Taehyung od 8 roku życia jest zafascynowany Min Yoongim. Mężczyzna jest jego bohaterem, który uwolnił go z rąk kata. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że został wciągnięty w świat przestępczy, a potem było już za późno.
Paring
Taegi / Vkook
Jihope
Nam...
Namjoon wszedł do jednego z pomieszczeń w piwnicy burdelu. Poprawił rękawiczki, które miał na dłoniach. Nie przeszkadzało mu zabijanie albo torturowanie kobiet, ale nie lubił ich dotykać. Szczególnie, jeśli miał do czynienia ze zdrajczynią. Tuż za nim weszło trzech innych mężczyzn. W związku z tym, że dziewczyna, która próbowała uciec, mogła być w ciąży, lekarz wykonał jej niezbędne badania. Gdyby okazało się to prawdą, pewnie zostałaby zamknięta w izolatce aż do porodu żeby doniosła ciąże i urodziła zdrowe dziecko, którym potem członkowie gangu by się zajęli. Na jej nieszczęście wyszło na jaw, że nigdy w ciąży nie była, a co za tym idzie, przywileje*, które dostała po ogłoszeniu tego stanu musiały zostać spłacone. Gdyby badania wykazały, że poroniła, pewnie potrzymaliby ją w piwnicy jeszcze kilka dni żeby przemyślała swoje zachowanie i zastanawiała się co jej zrobią, a potem kazali jej dalej pracować. Teraz jednak szykowali się do wymierzenia kary i odebrania długo. - Nie opłaca się z nami igrać, co, Jennie? Podszedł do kobiety, która siedziała skulona w kącie i złapał mocno jej żuchwę. Dokładnie obejrzał jej twarz szukając jakichś zranień. Miała kilka zadrapań i siniaków, ale po zagojeniu nie powinno być po nich śladu. Twarz była ważna. To na nią patrzyli klienci. Reszta ciała mogła być w bliznach czy siniakach. - Pieprz się, RM. Warknęła i splunęła mu w twarz, za co jej głowa z głuchym łoskotem uderzyła o ścianę. - Chciałbym. Ale jedna dziwka postanowiła nas oszukać, a potem zdradzić i muszę dać jej karę. Jak myślisz, co powinienem zrobić? Połamać jej kończyny? Nadepnął mocno na jej nogę wywołując krzyk bólu. - Pobić? Uderzył ją z pięści w brzuch. - A może pozwolić moim kumplom pieprzyć ją całymi dniami aż nauczy się, że lepiej nie kombinować? Dziewczyna płakała i drżała ze strachu. - W.. Wybaczyć.. Była głupia. P.. Popełniła błąd. Namjoon zaśmiał się radośnie i odsunął od kobiety. - Oh, Jennie. Potrafisz być zabawna... My nie wybaczamy. Uniósł dłoń dając znak towarzyszącym mu mężczyznom, że mogą zacząć działać. Sam zaś usiadł na przyniesionym przez innego członka grupy krześle i z zadowolonym uśmiechem obserwował, jak faceci znęcają się nad dziewczyną. - Jak tam? Joon spojrzał na Jina, który wszedł do pomieszczenia z lekkim uśmiechem. Wziął od niego talerz z tostami i zaczął jeść. - Nadal ma siły krzyczeć, błagać i przeklinać... Trochę to jeszcze potrwa. Jin wywrócił oczami. Spojrzał na dziewczynę i skrzywił się. Wyglądała okropnie. - W takim razie wracam na górę. Od takich krzyków dostaję migreny. Namjoon uśmiechnął się lekko i odprowadził mężczyznę wzrokiem. Czasem zastanawiał się jak ktoś tak wrażliwy na wszystko może żyć w takim świecie.
Yang Hyunsuk był lekarzem medycyny sądowej od lat. Z wykształcenia był patologiem. Przeprowadzał sekcje zwłok w wielu sprawach kryminalnych, czasem na prośbę rodziny. Był uznawany za jednego z najlepszych w swoim fachu. - Dzień dobry Panie Yang. Usłyszał wchodząc do swojego domu. Przełknął cicho ślinę widząc, że przy stole, razem z jego żoną i dwiema córkami, siedział Park Seonghwa. Znał go doskonale. Ten młody mężczyzna był geniuszem... A do tego uwielbiał patrzeć na cierpienie innych. Sadysta, tyran... Już teraz był cholernie niebezpieczny i pewnie Hyunsuk by to zgłosił gdyby nie bał się o swoją rodzinę. Sam mógłby zginąć w dobrej sprawie, ale jego rodzina była dla niego najważniejsza. Musiał chronić swoje dziewczynki. - Dzień dobry. Chodź, porozmawiamy w gabinecie. Jedna z jego córek zrobiła niezadowoloną minę. Młodzieniec musiał już zdążyć oczarować jego rodzinę. Zdecydowanie mu się to nie podobało. Musiał pozbyć się mężczyzny ze swojego domu jak najszybciej. - Czego chcesz? Zapytał nerwowo siadając za biurkiem. Mars zaczął spacerować po pokoju powolnym krokiem. Nie obchodził go los tych ludzi. Dlaczego więc miałby się spieszyć. Poza tym podobało mu się, że mężczyzna wręcz trzęsie się ze strachu. Dopiero po dłuższej chwili, która dla lekarza wydawał się wiecznością, odezwał się z uśmiechem. - Słyszeliśmy się, że dostałeś sprawę morderstwa na tych dwóch ćpunach. Hyunsuk przełknął cicho ślinę i skinął głową, czekając na dalszą część wypowiedzi. Domyślał się już co będzie musiał zrobić. - Zgaduję, że zrobiłeś już pierwsze oględziny ciał. Seonghwa podszedł do biurka, usiadł na nim i wziął do ręki ramkę z rodzinnym zdjęciem mężczyzny. To sprawiło, że doktor spiął się jeszcze bardziej. Mars każdym swoim gestem pokazywał zze to on ma tu władzę. - T.. Tak... Zostało już stwierdzone brutalne morderstwo. Jeden z nich zginął od ciosów nożem uprzednio będąc katowanym. Drugi został mocno pobity i uduszony. Policja twierdzi, że zostali zamordowani daleko od miejsca zw którym zostali znalezieni. Mars uniósł brew i zamyślił się chwilę. Chłopcy wykonali naprawdę genialną robotę. Przeniesienie ciał na drugą stronę miasta wydawało się absurdalnym pomysłem, ale biorąc pod uwagę to, że wysprzątanie rudery mogło być podejrzane, to było genialne zagranie. Zanim w ogóle policja pomyśli, żeby tam zajrzeć, tamto miejsce zdąży się znowu zapuścić. - Dobrze... Bardzo dobrze... Chcę znać szczegóły. Co znalazłeś w ciałach, wszystko. Byłoby idealnie gdybyś stwierdził, że zamiast katowania była bardzo brutalna bójka.... Pomogę Ci z tą sprawą. Na twarzy chłopaka pojawił się sadystyczny uśmiech, a lekarz przełknął cicho ślinę. Musiał z nim współpracować. Nie miał wyjścia. Ten facet mógł zabić jego rodzinę i sprawić, że wszyscy myśleliby, że to wypadek. Nie mógł ryzykować. - J.. Jutro będę mieć więcej informacji. Dziś miałem dostęp do ciał tylko przez chwilę...
