-2-4-

209 15 3
                                    

Yoongi przeglądał dokumentację związaną z rozwodem. Nigdy nie sądził, że może być z tym tyle problemów. Był pewny, że Soodam będzie chciała wolności, szczególnie po tylu latach gdy była z innym i ukrywała się. Nie kochali się. Ani ona ani on nie chcieli być ze sobą. A jednak odmawiała gdy mówił o rozwodzie. Groziła problemami z gangiem jej ojca. I co gorsze, członkowie obu gangów tylko czekali na jakiś zgrzyt żeby wznowić wojnę. Najwyraźniej życie w pokoju, spokojny handel i łatwość w zdobyciu poparcia, pomocy i przykrywki nie były dla nich. Może nie było zbyt wiele takich osób. Większość wolała na szczęście nadal prowadzić między sobą interesy. Nie zmieniało to jednak faktu, że wystarczyłby mały pretekst żeby znów ich ze sobą skłócić. Już pomijał to, że ojciec Soodam też nie był zadowolony z myśli o rozwodzie córki. I nie obchodziło go to, że kobieta ma dziecko z innym. Że się ukrywała. Teraz znów była tutaj, przy swoim mężu, którego i tak nie poślubiła z miłości. Yoongi nie rozumiał dlaczego podchodzą do tego w ten sposób. Wiedział, że dostałby rozwód bez żadnego problemu. Szczególnie teraz, gdy już ją znalazł. Ale wiązało się to ze zbyt wieloma problemami. A on nie wiedział jak to wszystko rozwiązać.
Drgnął słysząc dźwięk telefonu. Miał nadzieję, że to Tae. Pisał do niego i dzwonił codziennie. Do tej pory jednak nie dostał żadnej odpowiedzi. Martwił się o niego. Bał się. Tęsknił. Chciał go przytulić. Skrzywił się więc widząc, że to tylko Seonghwa. Niechętnie otworzył wiadomość i otworzył szeroko oczy będąc szoku.

Mars
Życzę szybkiego powrotu do zdrowia

Suga
Co?

Mars
No chyba jesteś chory albo połamany, nie?

Suga
Nie?
Dlaczego?

Mars
Nie widzę innego wytłumaczenia dla tego, że nadal nie przyszedłeś porozmawiać z Taesiem.
A skoro wszystko z tobą dobrze, zasługujesz na wpierdol.

Suga
Nie wtrącaj się

Mars
Kook chętnie go pocieszy.
Zajmij się swoją żonką.

Yoongi wpatrywał się w szoku w swój telefon. Nie wierzył w to co właśnie się wydarzyło. Mars zawsze miał do niego dużo szacunku. Szczególnie ze względu na jego pozycję w gangu. W końcu był synem szefa, a Seonghwa mimo wszystko był mało znaczącym członkiem. Można było go zastąpić. Nie można było jednak nie zauważyć, że Taehyung zajmował szczególne miejsce w życiu ich obu. Seonghwa traktował go trochę jak młodszego brata lub przyjaciela. Nie byli może tak blisko jak Tae i Jimin, ale Mars zawsze był gotowy żeby bronić tą dwójkę. Może właśnie dlatego Taehyung zdecydował się zmienić plany wobec Jungkooka - w końcu ten spodobał się Marsowi.

Beomgyu uśmiechnął się lekko słuchając swojego chłopaka. Wcześniej nie sądził, że mógłby z nim być. Traktował go jak przyjaciela, który zawsze go zawstydza. Z czasem jednak zrozumiał, że jego uczucia nie są w pełni normalne. Że te wszystkie rumieńce, sny i radość na jego widok to nie tylko bardzo bliska relacja. Zaczął dostrzegać gesty, zachowania podobne do tych jakie obserwował u braci. Zdał sobie sprawę, że kocha. I że jest kochany. Teraz miał wrażenie, że jest najszczęśliwszy. Nic nie mogło tego  zakłócić.
- Beomgyu, synku...
Kobieta, wyglądająca na jakieś 40-45 lat, podeszła do nich z lekkim uśmiechem. Była ubrana w krótką, czerwoną sukienkę, a jej makijaż był zbyt mocny. Jako jedna z nielicznych prostytutek należących do ich grupy nie ukrywała się ze swoim zawodem będąc poza klubem lub burdelem. Jako jednak z nielicznych nie wstydziła się tego co robi.
-

Czego chcesz?
Beomgyu spiął się i ścisnął mocniej dłoń swojego chłopaka. Nie lubił spotkań z matką. Nie znał jej za dobrze. W przeciwieństwie do Nayeon, ona nie bardzo interesowała się losem własnego dziecka. Pojawiała się jak potrzebowała pomocy, głównie w formie środków pieniężnych. Nic więc dziwnego, że nie darzył jej żadnymi pozytywnymi uczuciami. Dodatkowo nie mógł powiedzieć, że "przynajmniej robi to tylko dlatego, że musi". Wiedział bowiem doskonale, że ona po prostu nie widziała dla siebie innego życia.
- Już nie mogę zaczepić syna i spytać co u niego?
Beomgyu uniósł brew, a Soobin skrzywił się lekko wiedząc, że później będzie widział łzy bezsilności i złości na buzi swojego chłopca. Nie mógł się jednak teraz odezwać. Nawet jeśli chciał oszczędzić swojej miłości bólu, nie był w stanie. Ta kobieta już narobiła szkód, a przecież tylko się odezwała.
- Ile chcesz?

Yoongi był maksymalnie zestresowany. Nie pamiętał kiedy ostatnio tak się czuł. Chyba ostatnio przed wyznaniem uczuć Taehyungowi. Od tamtego pierwszego razu często mówił te dwa szczególne słowa swojemu ukochanemu. Nie czuł się dziwnie mówiąc o uczuciach. Teraz jednak, stojąc przed drzwiami mieszkania Taehyunga, miał wrażenie, że to znów ten decydujący dzień. Jeśli teraz coś pójdzie nie tak... Nawet nie chciał myśleć o tym jak wyglądałoby jego życie. Nie potrafił normalnie funkcjonować bez tego chłopaka. I sam się sobie dziwił, że tak długo zwlekał zanim tu przyszedł. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak się załamał. Kilka osób już wcześniej go upominało, ale dopiero wiadomość od Marsa uświadomiła mu, że minęło już za dużo czasu. Na początku chciał dać Taehyungowi kilka dni by ten ochłonął i przyzwyczaił się do nowej sytuacji. To wszystko jednak przedłużyło się. A sam Yoongi nie zdawał sobie sprawy z tego, że tak bardzo. Nie chciał nawet myśleć o tym co czuł Tae. Bał się, że zwątpił. Bał się, że to koniec...

Taehyung westchnął zmęczony. Uczył się przed powrotem na studia. Tym razem naprawdę się za to wziął. Było mu ciężko. Jego psychika nie miała się najlepiej i czekał z niecierpliwością na spotkanie z psychologiem. Cierpiał. I musiał nad sobą pracować. Cieszył się jednak, że przyjaciele mu pomogli. Bez nich prawdopodobnie byłoby z nim teraz źle. Nawet jeśli myślał o tym by pójść na terapię, nie zrobił tego. Nie miał siły. Ledwo znajdował motywację by wstać z łóżka, umyć się i coś zjeść. Teraz było lepiej... Choć na pewno nie idealnie. Musiał jednak dalej żyć. Nie mógł się poddać. Nawet jeśli nie mógł zaznać pełni szczęścia bez Yoongiego.
Z niewielką ulgą podszedł do drzwi. Był pewien, że to Jimin i Hoseok, z którymi był umówiony. Co prawda było i wiele za wcześnie, ale z tymi chłopakami wszystko było możliwe. No i ich wizyta była dobrą wymówką żeby oderwać się od książek.
- Mam nadzieję, że przyniosłeś żarcie, Jiminie.
Powiedział cicho, zmęczonym, spokojnym głosem. Nadal nie był w stanie wykrzesać z siebie energii na pełny, prawdziwy uśmiech. Ale było lepiej... Przynajmniej minimalnie.
Widząc, że ma przed sobą Sugę, chciał zamknąć drzwi. Miał wrażenie, że wybuchnie przez te wszystkie emocje...
- Porozmawiaj ze mną, Taehyungie... Proszę...

Taehyung siedział skulony na fotelu, zajmując o wiele za mało miejsca. Yoongi martwił się tym jak bardzo chłopak schudł. Sam siedział na kanapie i trzymał delikatną dłoń ukochanego.
- Nie wrócę tam...
Szepnął Tae. Rozmawiali długo o wszystkim co się wydarzyło. Yoongi opowiedział mu o wszystkim. O tym co się działo, jak szukał kobiety i jak bardzo bał się reakcji Tae, jak bardzo nie chciał go martwić. Taehyung krzyczał na niego zapłakany. Wypominał mu, że traktuje go jak dziecko, że mu nie ufa.. Potem wszystko się uspokoiło. Wpadli w swoje ramiona, mówili o swoich uczuciach, głównie o obawach. Nie mogli powiedzieć, że było idealnie, ale w końcu znów było.
-Dlaczego?
Suga był w szoku. Był pewien, że mimo wszystko, gdy porozmawiają, Tae wróci do domu. Że będą walczyć razem. Przecież właśnie to sobie dziś obiecali.
- Nie zniosę mieszkania pod jednym dachem z nią... Nie zniosę bycia kochankiem w oczach wszystkich... Nie wrócę tam dopóki nie będzie rozwodu... Zostanę tutaj... Możesz przynieść tu część swoich rzeczy ale... Dopóki to wygląda tak... Nie dam rady tam mieszkać... Po prostu... Nie dam rady...

Nie obrażajcie się za chaos, ok? Ja mam plan

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie obrażajcie się za chaos, ok? Ja mam plan... Ale ostatnio ciężko mi go zrealizować... Moja wena mi ucieka

Błędy poprawię... Jak mi się zechce

Anything you want ~ Taegi/VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz