80 [END]

860 42 58
                                    

♪♪♪ „Dziękuję za ten rok"

- SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!

Nasza szóstka okrzyknęła, a Kirishima szybko wypuścił jedną fajerwerkę. Idealnie gdy wybiła północ, rozbłysnęła się na niebie. Byliśmy pierwsi, którzy wypuścili fajerwerki równiutko o godzinie 00:00. Następnie niebo zaczęło się robić kolorowe od innych.

- Szybko, chodź oglądać fajerwerki! - szepnęłam pół okrzykiem do Bakugo, a potem pośpiesznie zaczęłam iść w stronę idealnego miejsca.

Te idealne miejsce by oglądać cudowne widoki była górka niedaleko drogi. Była tak stroma i odsłonięta od drzew, że idealnie by było widać całe miasto. Po minucie znaleźliśmy się na górce, a ja zachwycona zaczęłam oglądać fajerwerki.

- Dziękuję za ten rok. - powiedziałam do blondyna.

- Ja też. - uśmiechnął się. - Chciałbym ci coś-

- O MÓJ BOŻE WIDZIAŁEŚ TĄ FAJERWERKĘ!? - szybko odwróciłam głowę w stronę nieba. - CHOLERA, NIE ZAUWAŻYŁAM JEJ DOBRZE! TO CHYBA BYŁ KOT! FAJERWERKA W KSZTAŁCIE KOTA, CZAISZ TO!?

- Eh, szkoda że nie zobaczyłaś. - westchnął zniesmaczony czymś. - Mogę złamać tą wcześniejszą obietnicę?

- Ta, a co? - odpowiedziałam nie słuchając zbytnio.

- DEBILKO, JA TU PRÓBUJE CI COŚ POWIEDZIEĆ A TY GADASZ O JAKIŚ KOTACH NA NIEBIE, POWALIŁO CIĘ!? - wykrzyczał, ale na końcu zdania lekko się zaśmiał.

- Rzeczywiście dziwnie to brzmi. - też się zaśmiałam. - Ale co chciałeś mi powiedzieć? Przepraszam, nie słuchałam. Za piękny jest widok!

- To powiem ci za chwilę, dobrze?

W ciszy oglądaliśmy mieniące się niebo. Może nie w takiej ciszy, bo co chwilę słychać było wybuchy. Kiedyś gdy byłam młodsza bałam się fajerwerek, ale teraz uwielbiam na nie patrzeć. Szczególnie z tą osobą u boku. Ile bym dała by ten moment trwał wieczność.
Jednak błysków było coraz mniej, a huki przestawały być takie głośne jak wcześniej.

- Jaaa... Najbardziej podobała mi się tamta różowa. - skomentowałam.

Odwróciłam się z uśmiechem do blondyna. Jednak ten uśmiech szybko znikł mi z twarzy. Kastuki miał oczy jak ze szkła, patrzące prosto na mnie. Jednak nadal jego wyraz twarzy był szczęśliwy.

- Co się stało? Miałeś mi coś powiedzieć.

- Nie... - pokiwał głową na boki, wycierając rękawem koszuli swoje łzy pozostające w oczach. - Po prostu... Głupio mi w cholerę to mówić... Jakoś cieszę się że mogłem spędzić ten czas z tobą.

- Ja też. - przytaknęłam.

- Ale nie! Ty nie czujesz tego, co ja. Ja... Planowałem to od dawna, [Y/N]. Kurwa, brzmi to jakbym był psychopatą. Ale nie w tym sensie! Czekaj zacznę od początku. Od zawsze, nawet od pieluchy, byłaś ze mną. Może na kilka lat się rozstaliśmy, ale nigdy nie chciałaś dla mnie źle. Nawet gdy zachowywałem się jak gówno i ostatni dupek, ty tak nie uważałaś, i pomagałaś mi!

- Zanim cokolwiek powiesz... - przerwałam mu niepewnie.

To był ten moment. Musiałam mu to powiedzieć. Teraz, on może powiedzieć mi coś najgorszego na świecie, typu teraz on się chce przeprowadzić. Ale moje uczucia do niego są zbyt silne by je dalej ukrywać. Te uczucia nie znikną. Próbowałam je tłumić przez długi czas, ale już dłużej nie dam rady. Kiedyś mówiłam, że zakochanie się w swoim najlepszym przyjacielu jest najgorszą drogą na świecie. Ale nie umiem od tego uciec.

𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz