19

1K 54 50
                                    

♪♪♪ „Stan podgorączkowy"

- K-Kacchan... - niepewnie zaczął Izuku. Blondyn natomiast się wyprostował, co stał się jeszcze od nas wyższy. - Przepraszam.

- Za co? - zapytałam.

- Za nic. Po prostu.

- Jak już to przepraszaj kłaniając mi się. - warknął czerwonooki.

- Dobra dobra, czekajcie. - pomachałam rękami. - Jesteście pogodzeni?

Chłopacy spojrzeli się na siebie. Oczy Bakugo były straszne, pełne nienawiści i grozy. Jednak oczy piegowatego były wystraszone, ale jednak pełne nadziei. Byli tacy różni, ale coś sprawiło że nastąpił ten moment. Coś sprawiło, że nadal się znają, i rozmawiają ze sobą.

- No, tak jakby. - wywrócił oczami blondyn. Zielonowłosy aż się uśmiechł z radości. - Ale Deku, nie myśl sobie że nie będę cię obrażał!

- O-oczywiście. - pokiwał głową.

- A teraz, zielony gnojku, jak już wszystko sobie wyjaśniliśmy, mógłbyś z tąd iść? - spokojnie, ale wrednie zapytał Bakugo.

- J-jasne. Papa [Y/N]! No i... Cześć Kacchan. - szybko dodał i się odwrócił. Poszedł w zupełnie inną stronę, zostawiając mnie i Katsukiego samych.

- Ale przygłup z tego kujona. - westchnął chłopak i zaczął znów iść w stronę domu. Zaczął wiać wiatr, który wszystkie moje włosy na oczy. Poprawiłam fryzurę, szybko dogoniłam Kacchana i szeroko się uśmiechłam, co zauważył. - Czego się szczerzysz?

- Cieszę się, tyle. - zaśmiałam się. - A właśnie, jak smakowały czekolady?

- Jeszcze nie spróbowałem.

Nagle zachaczyłam o coś nogą, i runęłam na ziemię. Na szczęście podłożyłam ręce pod głowę, tak to bym dostała w czoło. Ale ból w kostce był nie do zniesienia.

- [Y/N] co ty robisz. - złapał się za głowę Katsuki. - WSTAWAJ!

- Nie mogę! - usiadłam na dupie i złapałam się za kostkę. Raczej to nie było zwichnięcie, raczej mój cholerny pech. Spojrzałam na rzecz, o którą się potknęłam. To był duży kamień. Na środku betonu, leżał kamień. Jaki idiota to zostawił?
Kacchan chwilę pomyślał, i wyciągnął rękę przed siebie. Dokładniej to do mnie. Jego mina była nadzwyczaj spokojna, a zimny wiatr trochę potargał jego włosy, jak i moje. Prawdopodobnie wyglądałam jak ostatni idiota na ziemi. No już Katsuki wyglądał przyzwoiciej nawet kiedy wiatr wiał. Chwyciłam jego rękę, i pomógł mi wstać. Kostka nadal bolała, ale najgorsze było za mną.

- Dziękuję. - uśmiechłam się najmilej jak potrafiłam.

- Trzeba na siebie uważać, idiotko. Nie mam pojęcia jak zostaniesz bohaterką z połamanymi nogami. - szybko się odwrócił. Ale było widać na jego twarzy mały, trochę sarkastyczny uśmiech. Dziwnie to wyglądało. Szczęśliwy Kacchan to rzadki widok.
Zaczęliśmy iść, ale wolniej bo mnie trochę kostka bolała. Jeszcze Bakugo mi wypominał że jestem straszną niezdarą i idiotką, ale to u niego normalne.
Pół drogi rozmawialiśmy o jakiś zwierzętach. Ja gadałam o słodkich psach, a on o tym jak tygrysy są niebezpieczne i mogą zagryźć człowieka. Lecz przechwalał się że ten tygrys do niego by się nawet nie zbliżył.

- Chciałabym mieć pieska... - rozmarzyłam się. Chłopak spojrzał się na mnie pytająco. - Dotrzymywał by mi towarzystwo, byłby moim przyjacielem...

- Jakby nie było ludzi na świecie. - westchął. - Ja bym chciał mieć jak już owczarka niemieckiego. Takie bydle, groźne, i fajne.

- Ja... Chyba kundelka.

𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz