-2-7-

206 12 3
                                    

Mingi nie rozumiał co się z nim dzieje. Od jakiegoś czasu seks z tymi wszystkimi ludźmi przestał mu się tak bardzo podobać. Jasne, był przyjemny. Jego ciało drżało pod dotykiem, podniecał się na samą myśl... Ale... Czegoś mu brakowało. Jedynie przy Hoshim... Tylko przy nim czuł się spełniony. Tylko przy nim czuł nie tylko cielesne doznania... Jego psychika, dusza były w ekstazie. Pragnął jego uwagi. Jego dotyku. Jego pochwał. Robił wszystko dla niego i przez niego. Tylko po to by na niego spojrzał, uśmiechnął się, przytulił, nagrodził lub ukarał. Był uzależniony właśnie od niego... Od seksu też, ale to psychiczne przywiązanie było silniejsze od fizycznych pragnień. Przecież wytrzymał cały tydzień tylko dlatego, że Hoshi go o to poprosił.
- Jesteś głodny, kotku?
Spytał Soonyoung i przejechał palcami po włosach swojego chłopca z uśmiechem. Uwielbiał go. Uwielbiał każdy skrawek jego ciała, jego głos, uśmiech, ciepło, rozmowy... A najbardziej jego uległość. Był uzależniony od władzy, a miał ją nad niewielką ilością ludzi. Był też uzależniony od niego, od swojej ulubionej zabawki. Przejechał palcem po opasce z kocimi uszkami. Uwielbiał go w takim wydaniu. Mingi miał na sobie jedynie bokserki i te uszka, a jego odbyte czekał na korek analny z ogonkiem... Ale Hoshi zastanawiał się czy wytrzyma to oczekiwanie.
- Zjadłbym ciebie...
Mruknął młodszy i uśmiechnął niewinnie, wywołując tym samym śmiech Younga. Tak uwielbiany i wyczekiwany dźwięk.
- To później... Na razie musimy o ciebie zadbać. Nie chcemy żebyś zbyt szybko stracił siły... I ostatnio trochę za bardzo schudłeś...
Mingi skrzywił się lekko i skulił, gdy tylko mężczyzna odwrócił wzrok. Nie chciał wyglądać źle w jego oczach.
-... Więc, piękny, powiedz mi co zjesz.
Powiedział Hoshi, nieświadomy tego, że wywołał rumieńce na twarzy swojej zabaweczki, zbyt zajęty sprawdzaniem zawartości lodówki. Obaj nieświadomi odwzajemnionego przyciągania, nawet jeśli je wykorzystywali. Nie zdawali sobie sprawy, że to nie tylko fizyczne przyciąganie, a ich pragnienie uwagi jest spełniane.
- Kanapki...
Hoshi spojrzał na nieśmiałego chłopca i przez chwilę pomyślą o tym, że cudownie byłoby mieć jego uśmiech tylko dla siebie. Potem jednak przypomniał sobie o tym jak bardzo on sam jest toksyczny. Świat, w którym żył od zawsze, nie pozwolił mu na wiarę w prawdziwe uczucia. Chyba właśnie dlatego uważał to za uzależnienie... Ale czy towarem musiał się dzielić? Gdyby tak... Nie był pewien. Nie chciał przedawkować...
- Idź poszukać jakiegoś filmu, a ja przygotuję nam jedzonko...
Powiedział i obserwował jak trochę zbyt chudy chłopak idzie szczęśliwy do sypialni. Obaj wiedzieli, że oznacza to cały dzień tylko dla nich. Oglądanie filmów, granie w gry, seks, rozmowy i zabawę. Wyłączył telefon. Nikt nie powinien im w tym czasie przeszkadzać.. Tylko nieliczni znali numer jego drugiego telefonu, a tamten używany był jedynie w ostateczności.
Wszedł do sypialni trzymając na tacy talerz pełen kanapek, dwie szklanki i sok. Uniósł lekko brew widząc Mingiego przeglądającego korki analne. Mieli kilka z kocim ogonkiem. Obaj zdecydowanie lubili to przebranie.
- Co robisz?
Spytał odstawiając tacę na stolik. Podszedł do chłopca i objął go od tyłu. Pocałował go w kark zadowolony z dreszczy jakie tym wywołał.
- Chcę być dla ciebie gotowy w każdej chwili...
Szepnął Mingi zawstydzony.
- Nie... Nie rób tego... Dziś sam cię przygotuję...
Powiedział Hoshi i odsunął się by skierować się na łóżko, po drodze zgarniając jedną z kanapek.
Mingi uśmiechnął się szeroko. To oznaczało, że dostanie jeszcze więcej swojego narkotyku, jeszcze więcej Soonyounga. Szybko schował pudło z zabawkami do szafy i usiadł obok mężczyzny by wtulić się w niego mocno i cieszyć tym dniem.

Jin opadł na swój ulubiony fotel i jęknął obolały. Był wykończony kolejnym dniem w klubie. Pojawiły się nowe dziewczyny, których trzeba było pilnować. I nawet jeśli mieli od tego ludzi, Seokjin czuł się zobowiązany by ich wszystkich sprawdzać. W końcu to był jego interes. Jego i Namjoona, który był dziwnie spokojny.
- Nie drażni cię to wszystko?
Spytał w końcu, gdy Joon spokojnie wypełniał jakieś dokumenty. Mężczyzna spojrzał na swojego męża z uśmiechem.
- To znaczy?
Uniósł brew, a Jin warknął cicho zirytowany. Miał wrażenie, że tylko on tu wszystko przeżywa.
- Te dziewczyny mogą narobić nam kłopotów...
Powiedział, starając się nie wybuchnąć. Namjoon zaś wzruszył ramionami i nalał im obu alkoholu. Podsunął jedną ze szklanek w stronę ukochanego.
- Jestem za stary na to żeby się tym przejmować. Młodzi sobie z tym świetnie radzą, a jak trzeba będzie którąś mocniej ukarać, chętnie wychłostam... Wolę sprawdzić od czasu do czasu chłopców niż te dziwki.
Powiedział, a Jin prychnął cicho. On nadal, po tylu latach, nie potrafił tak się od tego odsunąć. Ten klub i burdelu były całym jego życiem. Oczywiście byli też bliscy mu ludzie, tacy jak Namjoon, Yoongi, Taehyung, Jimin, Beomgyu, Yoondo czy kilku innych. Nie potrafił się jednak nie przejmować interesem.
- Jak ty to robisz?
RM uśmiechnął się lekko i oblizał wargi.
- Jedziemy na wakacje, musisz się oderwać...
Jin pokręcił głową, uznając to za bezsensowny żart mający odwrócić jego uwagę.
- Pytam serio...
- A ja ci serio mówię... Za dużo myślisz. Skup się na mnie i innych przyjemnościach. Jak nie będzie nas kilka dni, interes nie upadnie, a chłopcy się podszkolą. My za to... Będziemy się świetnie bawić.

Jungkook uśmiechnął się lekko wchodząc do mieszkania Taehyunga i Yoongiego. Może nie przepadał za bardzo za tym drugim, z wiadomych przyczyn, ale uwielbiał Tae, Jimina i Hoseoka. Lubił też Beomgyu i Soobina. A wiedział, że oni wszyscy tam będą. Był zaskoczony widząc trochę większą gromadkę. Trochę go to spieszyło. Ale z drugiej strony, przecież to nie tak, że nikogo tu nie znał. Usiadł obok Seonghwy i wpatrywał się w uśmiechniętego Taehyunga. Cieszyło go szczęście tego chłopaka. Chciał dla niego jak najlepiej.
Był tak skupiony na obserwowaniu swojej pierwszej miłości, że nie dostrzegł kiedy Mars go opuścił. Dopiero po chwili zauważył, że ten rozmawia z jakimś przystojnym chłopakiem. Miał wrażenie, że jego dusza płonie. Serce zwolniło swój rytm w oczekiwaniu i jakby złamało się na pół w chwili, gdy Seonghwa objął nieznajomego. Jeszcze niedawno tak mocno bolało gdy obserwował Taehyunga i Yoongiego razem... Teraz patrząc na Tae z jego chłopakiem... Nie czuł nic. Za to widząc, że ktoś inny przytula jego Marsa... Podniósł się zdeterminowany. Nie mógł pozwolić żeby ta miłość mu uciekła. Bo właśnie zdał sobie sprawę z tego co czuje... I nie mógł tego zaprzepaścić.
- Przedstawisz nas, kochanie?
Uśmiechnął się słodko w stronę swojego chłopaka... Bo chyba mógł go tak nazywać po tych wszystkich latach.
- Jungkook, to Yunho, mój dawny sąsiad. Yunho, to Jungkook, moja żonka.
Jeon zarumienił się mocno i ukrył twarz w koszuli chłopaka, a Mars skorzystał z okazji i objął go lekko. Yunho zaśmiał się cicho.
- Nawet nie wiesz ile bym dał za taką słodką żonę. Kook, postaw mu się czasem bo mu jeszcze od tej władzy odbije...
Powiedział rozbawiony "obcy". Chwilę jeszcze rozmawiali, a potem Kook i Seong poszli na balkon odetchnął świeżym powietrzem (zapalić).
- Od kiedy mówisz do mnie "kochanie"?
Spytał Mars i zaciągnął się. Zastanawiał się jakim cudem Taehyungowi uda się rzucić ten nałóg. On nawet nie zamierzał próbować.
- Od kiedy wiem, że cię kocham.
Prychnął Jungkook i również wziął papierosa. Rzadko palił, ale ta sytuacja go dobijała. W końcu obiecał Taehyungowi, że on będzie jedyny... A teraz zamienił go na Seonghwę.
- Naprawdę? Jej... V mi nie uwierzy... Jest przekonany, że skrzywdził cię za bardzo byś był w stanie to zrobić...
Mars wziął go w ramiona. Jungkook jednak był zbyt zaskoczony jego słowami żeby odpowiednio zareagować.
- Co?..
- No Tae uważa, że przesadził i zakochanie się będzie dla ciebie trudne...
Powiedział powoli Seong, zmartwiony trochę zachowaniem swojego chłopca.
- T.. To on nie będzie na mnie zły?
- Dlaczego miałby być?
Jungkook spojrzał na ukochanego i miał ochotę płakać.
- Obiecałem mu, że w moim sercu będzie tylko on...
- A on powiedział ci, że oddaje Mi Ciebie. Będzie szczęśliwy... Gwarantuje Ci to.

Przepraszam za błędy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Przepraszam za błędy... 💜
Za chaos nie... Jest zamierzony, ok? 💜

Anything you want ~ Taegi/VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz