-37-

199 17 7
                                    

Yoongi był wściekły gdy patrzył na ekran swojego laptopa. Oglądał właśnie nagrania z kamer i miał ochotę rozszarpać dziewczynę za wywołanie konfliktu między nim i Tae.
Wyszedł z domu z samego rana, zaraz po tym jak wyruchał niechętnie tą dziwkę, jednocześnie myśląc o Taehyungu. Jak inaczej miałby się podniecać? Tylko on w pełni na niego działał. Ze względu na to, że miał trochę pracy, a był pewien, że V jest tego dnia zajęty, postanowił zająć się interesami. Pamiętał, że zamykał swój pokój na klucz. Pamiętał, że wyszedł z rezydencji. I, że pracował pół dnia w terenie. A gdy wrócił, wszystko mu się posypało...
Dziewczyna zdobyła od kogoś klucz do jego pokoju. Yoongi wiedział, że gdy już odkryje, kto ośmielił się oddać swoją kopię, pożałuje tego. Dziwka po prostu weszła do środka, przejrzała wszystko co było w pomieszczeniu, a potem rzuciła się na jego łóżko. Zasnęła naga, podczas snu zrzucając na podłogę poduszkę. Była żałosna.
A potem pojawił się Taehyung. I on po prostu patrzył. Yoongi widział jak bardzo chłopak ze sobą walczy i rozumiał dlaczego to wszystko wyglądało tak bardzo źle. Teraz rozumiał jego pytanie o seks, ucieczkę i dlaczego Jeon korzysta z łóżka Kima.
Wstał gwałtownie i poszedł do części dla służby. Zawołał do małego saloniku, w którym zwykle dawali większe polecenia, karali lub dawali wynagrodzenie tym, które mogły je dostać.
- Gdzie Sora?!
Warknął wściekły. Ta dziewczyna była jedną z nielicznych, które szanował. Miała dwadzieścia kilka lat i nie pracowała dla nich długo, ale gdy tylko dowiedziała się o długu swojego ojca, od razu się do nich zgłosiła żeby pomóc rodzicowi. Dług nie był duży, ale dziewczyna bardzo się o niego martwiła. Pozwolili jej przychodzić sprzątać w ramach uzyskania odsetek. Gdy jej ojciec jeszcze żył, Yoongi widywał ją tylko dwa razy w tygodniu i podziwiał jej poświęcenie. Niewiele osób zdecydowałoby się na taki krok. Większość wolałby oddawać część swoich zarobków z innego miejsca. A ona zgłosiła się do nich. Po śmieci mężczyzny, dziewczyna nie miała dokąd pójść. Poprosiła ich o pomoc zapewniając, że spłaci do końca dług ojca i ewentualnie swój. Zamieszkała tutaj. I choć już nie musiała, nadal tu pracowała. Mówiła, że lubi to miejsce. Pierwszy raz nie zgłosiła się, gdy została wezwana. Yoongi więc był jednocześnie zły, ale też zaniepokojony.
- W izolatce. Podcięła sobie żyły. Mówiła, że zgubiła jakieś klucze i was tym zdradziła. Że nie zasługuje na życie.
Powiedziała najbliższa przyjaciółka Sory, Hyuna. Obie miały podobne historie. Obie były w jakiś sposób szanowane przez Yoongiego. Różnica poległa na tym, że Hyuna dowiedziała się o długu już po śmierci swoich rodziców. Ale sama również miała możliwość spłacania go ze swojego miejsca pracy.
Yoongi kiwnął głową i pozwolił Hyunie odejść, spodziewając się, że przejęła obowiązki koleżanki. Potem wywołał tą jedną dziwkę i patrzył na nią długo. Nie ukrywał swojej nienawiści i obrzydzenia.
- Do izolatki z nią. Jeśli najbliższe testy ciążowe wyjdą pozytywnie, zostanie tam do porodu...
Powiedział w końcu, a jego głos sprawiał, że dziewczęta poczuły dreszcze strachu.
- A jeśli wyjdzie negatywny?
Spytał jeden z mężczyzn, którzy pilnowali tych kobiet.
- Zabijcie ją.

Mingi się stresował. Nie wiedział dlaczego się na to zgodził. Prawdopodobnie to przez te urocze, małe rączki błądzące po jego ciele. Albo przez ten cudowny głos. Albo pocałunki. Albo gorące spojrzenie Hoseoka, który ich obserwował. Nie był pewien. Jednak z jakiegoś powodu wylądował w tym hotelu, w tym konkretnym pokoju, w którym jeszcze niedawno brał udział w orgii. Stresował się. Za chwilę miał pojawić się jeden z chłopaków, który również brał w tym udział. Mingi zdecydowanie był pewien, że wolał nie wiedzieć kto to był. Czuł się z tym dziwnie. Szczególnie wiedząc, że to uczeń ich szkoły.
Spojrzał niepewnie w stronę chłopaka wchodzącego do pomieszczenia. Kojarzył go. Nie raz mijał go na szkolnym korytarzu lub na ulicach ich miasta. Nigdy jednak nie zwracał na niego szczególnej uwagi. Teraz jednak, gdy na niego patrzył, żałował, że wcześniej nie zawiesił na nim oka. Chłopak był naprawdę przystojny.
- Cześć... Cieszę się, że się zgodziłeś...
Powiedział podchodząc do łóżka i stając tuż przed zestresowanym chłopcem. Pogładził go palcami po policzku. Uśmiechał się przy tym kusząco. Mingi zarumienił się mocno. Czuł się bezradny. Stojący przed nim nastolatek wytwarzał niesamowicie władczą aurę, która bardzo go pociągała. Z jakiegoś powodu uwielbiał być uległy.
- J.. Jak się nazywasz?
Spytał chłopiec drżącym głosem.
- Chcesz krzyczeć moje imię, słodziaku?
Spytał powoli. Złapał go za koszulkę i nachylił się by ich twarze były bliżej siebie. Wystarczył niewielki ruch żeby ich usta się połączyły. Mingi czuł się dziwnie z tym, że tego pragnie.
- M.. Może...
Mruknął. Starszy pocałował go mocno, trochę brutalnie, sprawiając tym samym, że po ciele Mingiego przeszły przyjemne dreszcze.
- Jestem Kwon Soonyoung. Zapamiętaj to...
Powiedział i pchnął chłopca na łóżko. Mingi jęknął. Przestał żałować, że się zgodził. Podniecenie i pragnienie wzięło nad nim górę.

Jeon Byeongkwan był wściekły i załamany. Praca w policji nie była zbyt bezpiecznym zajęciem. Szczególnie jeśli brało się udział w większych akcjach, a nie jedynie patrolowało ulice. Pilnowanie ludzi na imprezach masowych lub ściganie przestępców wiązało się z ryzykiem i każdy zdawał sobie z tego sprawę. On również. Nigdy jednak nie wyobrażał sobie, że coś może się stać. Miał wrażenie, że jego to ominie. I rzeczywiście...
Ominęło...
Podczas nalotu na miejsce, w którym odbywał się akt przemytu broni, to nie Byeongkwan tylko jego partner oberwał. Jeon był przez to wściekły na siebie. Miał wrażenie, że mógł go ochronić.
Ze względu na wypadek został chwilowo odsunięty od służby. Jego partner walczył o życie podczas gdy on sam siedział w swoim pokoju w rezydencji i walczył z własnymi myślami.
Westchnął cicho odbierając telefon. Nie mógł uwierzyć w to, co właśnie mu powiedziano. Ze względu na brak jakichkolwiek obrażeń i to, że ten teren był "jego", Jeon Byeongkwan był podejrzewany o współpracę z przemytnikami. Wyszło na jaw, że to miejsce często było miejscem spotkań bandziorów i śledczy badali dlaczego tak późno ich złapano. I uznali, że ktoś im pomagał...

Namjoon wpatrywał się w Nayeon rozbawiony. Nie mieli powodu żeby zmuszać ją do współpracy. W końcu spłacała dług. Miał jednak powody żeby zakazać jej zbliżania się do Taehyunga bez ich zgody. Kobieta, słysząc to, zaczęła krzyczeć, że się nie zgadza. Miała czelność się buntować nawet po tym co jej syn jej powiedział...
Namjoon miał ochotę zaśmiać się jej w twarz, ale to by wszystko przedłużyło. Podsunął jej tylko umowę. Było tam napisane, że nie może się kontaktować z chłopakiem bez ich zgody i nadzoru dopóki ten nie będzie pełnoletni. Nie mogli pozwolić sobie na nic więcej. Wiedzieli jednak, że Tae później sam załatwi jej zakaz zbliżania do niego. Rozmawiali o tym nie raz. Taehyung źle się przy niej czuł. Nie chciał być przez nią osaczany.
- Nie podpisze tego...!
Warknęła i podarła dokument wściekła. RM uniósł brew i podał jej kolejną kopię.
- Naprawdę chcesz iść z tym do sądu?
Kobieta prychnęła.
-Myślisz, że przegram z bandytami? Jesteś, kurwa, szefem burdelu, jebanym alfonsem! Nie przegram z tobą!
Namjoon zaśmiał się. Nie mógł się powstrzymać. Ona była tak bardzo naiwna.
- Dlaczego nie mieliby zakazać zbliżać się do dziecka kobiecie, która jest dziwką i była podejrzewana o molestowanie seksualne własnego syna?

--------
Kwon Sooyoung/ Hoshi/ 18/ Członek gangu

--------Kwon Sooyoung/ Hoshi/ 18/ Członek gangu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Anything you want ~ Taegi/VkookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz