Taehyung od 8 roku życia jest zafascynowany Min Yoongim. Mężczyzna jest jego bohaterem, który uwolnił go z rąk kata. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że został wciągnięty w świat przestępczy, a potem było już za późno.
Paring
Taegi / Vkook
Jihope
Nam...
Jimin opadł na łóżko wykończony. Minął kolejny tydzień nauki i Park nie mógł powstrzymać uśmiechu na myśl o weekendzie. Miał nadzieję, że uda mu się pojechać na nielegalne wyścigi. Myślał też o tym żeby pójść do klubu trochę się pobawić, niekoniecznie tylko w legalnej części. Zastanawiał się też czy nie wpaść do Marsa i z nim czegoś nie zjeść. Seonghwa wychodził z założenia, że wszelkie używki nie są dla niego, szczególnie, że sam sporą część z nich tworzył, modyfikował... Nie pił też alkoholu bo twierdził, że zaburza to jego proces myślowy. Lubił z nim rozmawiać. Kiedyś był nim nawet zauroczony, ale szybko mu to minęło. Ogólnie jego miłostki zwykle nie trwały zbyt długo. Podniósł się niechętnie i szybko odrobił lekcje. Chciał mieć resztę weekendu całkowicie wolną od książek. Potem poszedł do pokoju Taehyunga i uśmiechnął się lekko widząc, że jego przyjaciel śpi skulony na swoim łóżku. Tae miał trochę bardziej pracowity tydzień. Jimin musiał tylko pilnować swojej edukacji i kontrolować Hoseoka. Taehyung do tego wszystkiego musiał od czasu do czasu pojawić się u Mina by w masce obserwować niektóre spotkania. Yoongi zrobił z niego swojego pomocnika więc Taehyung musiał pokazywać, że zasługuje na to miano. Pomijając już to, że chłopak naprawdę lubił spać. Przynajmniej kiedy nie miał koszmarów, które nadal czasem się pojawiały. - Hej, Taeś... Mruknął, próbując go obudzić. - Hm?.. - Idziemy później na wyścigi? - Pewnie... Tae ponownie schował twarz w poduszce, a Jimin wywrócił oczami. - Wstawaj i odrabiaj lekcje. Idę pomóc Gyu. Musimy z nim spędzić trochę czasu bo znowu się obrazi... Tae jęknął zawiedziony. Uwielbiał swojego młodszego brata. Naprawdę lubił z nim przebywać. Ale był też zmęczony bo ostatniej nocy nie spał zbyt długo. Wyciągnął z szuflady energetyka i usiadł do książek. Powinien dać radę...
- Zadzwoniłeś do Hoseoka? Spytał Tae, patrząc na Jimina wysiadającego z auta. Tae wolał motocykle więc nie miał zamiaru brać udziału w wyścigach. Chętnie jednak zakładał się kto wygra, kto rozbije samochód. Jimin miał lepszy kontakt z Jungiem, więc on miał go poinformować o wydarzeniu. - Tak, zaraz tu będzie. Też się ściga. Tae wywrócił oczami i wziął piwo z Auta. Wolał nie brać niczego od przebywających tutaj ludzi. Nie było pewności czy na pewno to tylko alkohol czy może czegoś nie dosypali. A on, jeśli już miał coś brać, to tylko ze sprawdzonego źródła. Jimin też chciał się napić na co Tae uniósł brew i zabrał mu butelkę. - Prowadzisz... Mruknął i uśmiechając się wrednie, wziął solidnego łyka. Nagle zagwizdał widząc, że Hoseok podjeżdża na parking, na którym zebrali się wszyscy chcący brać udział w wyścigach. Chłopak wyglądał naprawdę dobrze za jako kierowca. Jimin odwrócił się i uśmiechnął lekko. Podszedł do Hoseoka. - Coś czuję, że będziesz nas woził, Hobi. Mruknął. Obszedł auto zainteresowany. Ten chłopak coraz bardziej go intrygował. Od początku dobrze się przy nim czuł, ale z każdym kolejnym dniem odkrywał, że mają ze sobą naprawdę wiele wspólnego. - To nie moje auto... Mruknął starszy, lekko zażenowany. Wysiadł i przywitał się z tymi, których znał. Dookoła było bowiem kilku innych członków ich grupy. - A czyje? Jimin nie przejmując się niczym, oglądał pojazd. - Nie wiem. Odstawię na miejsce po wyścigach. Hoseok wzruszył ramionami a Tae zaśmiał się cicho. - Nieźle... Ale jak chcesz się ścigać lepiej brać swoje auta lub te z garażów. Inaczej możesz stworzyć niepotrzebne ryzyko. Hoseok skrzywił się lekko i zawstydzony podrapał po karku. - Nie stać mnie... Obecnie wszystkie pieniądze wydaję na rodzinę... Taehyung westchnął cicho. Znał sytuację Junga, wiedział, że ciężko mu jest być jedynym, który utrzymuje rodzinę. Była co prawda jeszcze jego babcia z jej marną rentą, ale odkąd jego rodzice zginęli w wypadku, to głównie z jego pieniędzy żył on i trójka jego rodzeństwa. Byłoby mu pewnie łatwiej, gdyby miał więcej możliwości, ale jako osoba sprawdzana, nie miał dostępu do wszystkich źródeł zarobku, jakie oferowała grupa. A ucząc się ciężko było zarobić jakieś konkretne kwoty w legalny sposób. - Zróbmy tak... Jeśli wygrasz ten wyścig, załatwię Ci auto. Oczywiście pieniądze z wygranej zabierasz, a ja mam swoje zakłady... Powiedział Taehyung, wkładając lizaka do ust, kolejnego już tego dnia. Hoseok zaczynał się zastanawiać, czy nie jest od nich uzależniony. - Ale.. Nie... Nie możesz. Taehyung wywrócił oczami słysząc Hoseoka. - Daj spokój. Jeśli wygrasz, będzie miał więcej kasy niż potrzebuje. Już widzę te jego zakłady... No i będziesz nas musiał wozić do szkoły... I ze szkoły... I pewnie w inne miejsca... Zwróci mu się nawet jeśli dokładałby się do paliwa. Jimin był wyraźnie rozbawiony. - Ale to za duży kłopot. Hoseok był przyzwyczajony do tego, że radził sobie sam. Dopiero uczył się działać w grupie, polegać na jej członkach. Musiał też pamiętać, że może słono zapłacić za swoje błędy. Pamiętać kiedy jest członkiem gangu jako grupy, a kiedy jako zbioru indywidualnych jednostek. - Bez przesady. To co? Ścigasz się o to auto?
Jungkook był zły na siebie. Przez cały tydzień próbował porozmawiać z Taehyungiem i za każdym razem coś szło nie tak. Albo zaczynał się jąkać, albo Tae się spieszył, albo Beomgyu, Jimin i Hoseok im przeszkadzali, albo ktoś dzwonił albo w ogóle nie mógł go złapać. A gdy już wszystko szło dobrze i zamienili normalnie kilka zdań, Jungkook nie wiedział co dalej. Nie umiał pokazać, że zasługuje na jego uwagę. Tym samym miał wrażenie, że ośmiesza się w oczach swojego ukochanego. Swoją drogą, każdym dniem zakochiwał się w nim coraz bardziej. Głos Tae śnił mu się po nocach, a na samą myśl o tym, że przynajmniej wymienili spojrzenia i był pewien, że Taehyung patrzy akurat na niego, miał przyjemne dreszcze. Jęknął sfrustrowany i rzucił poduszką przez cały pokój ze złości. Musiał mieć plan. Musiał być bardziej pewny siebie. Musiał pokazać, że jest wart uwagi. Nie obchodziło go, że inni wodzą za nim wzrokiem i chętnie by go uwiodło, nie tylko ze względu na jego aparycję ale też grubość portfela. On chciał Taehyunga.
Yoongi patrzył na swojego ojca i nie mógł wyjść z szoku. Przez chwilę nie docierało do niego co mężczyzna do niego mówił. A najgorsze było, że Yoongi jako jego syn i dziedzic, następca, nadal musiał go słuchać. Musieli zachować hierarchię. I nawet jeśli Suga miał naprawdę dużą władzę, nie mógł odmówić prawdziwemu szefowi. - Ale... Nie ma innego sposobu?... On... Zająknął się. Nie wyobrażał sobie, że mógłby zlecić takie zadanie. Na pewno szukałby innego rozwiązania. - Co on? Uważasz, że nie da rady? Przełknął ślinę. Jego ojciec wiedział gdzie uderzyć żeby musiał się zgodzić. Jeśli stwierdziłby, że to niewykonalne, ktoś zostałby ukarany, poważnie uszkodzony. Nadal miał opory, ale na szczęście nadzór nad zadaniem starszy Min zostawił jemu, mógł więc wszystko kontrolować... Nie dopuścić do niektórych rzeczy. - Na pewno sobie poradzi... Powiedział, a jego gardło ścisnęło się na samą myśl. Zawsze uważał się za twardego i silnego, odważnego... Tym razem jednak się bał. Przez tą misję mógł stracić zbyt wiele.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
------ Wstawiane wcześniej ze względu na Swag_For_You, ona wie dlaczego 💜💜💜