Taehyung wziął głęboki wdech. To miał być nowy dzień i nowe podejście. Spędził cały weekend z Yoongim. Cieszyli się swoją obecnością. Razem też imprezowali, musieli się odstresować. Po udziale w orgii miał długą rozmowę ze swoim ukochanym. Dzięki temu przestał czuć się tak źle z myślą, że będzie dotykał innego chłopaka. To nadal nie było łatwe. Obaj chcieli należeć tylko do siebie. Musieli jednak pogodzić się z zadaniem i podejść do tego profesjonalnie. Przecież doskonale znali ten świat. Wiedzieli jak to działa. Wysiadł z auta i od razu odszukał wzrokiem swój cel. Jimin prychnął cicho pod nosem wiedząc co będzie się działo. Znał plany swojego przyjaciela. Beomgyu uśmiechnął się pod nosem i poszedł do swoich rówieśników. Bał się, że wyśmieje uwielbienie Jungkooka. Nie ufał jeszcze sobie w tym temacie. Hoseok zaś uniósł brew nie rozumiejąc co się dzieje. Wiedział jednak, że dowie się wszystkiego jak tylko będą sami. Tae poszedł w stronę Jungkooka z uśmiechem na twarzy. Ten weekend dał mu nowej siły do działania. Pocałował chłopaka w policzek i złapał jego dłoń. - Cześć, Kookie... Mingi. Powiedział radośnie. Jimin i Hoseok dołączyli do nich powoli. - Cz.. Cześć Taeś... Jungkook zarumienił się mocno i nie potrafił powstrzymać szerokiego uśmiechu. Mingi zachichotał pod nosem. Chłopiec cieszył się ze szczęścia przyjaciela. Trochę też zazdrościł Jungkookowi, że tak szybko usidlił jednego z najbardziej niedostępnych przystojniaków w szkole. No ale przecież Jeon zawsze dostaje to co chce. - Jesteście słodcy. Powiedział. Jimin, słysząc to zaśmiał się cicho i klepnął przyjaciela w ramię. Mingi był dla nich trochę niepotrzebnym balastem. Z drugiej strony jednak mógł się jeszcze przydać. Jego też musieli zmanipulować. Co nie wydawało się trudne. - Zajmij się swoim chłopakiem, Tae. My odprowadzimy tego dzieciaka pod salę. Hoseok i Jimin wzięli Mingiego z dwóch stron pod ramię i ruszyli z nim w stronę szkoły. Jungkook spojrzał swoimi dużymi oczkami na Taehyunga. Ścisnął palce by ich dłonie spletły się ze sobą jeszcze mocniej. Miał wrażenie, że bliskość tego chłopaka jest uzależniająca. Tak długo go pragnął, że teraz, gdy już go miał, nie potrafił pozwolić mu się odsunąć. Nie mógł się nim nasycić. - Twojego chłopaka? Spytał podekscytowany. Jego marzenie się spełniało. Tae gładził kciukiem wierzch jego dłoni. Podobało mu się jak chłopak na niego reagował. Miał wrażenie, że ma nad nim władze. -Nie chcesz? Spytał cicho. Na jego twarzy pojawiły się strach i niepewność. Tae zrobił krok do tyłu, jakby był pewny, że zrobił coś źle. - Chcę być twoim chłopakiem.... Bardzo tego chcę... Szepnął Jungkook. Zbliżył się do Tae i pocałował go lekko, niepewnie. Nie wiedział czy może. Szybko się odsunął. Nie chciał się narzucać swoją osobą. Karcił się za to w duchu. Normalnie był dość pewny siebie, ale w obecności Taehyunga nie wiedział jak się zachować. Nie chciał go spłoszyć... Nie mógł go stracić. - Też tego chce. Bądź mój, Jeon Jungkookie. Powiedział Tae i przyciągnął chłopaka do siebie by ponownie złączyć ich usta w pocałunku. Młodszy miał wrażenie, że jest w niebie. W końcu miał to czego chciał. Nadal nie wiedział na ile może sobie pozwolić żeby Tae od niego nie uciekł, ale teraz myślał tylko o tych cudownych całujących go ustach i bliskości wspaniałego ciała należących do perfekcyjnego, według niego, człowieka.
---------- *zanim uciekła, dostała jeden z pokoi i osobistą służkę do pomocy. Członkom grupy zależało przecież na zdrowych potomkach i potencjalnych uczniach. Miałaby też możliwość zajmowania się dzieckiem przez dwa lata ----------
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.