-41-

196 15 2
                                    

Jimin uśmiechnął się uroczo obserwując to co działo się na ekranie. Niestety przez większość osób był uważany za dziecko. Nawet gdyby był już pełnoletni, nadal nikt nie wziąłby go na poważnie. Szczególnie z jego uroczym wyglądem. Czasem przeklinał swoje geny za to, że był niższy od swoich przyjaciół i tak słodki z wyglądu. Ale potem przypominał sobie, że Yoongi wcale nie był dużo wyższy od niego. I wcale nie był mniej uroczy, szczególnie gdy się uśmiechał. A jednak ludzie się go bali. Więc dla bi go też była szansa... A jeśli nie, zawsze może robić za wabika na ofiary. Nie wszystkie misje poległy przecież na wzbudzeniu strachu i szacunku. W niektórych trzeba było wykorzystać swój urok osobisty żeby kogoś zniszczyć, upokorzyć. A to na pewno potrafił. To mógł zrobić.
Hoseok prychnął cicho widząc reakcje polityka na filmy, które przestawiali mu ich starsi koledzy. Na nich był Mingi pierzący się z wieloma facetami. Na każdym filmie ulegający facetom w inny sposób, błagający o ich dotyk. Czekali na wisienkę na torcie... Nie mogli się doczekać. Na razie ojciec chłopca zachowywał się jakby to wszystko go nie ruszało. Co prawda zaciskał mocno pieści. I bardzo się pocił. Ale jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Cóż, politycy potrafili grać. Jak inaczej omamiliby tylu obywateli? Przecież to nie tak, że naprawdę chcieli zrobić wszystko co obiecywali. Wszystko było strategią. Część z tego może prawdziwym planem, ale przecież... Z rozliczenie obietnic mówiło swoje. A jednak ludzie z jakichś powodów im ufali.
W końcu nadeszła ta chwila. W końcu pokazali, jak Mingi daje dupy jakiemuś politykowi. W końcu nadeszła reakcja. To było za dużo. Wszystko inne można było zlekceważyć. W jakiś sposób wyjaśnić nastoletnim buntem. Ale to był as w rękawie. Gdyby ten film wyszedł na jaw... Polityk nawet nie chciał myśleć co ludzie by z tym zrobili. Teraz mieli go w garści. A Mingi? On zrobiłby teraz wszystko żeby dostać trochę uwagi od swoich panów. Od chłopaków, którzy sprawili, że uzależnił się od dotyku.. Od seksu. Bo tylko oni mogli mu dać tyle ile potrzebował...
- Co teraz?
Hoseok spojrzał na Jimina. Mieli jeszcze kilka haków na tego mężczyznę. Był wpływowy, a oni potrzebowali kogoś takiego... Mógł im się nie raz przydać. Co z tego, że mieli już władze nad wieloma ważnymi osobami w okolicy. Nigdy nie było ich za mało. Im więcej mieli do powiedzenia, tym mniejsze były szanse by ktoś zaryzykował próbą wydania ich.
- Idziemy do Mingiego. Chłopcy pisali, że o nas pytał... Stęsknił się.

Jungkook patrzył na Seonghwę i przełknął nerwowo ślinę. Nie wiedział co robić. Chłopak chodził po własnym mieszkaniu w samych spodniach od dresu. A jego ciało... Było cudowne. Do tego Taehyung siedział na kanapie z rozpiętą koszulą i również kusił swoimi kształtami. Kook czuł się rozdarty. Z jednej strony była miłość jego życia. Z drugiej facet, który mieszał mu w głowie. Do tego Taehyung pomagający w tym szaleństwie. W ich rozmowach co jakiś czas przewijało się imię Seonghwy. Chłopak był wychwalany i Jungkook mimowolnie zaczął go podziwiać. Czasem miał nawet ochotę spędzić z nim czas sam na sam, jak wtedy, gdy Taehyung wyjechał z rodziną. Sam nie wiedział dlaczego. Czuł, że coś jest nie tak. Tae zrobił się jeszcze bardziej cichy, niedostępny. Wcześniej robili postępy, teraz jakby się cofali. Bolało go to.
- Kookie... Chodź do mnie.
Mruknął Tae, kładąc się na kanapie i robiąc chłopakowi miejsce. Wcześniej pili alkohol i Kook był pewien, że wrócą do domu Taehyunga. Ten jednak miał najwyraźniej inne plany.
Nie miał jednak zamiaru narzekać. Dopóki był blisko niego, nawet jeśli inni go rozpraszali... Tae był najważniejszy.

Yoongi uśmiechnął się lekko. Jedna z kobiet była w ciąży. Potwierdziły to zarówno testy jak i lekarze. Mieli więc pewność.
Dziewczyna dostała własne pokoje i możliwość wychodzenia do ogrodu (to ostanie dopóki była grzeczna). Dodatkowo miała ochronę i służbę. Przynajmniej do czasu porodu. Musieli zadbać żeby dziecko urodziło się zdrowe.
Dobrą wiadomością było również to, że prawdopodobnie dwie kolejne dziewczyny również nosiły pod sercem dziecko Yoongiego. Jeśli tak było, oznaczało to, że zdradzanie Taehyunga się skończyło. W końcu mógłby w pełni zmyć z siebie dotyk kobiecych rąk.
- Ona nie jest w ciąży.
Powiedział lekarz wychodząc z izolatki. Miał zbadać kobietę, która próbowała zniszczyć jego związek z Taehyungiem. Każdy test ciążowy wychodził negatywnie, a po trzech tygodniach od ostatniego stosunku wszystko już powinno być pewne. Dlatego wezwali lekarza. Mimo wszystko Yoongi nie chciał zabijać własnego dziecka. Dlatego czekał tak długo. Musiał wiedzieć.
Jego twarz przybrała okrutny wyraz gdy tylko lekarz zniknął im z oczu. Może i należał do ich grupy i często po kryjomu leczył ich rany żeby nic się nie wydało, ale nie musiał wiedzieć o wszystkim. A już na pewno nie o tym, że planują tortury i morderstwo. Mimo wszystko ten facet wolał leczyć niż zadawać ból. Po co go niepotrzebnie stresować. Teraz wystarczyło poinformować Taehyunga, że pora na jego zemstę.

Jungkook obudził się i jęknął. Miał wrażenie, że odpadną mu kończy. Głowa również pulsowała dziwnym bólem. Dziękował w duchu, że w pomieszczeniu było ciemno bo miał wrażenie, że jego oczy mogłyby nie wytrzymać.
Próbował się ruszyć i zdał sobie sprawę, że jest przywiązany do ram łóżka. To by wyjaśniało ten dziwny skurcz rąk i nóg. Docierało do niego coraz więcej faktów...
Zasnął w domu u Seonghwy. Najwyraźniej został porwany. Bał się o Taehyunga. Skoro on tu był, to jego ukochany zapewne też.. I Seonghwa.
A może zostali zabici? W końcu to byli zwykli chłopcy. Ich rodziny nie miały za dużo do zaoferowania. Dlaczego mieliby ich porwać.
Z jego oczu popłynęły łzy. Chciał wiedzieć co się stało. Zaczął się rzucać i krzyczeć, raniąc się jeszcze bardziej. Jego wrzaski nic jednak nie dały. Cały czas było ciemno. Cały czas był przykuty do tam łóżka i leżał na śmierdzącym korytarzu. Nadal nie wiedział co się dzieje.
W końcu stracił przytomność z nadmiaru emocji i wycieńczenia.

Jin stał nad grobem Nayeon i westchnął cicho. Jej pogrzeb był skromny. Taehyung nie uronił nawet jednej łzy. Kazał jednak zajmować się tym miejscem, a Seokjin, jako dobry wujek, spełniał jego prośbę. Wiedział, że Tae niechętnie by tu przyszedł. Szczególnie, że tylko kilka grobów dalej leżał jego kat.
Kiwnął głową z aprobatą chłopcu, który kończył właśnie myć skromny nagrobek. Ta kobieta nie zasługiwała na więcej.
- Dobra robota.
Powiedział i odszedł. Nie miał zamiaru kłaść tam kwiatów czy zniczy. Wystarczyło, że tam sprzątali. A reszta? Tae, jeśli będzie chciał, poprosi albo sam to zorganizuje. A skoro nic nie mówił, najwyraźniej nie było takiej potrzeby.

 A skoro nic nie mówił, najwyraźniej nie było takiej potrzeby

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Troszkę krócej niż zwykle, ale nie mam siły.
Błędy poprawię, jak je znajdę.
Pozdrawiam
Purple you 💜 💜 💜 💜 💜 💜 💜

Anything you want ~ Taegi/VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz