. Po tym jak Yoongi zabrał go od rodziców, chłopiec trafił do domu dziecka i czekał, jak mu kazano. Tam dzieci nie chciały go zaakceptować, odrzucały go bo był zbyt cichy, zbyt wycofany, zbyt słaby żeby walczyć. Do tego był słodki przez co potencjalni rodzice w pierwszej kolejności patrzyli na niego co tym bardziej przysparzało mu wrogów. W końcu niektórzy czekali na możliwość posiadania rodziny od lat. On jednak nie chciał nowych rodziców. Chciał do swojego bohatera. Wiedział, że Yoongi ukarze wszystkich, którzy krzywdzą. I w końcu się pojawił, razem z Yoondo, u którego Tae miał zamieszkać. Na początku to było trudne. Taehyung bał się tego mężczyzny i tylko przy Yoongim czuł się bezpieczny. W nocy miał koszmary, a w dzień ataki paniki. Yoongi cierpliwie się nim zajmował, przychodził do ich domu codziennie, z czasem jednak jego wizyty były coraz krótsze, a Tae przyzwyczajał się do nowej rzeczywistości. Duże znaczenie miała obecność Jimina, który zachwycony nowym mieszkańcem domu, zajmował dziecku sporą część czasu. Potem na ich terenie pojawił się Beomgyu, który również sprawiał, że chłopcy mieli co robić. Zafascynowanie Yoongim nigdy się jednak nie skończyło. Można nawet powiedzieć, że z czasem się pogłębiło. Taehyung był jego cieniem, pomagał mu we wszystkim, w czym tylko mógł, spełniał każdą prośbę, traktował jak bóstwo. Wszystko wydawało się być w porządku do czasu gdy Tae nie spotkał ponownie swojej matki. Jego koszmary wróciły, a nienawiść do rodzicielki wzrosła. Na jego nadgarstkach nadal są ślady po tamtym okresie. Planował je jednak zakryć tatuażami. Poradził sobie w jakiś sposób z negatywnymi emocjami, z wszechogarniającym strachem. Nowa rodzina, członkowie gangu, pomogli mu we wszystkim. Mógł teraz powiedzieć, że jest szczęśliwym nastolatkiem. Miał przyjaciół, zainteresowania, pieniądze, dobre oceny... I co najważniejsze, uwagę swojego bohatera.
Taehyung zszedł po schodach na parter i wszedł do kuchni ziewając. Mieszkali w małym domku. Większość posesji zajmował garaż oraz warsztat, który był przykrywką dla części interesów gangu. Usiadł przy stole, od razu sięgając po kubek z herbatą i tosty.
- Nie wysiliłeś się.
Powiedział rozbawiony w stronę młodszego chłopaka, który był dla niego trochę jak brat. W końcu od kilku lat mieszkali razem, wychowywali się w tym domu.
- Nie wymagaj od niego za dużo, Taeś.
Jimin wszedł do kuchni, również wyglądając jak jebana perfekcja. Zarówno Jimin jak i Taehyung mieli na sobie ciemne dżinsy i skórzane kurtki. Różnicą był kolor koszulki, bo Jimin miał białą, a Tae czarną.
- Nie traktuj mnie jak dziecko. Potrafię ugotować wszystko.
Warknął Beomgyu. Chciał być w ich oczach pożyteczny. Starał się robić jak najlepsze wrażenie. Nie mógł uchodzić za frajera. Jimin zaśmiał się.
- Wiem, że świetnie gotujesz, Cookie. Ale o tej porze ja ledwo wstaje. Dlaczego miałbym wymagać od ciebie więcej?
Tae wywrócił oczami słysząc słowa rówieśnika.
- Cześć, młodzieży.
Eric wszedł do pomieszczenia. Musiał ich zawieźć do szkoły. Nie obchodziło go czy potem będą wagarować czy nie, czego i tak raczej nie robili bo chcieli zdobyć szacunek. Po lekcjach chłopcy zwykle wracali sami ze względu na to, że nie trzeba było się już spieszyć. Tylko w wyjątkowych sytuacjach mieli jakiś transport.
- Cześć, Eric.
Powiedzieli chłopcy chórem. Kontynuowali jedzenie śniadania.
- Po drodze mamy pojawić się u Mina więc się pospieszcie.
Taehyung drgnął i spojrzał na opiekuna zainteresowany. Miał szansę zobaczyć Yoongiego.
- Wiadomo o co chodzi?
Spytał Jimin, wyraźnie rozbawiony reakcją Tae.
- Ma dla was jakieś zadanie.
Wzruszył ramionami Eric. Wiedział, że będzie musiał ich nadzorować, w końcu był za nich odpowiedzialny. Ale był też pewien, że dadzą radę. A skoro wcześniej go nie poinformowali o szczegółach, on nie pytał. Najwyraźniej to nie było niebezpieczne lub było na tyle bezpieczne, że nie musiał mieć dodatkowych informacji.

Zajechali pod duży dom z ogrodem. Kolejną przykrywką dla działalności gangu było prowadzenie przez ich szefa trzech popularnych klubów, w których imprezy kusiły wszystkich. Dodatkowym, legalnym źródłem dochodu było prowadzenie kasyna z hotelem. Wybrani mieli dostęp do sal ze striptizem i pokoi rozkoszy. Przez to, że ich dochody rosły stopniowo, przez pokolenia, nic nie wzbudzało podejrzeń. Może obecność prostytutek w klubach i kasynie mogła przysporzyć kłopotów, ale pieniądze mogły załatwić naprawdę dużo. Mieli też nagrania i dowody na wielu polityków i ważnych osobistości. Ich małe imperium się rozrastało.
Wysiedli z auta. Mieli jeszcze sporo czasu zanim pójdą do szkoły. Weszli do środka, urządzonego skromnie, gustownie, z klasą. Od razu skierowali się do gabinetu.
Yoongi siedział za biurkiem swojego ojca, wykonując jego obowiązki na czas jego nieobecności. Szefa bardzo często nie było od kiedy uznał, że Yoongi daje sobie radę. Uważał, że jest za stary, a jego syn musi się uczyć rządzić. No i trzeba było zająć się niektórymi sprawami osobiście, zostawiając inne obowiązki następcy.
Tae patrzył na swojego bohatera zaszklonymi z podekscytowania oczami. Uwielbiał być blisko niego, czuć jego siłę. To nie zmieniło się przez lata i raczej nigdy nie zmieni. Przyciąganie między nimi było ogromne, wszyscy o nim wiedzieli.
- To Jung Hoseok. Macie się nim zająć. Chcę wiedzieć o każdej jego wpadce i wszystkich postępach. Jak się spisze, będzie jednym z nas.
Powiedział. Uwaga wszystkich skierowała się na siedzącego w kącie nastolatka. Po chwili znów skupili się na Yoongim, który przekazał im dokumenty z informacjami o chłopaku i szczegółach ich obowiązków. To była standardowa procedura wprowadzająca. Musieli sprawdzić, czy Jung jest godny zaufania. Drażniło ich trochę, że muszą być aż tak formalni, ale jeszcze nie byli pewni Hoseoka.
- V, zostań jeszcze na chwilę.
Powiedział Suga, gdy mieli już wychodzić. Yoondo, Jimin, Beomgyu i Hoseok poszli do samochodu i mieli na niego czekać. Gdy drzwi gabinetu zamknęły się za nimi, Tae uśmiechnął się szeroko, podszedł do Yoongiego, usiadł mu na kolanach i mocno przytulił. Zadrżał czując usta Sugi na swojej szyi.
- Przyjdź dziś do Ignis*.

-----

Jungkook stał na szkolnym korytarzu ze swoim przyjacielem. Ze zniecierpliwieniem obserwował drzwi wejściowe oczekując przyjścia tej jednej osoby. Od lat obserwował Kim Taehyunga. Podziwiał go z daleka, cieszył się z każdego rzuconego w jego stronę spojrzenia. Oszukiwał się, że te oczy przynajmniej raz na jakiś czas są skierowane na niego. Wcześniej mu to wystarczało, ale z każdym kolejnym miesiącem pragnął więcej. Za każdym razem gdy widział tego demona w ciele anioła... Pragnął czuć ten parzący dotyk jego dłoni na swojej skórze. Chciał należeć do niego, mógł nawet podpisać pakt z diabłem. Dla chociaż jednego uśmiechu zarezerwowanego tylko dla niego. Postanowił, że tym razem zacznie działać. Że zdobędzie jego uwagę, jego serce. Zawsze dostawał to czego chciał. Tak go wychowano. Tylko strach i niepewność sprawiały, że do tej pory tylko obserwował wymarzoną zdobycz. A to uczucie, tak nieznane wcześniej i w każdej innej sytuacji... Jeszcze bardziej go nakręcało. Ta bezradność była podniecająca. Chciał czuć to mocniej, znaleźć się pod jego władzą i był pewien, że mu się to uda.

--------
* Ignis- Nazwa jednego z klubów należących do rodziny Min.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Anything you want ~ Taegi/VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz