2

2.1K 96 37
                                    

♪♪♪ „Witaj w U.A.!"

Informacje o [Y/N]:

♪ Kocha Nubellę (przekręciłam by nie uznali za jakieś sponsorowanie czy coś)
♪ Gdy się wkurzy, mówi na Kacchana Katsuki
♪ Bardzo lubi spać
♪ Jest odważna
♪ Stara się być bezstronna w kłótniach i w przyjaźni
♪ Lubi grać na konsoli
♪ Jej tata pracuje daleko, w innym mieście, dlatego razem z mamą się przeprowadzili gdy była mała. Jednak wrócili po namowach [Y/N], bo chciała się dostać do liceum U.A.
♪ Czasami jest zbytnio bezpośrednia, i mówi to co myśli
♪ Zbytnio nie czesze włosów bo zapomina lub jej się nie chce, dlatego chodzi w rozpuszczonych i puszystych włosach. Gdy jednak chcę już je rozczesać, jest problem
♪ Nie poddaje się szybko
♪ Jako jedyna nie boi się tak bardzo Kacchana
♪ Boi się być gdzieś sama gdy jest późno na dworze. To była jej trauma, bo kiedyś zaczepił ją jeden koleś ale ona szybko dała mu z liścia
♪ Lubi filmy akcji
♪ Jest gadatliwa
♪ Odziedziczyła aktorstwo po mamie

Quirk [Y/N]: kontrolowany ogień po tacie. Może ziać ogniem ze swoich rąk, ale to zależy od jej temperatury ciała. Zawsze jest bardzo ciepła, a te ciepło zamienia na swoją moc. Gdy jednak za dużo użyje mocy, temperatura spada i robi jej się zimno (niezależnie od temperatury na zewnątrz). Musi się ponownie ogrzać, by dobrze używać quirku. Może w każdym momencie gasić ogień, nawet jeżeli coś zapali. Jest również ognioodporna, po swojej mamie. Słabość to pracowanie w zimnych warunkach i jest wrażliwsza na zimno

♪♪♪

[U/K] ~ ulubiony kolor

♪♪♪ około jedenaście lat później

Stanęłam razem z tłumem ludzi przed metalową bramą. Nie za bardzo się odnajdywałam, ale mój cel był jeden. Zdać egzamin praktyczny do U.A., na kierunek bohatera.
Nagle ludzie zaczęli biec przed siebie, więc odruchowo też zaczęłam biec. Dotrzymywałam tempa reszcie, więc nie byłam ostatnia. Ale i tak nie było za dobrze, bo jedno potknięcie i bym była na samiuśkim końcu.
Ludzie zaczęli zwalniać, i nie wiedziałam co się dzieje. Stanęłam na palcach by coś zobaczyć, i widziałam jak ludzie używają swoich mocy na kilku robotach.

Próbowałam się przecisnąć, ale było za duże zamieszanie. Rozejrzałam się, i próbowałam znaleźć wyjście z tej sytuacji. Stojąc i czekając aż ktoś mnie przepuści było głupim pomysłem, bo straciłabym cenny czas.
Zauważyłam uliczkę na prawo, która ciągła się do następnej ulicy. Uśmiechłam się pod nosem, i zaczęłam tam biec.
Po chwili wyszłam z uliczki, a przede mną stały nieruchome dwa małe roboty. Moją pierwszą myślą, to było że zepsułam system bo ja zawsze coś psuje, ale nagle maszyny zaczęły do mnie iść, więc wysunęłam moje ręce do przodu.

Wypuściłam ogień z jednej ręki na jednego robota, a z drugiej na drugiego. Starałam się celować w ich głowę, by chociaż stopić system czy coś takiego. Po chwili roboty się przestały ruszać, a gdy wyłączyłam moje quirk, zobaczyłam że maszyny mają stopione swoje łby. Ucieszyłam się, i biegłam dalej.

♪♪♪

- Egzamin czas... STOP! - z głośników było słychać bardzo donośny głos, więc trochę się wystraszyłam. Było mi bardzo zimno i cała się trzęsłam. Próbowałam się trochę ogrzać, ocierając rękami moje ramiona. Potem policzyłam na palcach sumę zebranych punktów. Miałam ich około 80 punków (uznajmy że to średnia ilość punktów), więc kamień z serca. Znów zaczęłam ocierać ręce o siebie, lekko się trząść.

- Co ci jest? - odezwał się jakiś brunet który mnie omijał. Gdy już ode mnie odszedł, zmarszczyłam brwi i już chciałam mu coś dopowiedzieć, ale pomyślałam, że bohater nie kłóciłby się z rywalem tylko z nim zdrowo rywalizował. Wzięłam głęboki oddech, i kierowałam się w stronę wyjścia. Marzyłam tylko o Nubelli (powtarzam, przekręciłam by nie zdjęli mi tej książki za sponsorowanie czy coś) która czekała na mnie w domu.

