21

1.1K 50 19
                                    

♪♪♪ „Walka"

Na tle Kacchana i Midoriyi było widać naszą klasę, która się wygłupiała. Kaminari i Kirishima biegali w koło autokaru, Mina i Uraraka grali w papier kamień nożyce, a po chwili wygranej różowowłosej, szatynka zaczęła robić przysiady. Mineta gonił Tsuyu, a za nimi biegł Iida który na nich krzyczał. Wychowawca patrzył na to wszystko z zażenowaniem, rozmawiając z jakąś kobietą przebraną za kota. Skądś ją kojarzyłam.
Tak wygląda wycieczka z moją klasą.

(Klasa 1b nie uczestniczy w tej wycieczce)

Jednak ta cudowna atmosfera nie trwała długo. Ta kobieta przedstawiła się jako Madalay, a po chwili z nikąd przyszły kolejne dziewczyny i wielki, napakowany chłop w spódniczce. Kocice nazywały się Pixie-Bob i Ragdoll, a mężczyzna Tiger. Wytłumaczyli nam że oni będą nam pomagać rozwinąć nasze umiejętności, ciężkim i surowym treningiem.
Potem z zaskoczenia zepchnęli nas z klifu i cała 1a spadła na dół, do lasu. Pixie-Bob jeszcze krzykła że mamy dotrzeć do budynku co widziałam wcześniej.

- NO KU*WA! - wku*wiony Bakugo który leżał niedaleko mnie wstał, i cały się otrzepał od kurzu i piasku.

Też wstałam, ogarnęłam się i spojrzałam na wszystkich jeszcze leżących i narzekających. Powoli wszyscy zaczęli dochodzić do siebie, a niektórzy przeklinali nauczycieli.

- Ktoś to słyszał!? - Shoji odwrócił się w stronę lasu.

- Nie? - zmarszczyła brwi Mina. Możliwe że przez quirk wielorękiego umiał usłyszeć najmniejszy dźwięk.

- Słyszę kroki w naszą stronę. - poinformował nas. - To coś jest ogromne... Czekajcie, jest tego więcej!

- Sprawdzę. - Jirou kucnęła i swoje słuchawki od uszu wbiła w ziemię. Nagle się przeraziła, i pokiwała głową że Shoji ma rację.

Cała klasa w tym ja szykowała się do walki. Było to bardzo możliwe, bo nie bez powodu nas tu zrzucili i powiedzieli gdzie mamy się kierować. Normalnie pewnie by nas podwieźli autokarem, ale to przecież wycieczka by poprawić umiejętności.
Zrobiłam kilka do przodu, bo wydawało mi się że coś widziałam w lesie.

- [Y/N]! - ktoś krzyknął i mnie popchnął. Wywaliłam się na ziemię, a potem usłyszałam krzyki i ogólnie haos. Podniosłam głowę, a zobaczyłam Bakugo który wali wielkimi wybuchami w jakieś monstrum. Odwrócił się do mnie, i miał bardzo zezłoszczoną minę. - Co ty sobie myślisz!? Że będę cię ratować!? Idiotka!

- Przepraszam... Dzięki. - wstałam i wysunęłam swoje ręce przed siebie. Wypuściłam mój ogień w stronę potwora.

- [Y/N] zapalisz cały las! - krzyczał Iida, a potem ostrzegał mnie Izuku.

- Spokojnie, mogę go w każdej chwili zgasić! - odpowiedziałam im.

- Co ku*wa!? Nie mamy gaśnicy! - wkurzył się na mnie Kacchan.

- TO MÓJ QUIRK JEŁOPIE!

♪♪♪

Powoli szłam za wszystkimi. Było mi strasznie zimno, moje nogi prawie się połamały, burczało mi w brzuchu i chciałam po prostu iść spać lub zjeść Nubellę. Przez tą cholerną walkę trwającą prawie cały dzień źle się czułam. Gdy pokonaliśmy jednego stwora, przyszło więcej i otoczyli nas. Najpierw próbowaliśmy walczyć, ale po kilku godzinach zrobiło się niebezpiecznie i spiepszaliśmy gdzie pieprz rośnie.
Przez tłum klasy zobaczyłam nauczycieli, którzy się wesoło uśmiechali, oprócz Aizawy.

- Brawo zdolne dzieciaki! - krzykła jedna niebieska kocica. - W nagro-

- PRAWIE ZGINĘLIŚMY! - Bakugo podszedł do niej i zagroził jej palcem. - Gdyby coś nam się stało to wy mogliście ponosić za to konsekwencje!

- Kacchan, od kiedy tyś taki mądry...? - powiedziałam pod nosem i westchęłam.

- Od zawsze. - stwierdził. - No dobra, gdzie jest nagroda?

- Dostaniecie przepyszną kolację! - klasnęła w ręce. Młodzież zaczęła wiwatować i cieszyć się na myśl o jedzeniu. Od rana nikt nic nie jadł, w tym ja. To była nagroda godna bohatera.

Zza rogu budynku wyszło jakieś dziecko, które miało czapkę na głowie i mroźne spojrzenie. Zaczął gadać z nauczycielami, a że Izuku jest bardzo przyjacielski podszedł do niego i przedstawił się. Zamiast miłego uścisku ręki dostał cios w czułe miejsce. Iida szybko do niego podbiegł i zwyzywał dzieciaka.

- Ała. - szepłam na ten widok i się odwróciłam do Kacchana, który lekko się uśmiechnął. Ja go kopłam w kostkę u nogi, na co on się zdenerwował.

Nauczyciele po chwili powiedzieli nam gdzie jest "stołówka". Za kilka minut powinna była być kolacja, więc biedny Midoryia razem z Iidą i Uraraką już poszli, a za nimi połowa klasy. Jeszcze zwyzywałam Bakugo że nie powinien się z niego śmiać, ale on wybuchł potężnym śmiechem. Nie wiedziałam co w tej sytuacji zrobić, więc sobie poszłam.
Usiadłam przy pustym stoliku, i czekałam na moje jedzenie. Podłożyłam ręce pod głowę, i zamknęłam oczy. To był ten moment z nielicznych, w których mogę się zrelaksować. Spokój, w miarę cisza, bez mojej klasy, tylko ja i moje jeszcze nie doniesione jedzonko.

- [Y/N], możemy się dosiąść? - zza moich pleców wyszedł Kirishima, a za nim gadający coś Denki. Potem doskoczyła Mina, która zaczęła coś mi opowiadać. Kaminari zaczął się kłócić z Kiri o miejsce, bo chcieli obaj być po prawej stronie. Różowowłosa zaczęła wołać na całą stołówkę Bakugo, który sobie stał i patrzył na nas z zażenowaniem. Jednak do nas podszedł i usiadł koło mnie, ale z odstępem.

- Musicie się tak drzeć, gamonie? - mruknął Kacchan, głośno wzdychając.

- Oj Bakugo, nie bądź taki! Jest wycieczka! - ucieszył się Denki.

- Ta wycieczka ma nas wyszkolić jako bohaterów, to nie jest zabawa. - marudził. - Po za tym, jestem w ch*j głodny. Gdzie to obiecane żarcie?

- Idzie! - Kaminari pokazał palcem na tego samego dzieciaka co uderzył Midoriyę, który niósł talerze. Za nim szła jedna kobieta, Ragdoll, która trzymała w rękach talerze z ryżem, mięsem i ogólnie wszystko co najlepsze. Wszyscy podziękowali i chcieliśmy już jeść, ale oczywiście Bakugo musiał coś dopowiedzieć.

- Hej ty, tak ty karle! - delikatnie uderzył ręką chłopca w ramię, na co obaj się widocznie wkurzyli. - To co zrobiłeś Deku... Jak już to kop nogą. Będzie więcej bolało.

- Nie będę słuchać idiotów którzy chcą być bohaterami. - mruknął.

- IDIOTÓW!? - oburzył się czerwonooki. Po jego słowach wybuchłam śmiechem, ale szybko zasłoniłam rękami mój wyszczerzony uśmiech.

- Tylko idioci ryzykują własne życie by chronić nieznajomego. - wywrócił oczami. Potem się odwrócił i poszedł spowrotem skąd przyszedł.

- TY MAŁY GNOJKU! CHODŹ TU I SIĘ BIJ JAK TAKI MĄDRY JESTEŚ! - krzyczał na całą stołówkę blondyn. Dzieciak go ignorował, co go bardziej denerwowało. Gdy kompletnie zniknął z naszego pola widzenia, wybuchłam większym śmiechem i nie potrafiłam nawet się uspokoić.

- Smacznego...? - odezwał się Kirishima jedząc już jedzonko. Potem też sobie nałożyłam porcje, i w śmiechu zaczęłam jeść.










𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz