Mingi miał wrażenie, że jego życie się rozpada. Czuł jakby jego serce łamało się na tysiące kawałków, a spływające po jego twarzy łzy zostawiały trwałe ślady na jego delikatnej skórze. Musiał oprzeć się o ścianę żeby nie upaść. Widok, jaki miał przed sobą, niszczył go od środka, a on nie miał siły walczyć. Bo już chyba nie miał dla kogo. Jego zamglony od płaczu wzrok obserwował jak jacyś ludzie wynoszą jego rzeczy z pokoju, który do tej pory zajmował. Widział jak jego ubrania, zabawki, prezenty od Hoshiego, wrzucane są do pudeł i zabierane by za chwilę ich miejsce zajęły jakieś inne przedmioty, wyraźnie nie należące do Mingiego. Bo przecież on nosił mniejszy rozmiar i nie pozwoliłby założyć sobie różowych spódniczek. Pozwalał na wiele, ale miał jednak jakieś granice. Różowy zdecydowanie nie pasował do jego cery, przynajmniej w jego mniemaniu, bo Hoshi czasem próbował go do tego namówić. W tej chwili jednak Mingi żałował, że na to nie pozwalał. Może wtedy nie byłby wyrzucany z tego miejsca. Bo jak inaczej miał to wyjaśnić? Najwyraźniej nie był tu już potrzebny, a kilka ostatnich dni, kiedy siedział w tym domu sam, bez żadnego kontaktu z Soonyoungiem, miały dać mu do zrozumienia, że tak będzie już zawsze.
Z trudem skierował się do innego pomieszczenia. Miał wrażenie, że jest zbyt ciężki, że nie da rady dalej normalnie funkcjonować. Nie bez Hoshiego. Szukał, ale po domu kręcili się jedynie ludzie, którzy nosili ze sobą pudła z rzeczami. Zastanawiał się gdzie trafiają jego rzeczy, ale uznał, że śmietnik pewnie jest już pełny i czeka tylko na to by sam się tam zaszył. Łzy zasłaniały mu widok więc dopiero po chwili dostrzegł, że drzwi do piwnicy są otwarte. A to oznaczało, że Soonyoung tam jest, najwyraźniej ze swoją nową zabawką i klientami. W sypialni bowiem można się było bawić tylko z nim. Hoshi nie lubił się brudzić.
Niepewnie wszedł tam, mając nadzieję na chociaż chwilę uwagi, ten ostatni raz. Prawie upadł widząc, że między trzema facetami, których jeszcze niedawno sam obsługiwał, klęczał jakiś nagi dzieciak. Hoshi zaś siedział z boku i obserwował. Jednak, gdy tylko zobaczył go w drzwiach, szybko podniósł się, podszedł do swojego maluszka i życzył mężczyznom dobrej zabawy. Wziął Mingiego na ręce, mając wrażenie, że chłopiec upadnie gdyby zrobił jakikolwiek krok. Przytulił do siebie drobne ciałko, nie rozumiejąc dlaczego tak mocno drży. Przecież nic się złego nie stało. Zaniósł go do swojej sypialni i położył go na łóżku, by po chwili położyć się obok niego i przytulić go do siebie mocno.
- Tęskniłem, kociaku.
Szepnął mu do ucha, myśląc, że właśnie o to chodzi. W końcu nie odzywał się do maluszka od kilku dni bo szukał tamtego chłopaka.
- Dlaczego płaczesz?
Spytał, ogarniając włosy z jego twarzy.
- T.. Ty mnie już nie chcesz...
Zapłakał jeszcze bardziej. Chciał zniknąć. Musiał znaleźć żyletkę... Nie miał powodów żeby żyć.
- Chcę ciebie, skarbie. Dlatego od dziś jesteś tylko mój. Tylko ja mogę cię dotknąć i tylko na mnie możesz patrzeć.
Powiedział starszy, zmuszając zapłakanego chłopca by spojrzał mu w oczy. W jego wzroku dostrzegł strach i ból, czyli coś czego już oglądać nie chciał... Przecież właśnie po to, by te emocje zniknęły, wyjechał i postawił na zmiany.
- N.. Nie rozumiem, panie..
Szepnął Mingi pociągając przy tym nosem. Młodszy zdawał sobie sprawę, że wygląda teraz okropnie ale nie przejmował się tym. W jego głowie wciąż krążyły myśli o tym, że stracił pokój. Że tam na dole jest ktoś inny...
- Od dziś, kochanie, nie będziesz obsługiwał innych. Jestem jedynym, z którym będziesz uprawiać seks, którego te cudowne usteczka będą całować. Jesteś cały mój i dostaniesz wszystko czego chcesz... A tamten dzieciak będzie oddawał się innym.
Hoshi starł delikatnie łzy z policzków swojego chłopca i pocałował go w nos. Obserwował jak na tej słodkiej twarzyczce najpierw pojawia się szok, a potem nieśmiały uśmiech.
- Naprawdę? Tylko twój?
Soonyoung oparł swoje czoło o jego i uśmiechnął się lekko. Czuł jak ciało w jego ramionach się rozluźnia, i sam też poczuł ulgę, że to w końcu nastąpiło. Za długo męczyli się z przyciąganiem i zazdrością o innych. Za długo dochodzili do tego by zrozumieć swoje uczucia i uzależnienie od siebie. Za długo uciekali od tego by być tylko dla siebie.
- Tylko mój... Chyba, że się sobie znudzimy...
Ostatnie zdanie dodał po chwili i został przez to lekko uderzony w klatkę piersiową piąstką swojego kochanka. Zaśmiał się cicho i pocałował go namiętnie.
- C.. Co z moim pokojem?
Spytał Mingi, gdy w końcu oderwali się od siebie. Jego policzki pokryte były rumiencami, usta opuchnięte od pocałunku, a oczy zaczerwienione od płaczu.
- Od dziś mieszkasz ze mną, w tym pokoju... I tak spędzasz tu najwięcej czasu...
Mingi rozejrzał się nieśmiało. Wcześniej nie zauważył pudeł ułożonych pod ścianą. Pudeł z jego rzeczami... Uśmiechnął się szeroko. Zdecydowanie mógł uznać ten dzień za jeden z najlepszych w jego życiu, choć wcześniej sądził, że nie tylko jest najgorszy ale też ostatni.Song Seung-heon wpatrywał się w Min Yoongiego i miał ochotę go rozszarpać. W tej chwili nie obchodziły go racjonalne wyjaśnienia tej sytuacji. Nie ważne było, że Yoongi nie miał na to wpływu i nie był w stanie tego powstrzymać. Istotne było teraz, że Taehyung zniknął. Jego synek, którego miał tak krótko, zniknął. Dłuższą chwilę zajęło mu żeby chociaż trochę ochłonąć. Nie chciał w końcu żałować zabicia miłości życia Tae.
- Uporządkujmy fakty. Tae został porwany. Jimin, Hoseok i Beomgyu ukrywają się. Większość gangu myśli, że Taehyung odszedł dobrowolnie.. Dobrze?
Yoongi kiwnął głową zestresowany. Dziwnie się czuł z myślą, że zdawał relacje potencjalnemu teściowi. Dopóki mężczyzna jedynie starał się o uwagę Taehyunga, to Suga miał władzę w tej relacji. Teraz zaś wolałby mu nie podpadać, szczególnie jeśli chodziło o Tae. W innych sprawach nadal był szefem, w końcu był groźny. Ale teraz... Przełknął cicho ślinę. Obawiał się trochę.
- Chcesz mi więc powiedzieć, że zamiast szukać mojego syna Twoi ludzie są pewni, że on sobie tak po prostu odszedł? W ogóle, skąd pewność, że tego nie zrobił?
Seung-heon był zły. Bał się o swojego syna i zupełnie nie rozumiał obecnej sytuacji. Przecież oni wszyscy powinni działać. Jak najszybciej sprowadzić chłopaka spowrotem.
- To nie tak, panie Song... Szukają go. Ale w porwanie jest zamieszany ktoś od nas, mamy zdrajcę. Nikt inny nie wiedział o tamtym gwałcie... Dlatego tylko zaufani i najlepsi w tej chwili działają. Musimy być ostrożni.. A jestem tego pewny, bo Tae za takie coś prędzej zrobiłby awanturę, wykrzyczałby mi wszystko publicznie i dopiero wtedy odczedł. On nie ucieka po cichu, chyba, że z miejsca zbrodni...
Seung-heon prychnął cicho słysząc to. Z jednej strony to wszystko rozumiał, z drugiej on sam najchętniej zacząłby szukać chłopaka nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo.
- Masz go znaleźć i ukarać wszystkich, którzy są w to zamieszani. A jeśli okaże się, że Tae po prostu od ciebie uciekł, zrobię wszystko żebyś trafił za kratki.
- Oczywiście, proszę pana...Błędy kiedyś poprawie,
Pozdrawiam
Purple you 💜 💜 💜 💜 💜 💜 💜
CZYTASZ
Anything you want ~ Taegi/Vkook
FanfictionTaehyung od 8 roku życia jest zafascynowany Min Yoongim. Mężczyzna jest jego bohaterem, który uwolnił go z rąk kata. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że został wciągnięty w świat przestępczy, a potem było już za późno. Paring Taegi / Vkook Jihope Nam...