♪♪♪

Otworzyłam drzwi od mojego mieszkania i zdjęłam buty. Poszłam do kuchni by poszukać mamy, a siedziała przed telewizorem. Gdy mnie zauważyła, szybko wstała i mnie mocno przytuliła. Była bardzo wysoka, więc pewnie to śmiesznie wyglądało.

- Jak ja się o ciebie martwiłam [Y/N]! - spojrzała na moją twarz. - No na szczęście się chyba nie wypierdzieliłaś na środku drogi, prawda?

- Było blisko. - zaśmiałam się.

- Mam zapas Nubelli, pewnie jesteś głodna. - powiedziała idąc do szafki i otwarła ją. Wzięła do rąk dwa słoiki musi czekoladowego. Uśmiechła się szeroko, a jej piwne oczy były pełne radości. Włosy miała takie jak ja, pomarańczowe, ale ciemniejsze, proste, dłuższe i ułożone.

- Dzięki. - uśmiechłam się smutno. Ona zmarszczyła brwi.

- Coś się stało? - odłożyła słoiki na blat i podeszła do mnie.

- Wiesz... - odwróciłam wzrok. - Nie zobaczyłam nigdzie Izuku. Może nie pamiętał albo nie wziął tego na poważnie?

- [Y/N], ty sieroto, przecież są różne areny z egzaminami, tak? - złapała się jedną ręką za głowę. - Znam go, i nie poddał by się.

- Mam nadzieję że chociaż go zobaczę i powiem mu cześć... - nagle mnie olśniło. - Przecież Kacchan też chciał się uczyć w U.A.!

- No i widzisz, a ty się martwisz że ich nie zobaczysz. Ja to z tobą mam... - machnęła rękami i pewnie chciała pójść do łazienki, ale ją zatrzymałam.

- Mamo... - zaczęłam. - Dziękuję że zgodziłaś się wrócić bym chodziła do tej szkoły. I dziękuję że przekonałaś tatę by tu wrócić. W prawdzie było tam fajnie... Ale tutaj czuje się jak w domu.

- Nie ma za co. Mogę już iść? Dziękuję. - powiedziała odchodząc do mnie.

Ja stałam cała uśmiechnięta. Była szansa, że zobaczę ich dwojga. Musiałam porozmawiać z Midoriyą i Kacchanem. Od incydentu z nękaniem jednego dzieciaka nie widziałam Katsukiego, a jedynie słyszałam od mojej mamy, że się wyprowadzili. Przeżywałam to bardzo, i byłam na siebie zła że go nie zatrzymałam i nas nie pogodziłam.
Potem sobie uświadomiłam że nazywam go Kacchan, tak samo jak robił to Izuku. Pewnie się od niego zaraziłam. Uśmiechłam się pod nosem, i poszłam po łyżkę by wcinać Nubellę.

♪♪♪ następnego dnia

- [Y/N]! - krzykła moja mama z salonu. Wyszłam z pokoju do niej w piżamie, bo było wcześnie rano i nie ogarnęłam się jak to robię w dni wolne. Gdyby nie drąca się matka, spałabym dłużej.

- Co chcesz? - ziewłam.

- Jest list! - powiedziała pokazując mi papierek prosto przed oczami.

- Jaki świst? - podrapałam się po głowie.

- Głucha jesteś? List! Od U.A.! - prawie że skakała z radości.

- O Boże! - nagle się rozbudziłam i wyrwałam z jej rąk list. Zrobiło mi się słabo z ekstytacji, i bałam się czy mnie przyjęli czy nie. - Mogę do mojego pokoju?

- Jasne. Ale masz mi potem powiedzieć co tam jest napisane!

- Wiem, wiem! - aż pobiegłam do mojego królestwa, czyli pokoju. Był w barwach biało-[U/K]. Wręcz kochałam ten kolor, i mnie uspokajał, więc ubłagałam mamę by mój pokój był głównie w tych barwach.

♪♪♪

- M-mamo. - powiedziałam uchylając drzwi od mojego pokoju. Ona jak piorun się zerwała z kanapy w salonie i stała przede mną.

- Mów co tam pisze [Y/N]!

- Jej. - słabo się uśmiechłam. - Zdałam.

- O Boże to cud jakiś! - przytuliła mnie. Potem jednak szybko dodała: - Nie przestałam w ciebie wierzyć ani na sekundę!

- Też się cieszę. - powiedziałam trzęsącym się głosem.







𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz