33

880 53 13
                                    

♪♪♪ „Zakupy"

Rzeczywiście, zza rogu wyjechał autobus tak jak mówił blondyn. Gdy pojazd się zatrzymał i otworzył drzwi, wsiedliśmy prawie że pustego autobusu. Usiedliśmy koło siebie, a potem znów pojazd ruszył.

- Wysiadamy za... - pomyślał chłopak. - Za pięć przystanków.

- Mam żelki i picia. - uśmiechłam się.

- A jakie żelki?

- Owocowe.

- Nie masz kwaśnych?

- Nie mam takich luksusów.

- Szkoda. - spojrzał na swoje buty. - A ty w ogóle co chcesz kupić?

- Mówiłam ci już, firanki.

- Tylko? - zmarszczył sarkastycznie brwi.

- Chyba.

- Ja bym nie jechał po jakieś zakichane firanki. - prychnął.

- Jedziesz po jakieś pufy człowieku!

- Ale też po pałeczki do perkusji! - szybko odwrócił głowę w moją stronę. Potem westchnął, i znów spojrzał na buty. - Mogłem jechać sam. Co ja narobiłem.

- Ej, po pierwsze ty się zapytałeś, a po drugie też muszę coś kupić i się tak złożyło. Zawsze jest milej jechać z kimś, mi by było głupio chodzić po sklepach samej.

- Sama jesteś głupia.

- Nie zaczynaj znowu bo ci pokopie buty.

- Ani mi się waż bo cię zabije.

- To groźba?

- A nie brzmi? - powiedział to tak śmiesznie że trudno było się nie uśmiechnąć. Gdy mówi spokojnie i wrednie, ma swój normalny, naturalny ton głosu (chodzi o ten moment co w anime powiedział „ha? UrArAkA?”). - No i co się szczerzysz idiotko?

- Nie nic. - odwróciłam głowę w stronę okna. Autobus po raz kolejny się zatrzymał, i został jeden przystanek do galerii. - Wczoraj jak pisałeś do mnie gdy chodzili pytać się o zgodę na domitoria to chyba twoja mama zabrała ci telefon.

- O ku*wa przypomniałaś mi. - westchnął. - Jeszcze ci odpisała... To było... Przykre że japierdole.

- Bałam ci się odpisać bo myślałam że nadal ma twój telefon.

- Ja nie wiedziałem co ci odpisać.

♪♪♪

- Ooo, weź tą! - pokazałam na wielgachną pufe w kolorze czarnym. Byliśmy już w galerii, i Bakugo zdecydował że najpierw kupimy jego potrzebne rzeczy. Więc poszliśmy do budowlanego sklepu.

- Nie, ta jest dziwna. - skrzywił głowę.

- No to tamta, jest chyba lepsza? - palcem pokazałam na zieloną pufe kilka metrów dalej.

- Jeszcze gorsza! Wszystko jest tu badziewne! - wkurzył się już.

- No, już już, spokojnie. - rozejrzałam się. - To może tamta, różowa?

- Nie żartuj sobie ku*wa ze mnie.

- A ta? - pokazałam już butem bo nie chciało mi się podnosić ręki na kolejną pufe.

- Eee tam, ku*wa, ch*j ze wszystkim! Biorę tą czarną! - podszedł do tej co pierwszą pokazałam i spojrzał na nią dokładniej. - Jest git, ujdzie w tłoku. Na końcu zakupów ją kupię bo nie widzi mi się nieść ją po sklepach. Teraz chodź do sklepu muzycznego.

𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz