Taehyung od 8 roku życia jest zafascynowany Min Yoongim. Mężczyzna jest jego bohaterem, który uwolnił go z rąk kata. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że został wciągnięty w świat przestępczy, a potem było już za późno.
Paring
Taegi / Vkook
Jihope
Nam...
~Taehyung starał się przekazać wszystkie istotne informacje Panu Minowi. Co prawda to Suga wszystko nadzorował, ale szef uważał, że misja Tae jest zbyt ważna i od czasu do czasu musi sprawdzić jak im idzie. Był zadowolony, że chłopak tak szybko wszedł do tego domu i już zaczął szukać drogi do odpowiednich danych. Nie pytał o szczegóły akcji i sposoby wykonywania zadania. Interesowały go efekty. Nie był cierpliwy, ale w tym przypadku powstrzymywał swój temperament. Nie mogli nic zepsuć dlatego tym razem po prostu czekał. I choć najchętniej zdobyłby odpowiednie pliki w inny, szybszy sposób to miał na uwadze dobro swoich ludzi i przede wszystkim swoje i swojego dziecka. Zbyt duży pośpiech mógł być zbyt ryzykowny. Dlatego zaciskał zęby i nie popędzał. Ale nie mógł też być w pełni łaskawy i wyrozumiały. - Jeśli zrobisz coś źle, postaram się żeby Yoongi poślubił jakąś ładną dziewczynę. Nie będziesz mieć do niego dostępu, jasne? Nie zawiedź mnie... Mogę traktować cię jak syna, ale jeszcze nim nie jesteś... I możesz nigdy nie być... Nie chciał zabijać Taehyunga. Nawet gdyby mu się nie udało, nadal miał wystarczające kwalifikacje żeby dla nich pracować. Szczególnie, że był szkolony przez najwyżej postawionych w ich grupie. Nie znaczyło to jednak, że porażka zostanie zapomniana. Kara musiała być, a pozbawienie kontaktu z bohaterem wydawało się idealne. Strach przed tym był chyba nawet większą motywacją niż wizja śmierci lub więzienia. Podniósł się i zmierzył tańczącą na rurze dziewczynę wzrokiem. Była ładna ale nie tego szukał na dzisiejszy wieczór. - Liczę, że wszystko pójdzie dobrze... V. ~
Jimin westchnął cicho i przeczesał palcami włosy Taehyunga. Widząc w jakim stanie przyjaciel wrócił do domu kazał Hoseokowi jechać do siebie obiecując, że odezwie się później. Beomgyu był u jednego z przyjaciół więc na szczęście nie musiał oglądać brata w rozsypce. Na pewno bardzo by się martwił. Tae leżał z głową na kolanach Jimina, a z jego oczu płynęły łzy. W oczach czaiło się szaleństwo i zagubienie. Jimin wysłuchał przyjaciela w ciszy, starając się zrozumieć każde słowo zniekształcone przez płacz. Był przy nim, co wydawało się teraz najważniejsze. Wydarzenia z ostatniej nocy były trudne do zniesienia dla tego na pozór silnego chłopca. Jimin wiedział, że na pewno po rozmowie z Szefem Taehyung poszedł do Yoongiego i wręcz błagał o pocieszenie. I na pewno Min dobrze go wypieścił. - Powiedziałeś Sudze? Taehyung prychnął cicho i sięgnął po chusteczkę żeby wydmuchać nos. Nie mógł się mazać. Zaraz miał się przecież spotkać z Jungkookiem... I prawdopodobnie poznać część jego rodziny. Słyszał o ich przyjeździe. Musiał się skupić na zadaniu. Jasny umysł umożliwiłby mu dopracowanie planu działania. Nadal pracował nad szczegółami. - Chyba kpisz... On nie może wiedzieć... Jimin pokiwał głową ze zrozumieniem. Suga mógłby chcieć załatwić wszystko na własną rękę, a tym samym zniweczyć cały plan. - Wiesz, że możesz na mnie liczyć. Tae kiwnął głową i podniósł się do pozycji siedzącej. Spojrzał na przyjaciela. - Pomożesz mi się ogarnąć? Jimin zrobił zamyśloną minę denerwując tym Taehyunga. Przez ostatnie wydarzenia chłopak zrobił się strasznie rozdrażniony i niecierpliwy. Mochi zastanawiał się nawet w jaki sposób on w tym stanie wytrzymuje z Jungkookiem. - Chodź, zrobimy Cię na bóstwo. Taehyung prychnął i skrzywił się lekko. - Zawsze wyglądam bosko... Mruknął, obejmując swoje kolana. Jimin wywrócił oczami widząc, że chłopak jest obecnie naprawdę rozchwiany emocjonalnie. - Jesteś pewien, że możesz iść do Jeona? Taehyung zaczął przyglądać się swoim paznokciom. Nie mógł zaniedbać swoich obowiązków. Teraz miał jeszcze większe ambicje do zdobycia wszelkich informacji. Jakby już wcześniej nie żył z tego powodu w stresie. - Powiem, że byłem u psychologa... Mruknął, a Jimin przeczesał palcami swoje włosy z zawadiackim uśmiechem. - Więc awansowałem na psychologa? Tae stracił cierpliwość, złapał poduszkę i uderzył nią przyjaciela z całej siły. - Możesz być nawet honorowym kosmitą tylko mi pomóż. Warknął, a Jimin wyszczerzył się radośnie wywołując tym samym uśmiech również na buzi V.
Jungkook rzucił się w ramiona Taehyunga gdy tylko chłopak wyszedł z auta swojego opiekuna. W ostatnim czasie zrobił się śmielszy. Nie bał się już wykonać niektórych ruchów, chociaż nadal martwił się reakcją Tae. Nie chciał go przecież go stracić. V cofnął się o krok pod naporem drugiego ciała. Objął chłopaka lekko i złożył delikatny, motyli pocałunek na jego szyi. - Cześć, Jungkookie. Mruknął, uśmiechając się przy tym delikatnie. Odsunął się, ku niezadowoleniu młodszego i złapał go za rękę. Poszli w stronę rezydencji. Serce Jungkooka biło jak szalone. Już za chwilę Taehyung miał poznać jego rodzinę. Nawet jeśli mieli się tylko sobie przedstawić, a potem Kook planował ich od siebie odseparować (trochę żeby rodzina nie przyniosła mu wstydu, a trochę ze względu na zazdrość o uwagę Kima). Stresował się. Gdy już weszli do środka Kook miał wrażenie, że przedstawia rodzicom swojego przyszłego męża. Aż przeszły go przyjemne dreszcze na samą myśl. Taehyung obserwował. Analizował każdą nową osobę, interakcje między członkami rodziny, ich słowa i gesty. Wszystko ukrywał pod maską stresu, w rzeczywistości będąc maksymalnie skupionym. Rozluźnił się trochę dopiero gdy weszli do sypialni Jungkooka. Tae nie rozumiał dlaczego w tym pokoju czuł się tak dobrze, swobodnie. Nadal musiał udawać. Ukrywał przed chłopakiem zbyt wiele by przestać grać. Ale musiał przyznać, że przy nim czuł się beztrosko. Nie martwił się, że ktoś zobaczy ich złączone dłonie, pocałunki, objęcia. Nie bał się zaprosić go na randkę. Zdawał sobie sprawę z tego, że gdyby żył innym życiem... Jungkook byłby dla niego idealny. Starał się nie myśleć o tym za dużo. Nie chciał mieszać sobie w głowie i sercu. Był pewien swoich uczuć do Yoongiego, a Jungkook... Był jakąś namiastką normalności, której rzadko doświadczał i dlatego do niej lgnął. Potem jednak przychodziła myśl o misji i normalność znikała. - C.. Co ch.. Chcesz robić? Spytał młodszy, a Tae wywrócił oczami rozbawiony. Zauważył już dawno, że w stresowych sytuacjach chłopak się jąka. Na początku bardzo go to drażniło, teraz uważał to zjawisko za zabawne i urocze. Pogładził dłonią jego policzek, wykorzystując fakt, że ten gest sprawiał, że Kook mógłby zrobić dla niego wszystko. Z fascynacją obserwował przymknięte oczka i rozchylone wargi wyrażające zachwyt i rozmarzenie. Zastanawiał się jaką ekspresję ujrzy gdy przejdą do śmielszych czynów. Zdał sobie sprawę z tego, że trochę na to czekał. Sam nie wiedział czy to przez fascynację osobą Jungkooka czy przez chęć przyspieszenia misji. Z drugiej jednak strony... Gdyby tylko istniała możliwość pominięcia tego punktu i zdobycia informacji bez tego... Chętnie by z tego skorzystał. Mimo całego uroku chłopca. - Możemy w coś zagrać, porozmawiać, obejrzeć film, po prostu siedzieć, przytulać się i milczeć... Możesz mi zaśpiewać, możemy wyjść... - N.. Nie... Zostańmy tu... Taehyung uniósł brew. Jungkook spuścił wzrok zawstydzony. - W.. Wyglądasz z.. Zbyt dobrze. Byłbym zazdrosny gdyby ludzie na ciebie patrzyli. Taehyung zmusił chłopaka do spojrzenia mu w oczy. Gdy odnalazł tą iskierkę zazdrości, strachu i determinacji w jego oczach, uśmiechnął się lekko i pocałował go. Ta normalność była uzależniająca.
Namjoon zmierzył kobietę wzrokiem i prychnął cicho. Minęły lata od kiedy przybyła tu po raz pierwszy. Często dostawała kary. Zrezygnowała ze wszystkich przywilejów przez swoje karygodne zachowanie. A teraz stała przed nim mówiąc coś o spłaconym długu. - Spłaciłaś dług męża. Ale nie spłaciłaś swojego. Nigdy nie zapłaciłaś za mieszkanie, w którym teraz przebywasz. Ubrania też dostawałaś od nas. Jedynie jedzenie i alkohol kupowałaś sobie sama. Nadal masz u nas dług. Kobieta zacisnęła pieści ze złości i bezsilności. Nienawidziła ich wszystkich całym sercem i tylko jedna myśl trzymała ją przy zdrowych zmysłach - gdy spłaci dług, uwolni się od nich. - W umowie było, że jeśli spłacę dług męża będę mogła spłacić swój dług na własną rękę, na swój własny sposób... I oddacie mi syna. Namjoon zaśmiał się radośnie. Pochylił się nad biurkiem. - Przed przyjściem tutaj, nie pracowałaś. Nie będziesz w stanie spłacić długu bez nas... Ale jeśli jakąś znajdziesz, to jasne... Nie widzę problemu. Umowa to umowa... Jednak co do syna... Przerwał i uśmiechnął się wrednie. - Naprawdę uważasz, że Taehyung będzie chciał do ciebie wrócić?
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.