Dni mijały Taehyungowi zbyt wolno. Leżąc na szpitalnym łóżku z unieruchomionymi kończynami, nafaszerowany lekami przeciwbólowymi, nie mógł zrobić zbyt wiele. Do tego rozumiał jedynie co trzecie słowo uciekające z ust jego kolegi z sali więc nie mógł z nim porozmawiać. Był przez to na siebie wściekły i już planował kupić sobie słowniki i podręczniki żeby nauczyć się tego cholernego języka. Co prawda osoby, które podawały się za jego rodziców mówiły, że to normalne. W końcu nie byli w tym kraju zbyt długo, ale ten stan doprowadzał Taehyunga do szału. Nie lubił być niedoinformowany. I może tego nie pamiętał, ale był pewien, że gdyby wiedział gdzie jadą, najpierw nauczyłby się przynajmniej podstaw. Jego podświadomość podsuwała mu bardzo dużo informacji, ale on sam nie był w stanie jeszcze połączyć ich w całość, a sytuacja w jakiej się znajdował wcale mu nie pomagała. Nie mógł sam wyjść z łóżka, nie miał dostępu do telefonu czy laptopa, a jego współlokator wyśmiał go gdy ten próbował poprosić o dostęp do mediów społecznościowych. Był bezradny, a brak wiedzy o tym, kim jest, irytowała go jeszcze bardziej niż fakt, że niewiele może zrobić. Był pewien, że gdyby tylko pamiętał, wszystko byłoby prostsze. Nie miałby takiego problemu z zaakceptowaniem obecności osób podających się za jego rodziców bo pamiętałby kim dla niego są. Nie czułby się tak zagubiony. Nie byłby też tak przerażony... Bo bał się. Miał wrażenie, że wszystko co go teraz otacza to jakaś kpina, a on nie powinien tu być. Bał się, że ktoś go skrzywdzi. Bał się, że nikt go nie uratuje.
- Kim jest Park Jimin?
Spytał jednego wieczoru, gdy ta kobieta i ten mężczyzna usiedli przy jego łóżku i wypytywali o jego samopoczucie.
- Nie wiem synku, może to ta dziewczyna, która ci się podobała zanim wyjechaliśmy z Korei.
Powiedziała "mama", próbując nakarmić go jakimś szpitalnym żarciem.
- Jestem gejem.
Mruknął chłopak, a kobieta drgnęła. Skrzywiła się lekko zauważalnie, ale Tae dostrzegł każdą zmianę w rysach jej twarzy.
- To może jakiś chłopak, który Ci się podobał... Pamiętam to imię, ale nie zwróciłam uwagi na to kto to, byłam zajęta pakowaniem nas...
Próbowała się jakoś wytłumaczyć i chyba jej się udało bo Taehyung odwrócił zamyślony wzrok i milczał przez chwilę. Następne zdanie jednak przeraziło parę. Mieli coraz mniej czasu.
- On na pewno mi się nie podobał. Jest zbyt słodki...Soodam z nienawiścią patrzyła na przyjaciół swojego męża. Seokjin i Namjoon byli jej znani jeszcze z czasów, gdy miała tutaj władzę. Nawet wtedy jej nie słuchali. Hyungsik też się czasem wtedy pojawiał ale był jeszcze dzieciakiem i miał niewiele do powiedzenia. Yoondo zawsze z niej kpił, nazywając ją rozpieszczoną księżniczką, która nie poradziłby sobie w normalnym życiu. I gdy patrzyła na tego ostatniego miała wrażenie, że ten ma satysfakcje z patrzenia na jej sytuację. Była teraz przegrana. Nikt tutaj nie szanował jej zdania, nikt jej nie słuchał. Nawet w gangu jej ojca analizowali czy warto wypełniać jej rozkazy. Popełniła błąd odchodząc i goniąc za wolnością. Ale wróciła i miała zamiar odzyskać swoją pozycję.
- Wyjdź, Soodam.
Powiedział Yoongi, siadając na fotelu i nalewając sobie alkoholu.
- Temu wypłoszowi, który od ciebie uciekł, pozwoliłbyś zostać.
Warknęła. Wiedziała, że nie będą tylko pić. Oni coś planowali, a ona chciała wiedzieć co.
- Powiem Ci nawet więcej... Zajmowałby honorowe miejsce na moich kolanach. Wypierdalaj bo się poniżasz.Taehyung chował się pod łóżkiem, w ciemności, nasłuchując kolejnych kroków. Skulił się w sobie jeszcze bardziej, gdy do jego uszu dotarły krzyki jakiejś kobiety. Był przerażony. Jego drobne rączki szukały kocyka. Wiedział, że tam jest. Zawsze tam był. Gdy się pod nim schował, był jeszcze mniej widoczny. Już łapał materiał, gdy ktoś mu go wyrwał. Zapalone światło pozwoliło mu dostrzec rysy nieznanego mu mężczyzny. Skulił się jeszcze bardziej. Był pewien, że gdy nie będzie go widać, ten straszny pan sobie pójdzie. Zamknął oczy, chcąc zniknąć, a gdy je otworzył znów był w szpitalnym łóżku. Oddychał ciężko, a aparatura, do której był podłączony, szalała. Był środek nocy, a ciemność wydawała się teraz najlepszym przyjacielem.
Kobieta patrzyła na młodego mężczyznę zaciskając w dłoni strzykawkę z trucizną. Wystarczył jeden ruch by go zabić. Jeden ruch by wywołać u niego śpiączkę i kupić im więcej czasu. Ale z jakiegoś powodu nie była w stanie wbić w niego igły. Polubiła go. Tae był jedynie przestraszonym dzieciakiem, który znałaś się w całkowicie obcym mu świecie. I wiedziała, że ten sam dzieciak mógłby zabić ją jednym ruchem. Pewnie nie zawaha się tego zrobić, gdy pozna całą prawdę. Ale nie umiała go bardziej skrzywdzić. Już samo patrzenie na jego wykrzywione z bólu oblicze wywoływało u niej żal... Robiła się miękka.
- Mamo..?
Usłyszała cichy głos i uśmiechnęła się lekko, słysząc jak została nazwana. Gdyby naprawdę była jego matką... Dałaby mu wszystko. Nie mogła mieć jednak dzieci, a jej mąż ich nie lubił...
- Tak, synku? Nie śpisz już?
Spytała, chowając szybko strzykawkę. Wiedziała, że ta chwila zawahania może ją wiele kosztować, ale nie umiała tego zrobić. Po prostu nie umiała.
- Nudzę się mamo... Dostanę laptop albo tablet? Chciałbym obejrzeć jakiś film...
Powiedział słabym głosem, a ona niewiele myśląc, od razu się zgodziła. Widząc go takiego, nie umiała mu odmówić.Jimin grał w jedną ze swoich ulubionych gier, gdy nagle dostał wiadomość. Na tego maila pisało do niego niewiele osób. Tylko wtajemniczeni znali ten adres, dlatego był pewien, że to ktoś z jego najbliższego grona. Co prawda ostatnio kontaktowali się ze sobą przez Marsa, ale ten sposób w sumie też mógł być dobry.
Krzyknął zaskoczony widząc nieznany mail, ale doskonale znaną wiadomość. Ten kod był tak nieoczywisty, a jednak doskonały.
- Hoseok! Beomgyu! Chodźcie tutaj!
Krzyknął głośno, a w jego głosie było słychać nutkę szczęścia.
- Co tam?
Hoseok wszedł do pokoju zaspany. Najwyraźniej zasnął przy czytaniu książki.
- Wiem, gdzie jest Taehyung..
Jimin wskazał na ekran swojego telefonu.
- Niedźwiedź Himalajski ma logo Batmana na klacie. +66 do zajebistości... Co to niby ma być?
Beomgyu, który wszedł do pokoju zakrył usta dłonią.
- To na pewno on?
Spytał najmłodszy, a Jimin kiwnął zadowolony głową.
- Mamy kod. Tae pisze o niedźwiedziach jeśli to mają być ukryte wiadomości. +66 to kod telefoniczny.
Hoseok nadal nie rozumiał dlaczego to takie oczywiste, ale Beomgyu już szperał w internecie.
- Taehyung jest w Tajlandii...
CZYTASZ
Anything you want ~ Taegi/Vkook
FanfictionTaehyung od 8 roku życia jest zafascynowany Min Yoongim. Mężczyzna jest jego bohaterem, który uwolnił go z rąk kata. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że został wciągnięty w świat przestępczy, a potem było już za późno. Paring Taegi / Vkook Jihope Nam...