♪♪♪ „Ze względu na ciebie..."
Po piętnastu minutach stałam razem z fioletowym karłem przed budynkiem. Był taki sam jak poprzedni, tylko odnowiony. Zaczęłam głęboko oddychać, by nie wpaść w panikę. Bałam się że nie zdam, na dodatek martwiłam się o Izuku i Kacchana.
- Może cię chwycić za rękę? - zapytał karzeł.
- NIE! Skup się, bo nie chce przez ciebie problemów! - krzykłam na niego, na co on się lekko wzdrygnął.
Przypomnieliśmy sobie nasz plan, i weszliśmy do środka. Było trochę ciemno, a każdy korytarz wyglądał tak samo. Byłam bardzo skupiona, bo z każdej chwili złoczyńcy mogli zaatakować.
Po niedługiej chwili przed nami wyskoczył Todoroki, i wypuścił na nas lód. Natychmiastowo go jednak roztopiłam, na co on nawet się nie zdziwił. Usłyszałam za sobą kroki, więc szybko się odwróciłam i użyłam mojego quirku, ale w mniejszych ilościach. Ktoś zaczął kaszleć, czyli to pewnie Shoiji.
Obróciłam głowę, a Todo szykował się do jakiegoś porządnego ataku.- Mineta, teraz! - krzykłam, na co on wziął swoje kule z głowy i rzucił w nie wielorękiego. Ja w ostatniej chwili zablokowałam dwukolorowemu szansę na atak, a dzięki mojemu ogniu i jego lodowi powstała woda i para.
Pod chwilę nieuwagi naszych przeciwników wzięłam tasiemkę i kawałek dałam karłowi. Jednocześnie przykleiliśmy taśmę na obu chłopaków.
Usłyszeliśmy znak, że runda się skończyła. Niedowierzałam, ale jednocześnie byłam tak z siebie dumna jak nigdy.- [Y/N], byłaś świetna! - pochwalił mnie Mineta.
- Ta, ta. - machnęłam ręką. - Udało nam się.
- Umówisz się ze mną? Jesteś piękna!
- Nigdy w życiu! - wrzasłam.
- Ku*wa, było blisko... - usłyszeliśmy cichy szept z ust Todorokiego. Nas trzech aż zatkało. - Ups, przepraszam. Samo się wymskło.
- Ouh, Todoroki... - zdziwił się chłopak w masce.
- Wybaczcie. - lekko się schylił. Po chwili dodał: - Gratuluję wygranej. Za bardzo się pospieszyliśmy. Chcieliśmy was złapać w pułapkę, ale wy byliście szybsi. Nie doceniłem was przez jego niski wzrost i twoją spontaniczność. Przepraszam.
- Spoko, i dziękuję. Ja prawie cały czas cholernie przeklinam, więc się nie przejmuj. - uśmiechłam się. - A teraz wracajmy już. Jest teraz kolej innych. Dobra walka, przy okazji!
Po drodze jeszcze Mineta namawiał mnie na randkę. Ja ciągle mówiłam nie, i miałam ochotę mu porządnie przywalić w łeb. Gdy weszłam przez drzwi, Mina do mnie podbiegła i przytuliła. Potem Uraraka, i Tsuyu. Myślałam że mnie zgniecą, ale odwzajemniłam uścisk. Jednak pomyślałam, że w tej chwili Izuku przyszedłby mi pogratulować i wymieniać moje błędy i co mogłabym poprawić. Miałam nadzieję że wyzdrowieje jak najszybciej.
- Ty fioletowy gnojku! - zawołał Bakugo, co zwróciło uwagę każdego. - Byłeś tam niepotrzebny!
- Katsuki! - wzięłam głęboki oddech. - Bez niego byśmy nie wygrali!
- Ta, jasne. - prychnął.
- Sądzisz że jestem na tyle zdolna bym sobie poradziła w tej walce? - zaśmiałam się.
- JASNE ŻE NIE, TEGO NIE POWIEDZIAŁEM! - wstał i podszedł do mnie zagroził mi palcem wskazującym. Jednak potem głośno westchnął. - Jakbym ja tam był, rozniósł bym tego mieszańca i długorękiego w drobny mak. Jednym palcem.
- Tego się nie dowiemy. - uśmiechłam się szerzej. - Ale przyznaj, dobrze mi poszło?
- Mhm. - jedynie co powiedział, a raczej zamruczał. Odwrócił się, i znów usiadł na swoje miejsce. Rozejrzałam się, a zobaczyłam Todo który lekko się krzywi i zmieszanego Shoji. Była też Mina, która wyglądała na bardzo szczęśliwą. Podeszłam do niej.
CZYTASZ
𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academia
FanfictionZapomniana przyjaźń z dzieciństwa skończona kłótnią, później damsko-męski duet, który mimo absurdalnych docinek oraz kłótni, nie może bez siebie żyć. Nastoletnia dziewczyna imieniem [Y/N] niestety doświadczyła bólu złamanego serca w swoim młodym wie...