♪♪♪ „Izuku i jego tajemnica”
- Kontynuując temat... - znów zaczęłam idąc za Izuku. Postanowiliśmy zjeść obiad u niego. - Co mi doradzasz? Pogodzić się z nim?
- Oczywiście! - bez zastanowienia odpowiedział. - Jesteście przyjaciółmi, przyjaciele się godzą. Zazwyczaj.
- Boję się do niego napisać.
- No kurde nie dziwię ci się. - machnął ręką. - Ale powiem ci, że daje ci gwarancję 79% że wszystko będzie dobrze!
- Wysoko. - uśmiechnięta odpowiedziałam. - Dziękuję. Pomogłeś mi. Dobra, teraz czas na twoją kolej! Co chciałeś mi powiedzieć?
- Jakoż iż jesteś moją psiapsi, mogę się tobie wygadać. - zaczął jakże bardzo dramatycznym słownictwem. - Bo wiesz... Powiedziałem ci kiedyś że dostałem późno swój quirk.
- Tak. - pokiwałam głową.
- Jak pewnie się domyśliłaś, to jest dość dziwne bo moja mama może przyciągać do siebie małe przedmioty a mój tata zieje ogniem. A mój quirk ze wzmocnieniem siły tu nie pasuje.
- No nie. - miałam już zapytać czy ma innego ojca, ale przygnębiłam bym go bo jego tata wyjechał tuż po jego urodzinach. Kiedyś, bardzo dawno temu, Izuku zażartował że jego ojciec uciekł bo wystraszył się swojego syna.
- Więc... Dostałem go. Od bardzo ważnej osoby.
- Od kogo?
- Od All Mighta.
- O ku*wa. - skomentowałam popijając herbatkę. Gdy przełknęłam, dodałam: - Jestem z ciebie dumna Izuku. Ale tak można?
- Jak komuś wygadasz to cię zabije bo to ściśle chroniona informacja. - zagroził mi palcem. - Jego quirk to przekazywanie trochę podrasowanej mocy innej osobie. Jego poprzednicy to byli najlepsi bohaterowie na świecie, a teraz jestem ja.
- Nie wiem co powiedzieć. - zatkało mnie trochę. - Jestem bardzo z ciebie dumna! Pewnie nie było to łatwe zadanie mieć takiej mocy, a ty idealnie nadajesz się na najlepszego superbohatera na całym wszechświecie! Zdaję sobie sprawę że to bardzo trudna sytuacja, i pewnie jest ciężkie noszenie na barkach takie zadanie.
- Czyli ktoś mnie rozumie. - ulżyło mu. - Tylko ten incydent z przed kilkunastu dni z tym odwiecznym wrogiem co ci mówiłem, All Might stał się słabszy i może utrzymywać swoją formę tylko godzinę.
- Formę?
- A tak, zapomiałem powiedzieć. Na co dzień jest zwykłym gościem. Utrzymuje swoją super formę przez jakiś czas, a to się teraz skróciło.
- Rozumiem, rozumiem. - pokiwałam głową. - Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć, wygadać i zawsze spróbuje ci pomóc. A teraz myślę, że na pewno dasz sobie radę w karierze bohatera. Nie mam wątpliwości że zostaniesz numer jeden. No, twój jedyny obiecujący rywal to Kacchan.
- Dziękuję. Siedziało mi to na sercu. - westchął.
Jeszcze chwilę tak szliśmy, i zobaczyłam osiedle na którym spędzaliśmy prawie nasze całe dzieciństwo. Plac zabaw się nie zmienił, oprócz że było mniej piasku i zjeżdżalnia trochę zardzewiała. Przywołało to dużo wspomnień więc się uśmiechłam.
Razem z Izuku weszliśmy do bloku, szliśmy trochę przez schody i byliśmy przed drzwiami jego mieszkania. Nie wiem dlaczego, stresowałam się.
Chłopak otworzył drzwi, i weszliśmy do środka. Od razu zapachniało mięsem i sosem, a w domku było strasznie cieplutko i przytulnie.- Mamo! - zawołał. - Mamy gościa!
- O, jakiego? - za długim korytarzem był salon, z którego wyszła mama Izuku. Kompletnie inaczej wyglądała. Trochę jej się przytyło i stała się niska, ale nadal wyglądała pięknie. Jak mnie zobaczyła, odrazu się uśmiechła. - [Y/N]! Ale wyrosłaś!
- Dzień dobry pani. - też się szeroko uśmiechłam. Ona do mnie podeszła i przytuliła.
- Już podgrzałam obiad! - odeszła i szła do salonu. - Mamy kotlety z ryżem, lubisz? Mogę zrobić coś innego jeżeli chcesz.
- Nie, ja uwielbiam pani kotlety! - ucieszyłam się. Jak byłam mała i przychodziłam do Midoriyi, często było te danie na obiad. W sumie, piegowaty po prostu nie wyobrażał sobie życia bez kotletów z ryżem.
- O, miło mi. - zaśmiała się.
Gdy kobieta była już w salonie połączonym z kuchnią, zdjęłam buty i poszłam usiąść do stołu. Za mną szedł Izuku. W jego domu praktycznie nic się nie zmieniło, oprócz że nie leżą już nigdzie zabawki z superbohaterami. Jego pokój był tam gdzie zawsze, wiem to bo nadal wisiał znak jego imienia z podobizną włosów All Mighta. Jego marzenie się w końcu spełniło, być takim jak superbohater numer jeden.
Usiadłam przy stole, na którym już były talerze i sztućce. Po chwili przed moimi oczami pojawiły się kotlety i ryż z sosem, cudownie to pachniało.
Gdy zaczęliśmy jeść, mama Izuku zaczęła temat do rozmów.- [Y/N], ale ty już jesteś dorosłą kobietą! Powiem ci, że wyobrażałam ciebie inaczej. A tu proszę, piękna jesteś!
- Dziękuję dziękuję. - zawstydziłam się trochę. - Pani też jest nadal piękna.
- O, dziękuję! - zaśmiała się. Bardzo nie lubiłam takich gadek jak ktoś jest ładny czy nie. No ale wypadało coś powiedzieć. Spojrzałam na Midoryie, który był aż zakochany w tym daniu, ale widać było że niezręcznie się czuł jako jedyny facet w towarzystwie. Jego mama zmieniła więc temat: - Cieszę się że właśnie chodzicie ze sobą do szkoły. Nawet do klasy! Jak oceny?
- U mnie jakoś są dobre, ale powiem szczerze że Izuku jest najlepszy w klasie z matematyki. - pochwaliłam go, na co on się zarumienił i schował twarz we włosach.
- No, nie dziwię się. To jego mocna strona. A jaki jest twój ulubiony przedmiot?
- Pomyślę... Chyba [tutaj jest twój ulubiony przedmiot szkolny]. Dobrze mi z niego idzie!
- O, fajnie fajnie! - pokiwała głową. - Dobra, może już nie mówimy o szkole w weekend. Jak tam u twojej mamy?
- Wszystko dobrze, jak dawniej. - westchęłam. Nudziły mnie te pogaduszki, ale nadal nie chciałam sprawić przykrości.
- Muszę kiedyś iść z nią na kawę. - pokiwała głową. - A [Y/N], pewnie też się pakujesz do domitoriów jak Izuku?
- Tak, tak, jest straszny harmider. - lekko się zaśmiałam. Znów spojrzałam na chłopaka, który w przygnębieniu jadł obiad. Trochę mi się smutno zrobiło, bo on raczej lubił gadać o innych rzeczach. Nie miał co powiedzieć. Więc chciałam znaleźć temat, na który by się odezwał. - Izuku, a ty jaki chcesz mieć mniej więcej pokój? Jakie kolory, czy będziesz miał plakaty...?
- Chciałbym mieć beżowo zielony pokój. - ucieszył się że go o to zapytałam. - Oczywiście że będę miał plakaty, przywiozę je z domu do domitoriów. No i nie tylko plakaty. Figurek nie mógłbym zostawić. A ty?
- Ja w kolorze [U/K]. Może też dam gdzieś biały. Może będę miała jakieś plakaty anime, przywiozę z domu... O, i jeszcze może kupię przez internet sztuczny bluszcz albo ledy.
- Ooo, fajnie. - pokiwał głową.
Gdy wszyscy już zjedli, ja z chłopakiem poszliśmy do jego pokoju bo byłam ciekawa czy coś się zmieniło. Gdy otworzył drzwi do swojego królestwa, zobaczyłam na ścianach plakaty All Mighta, na komodzie figurki z wszystkimi jego dawnymi strojami i obecnym, trochę był bałagan, ale to dlatego że się pakuje. Koło łóżka miał biurko z komputerem który w sumie wyglądał jak telewizor. Na półkach na ścianie zawsze stały figurki, a tym razem były tylko jego książki bo pewnie część już była w pudłach.
- Prawie że się nic nie zmieniło. - uśmiechłam się oglądając pokój.
- [Y/N] muszę cię zmartwić... - podrapał się po głowie. - Pamiętasz kiedy wylaliśmy sok pomarańczowy na ulubiony dywan mamy...?
- Tak... - zmarszczyłam brwi.
- Do dzisiaj się to nie sprało. Zawsze przewracam na drugą stronę dywan, i przez te lata moja mama się nie skapła.
- Jesteś geniuszem! - zaśmiałam się.
CZYTASZ
𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academia
FanficZapomniana przyjaźń z dzieciństwa skończona kłótnią, później damsko-męski duet, który mimo absurdalnych docinek oraz kłótni, nie może bez siebie żyć. Nastoletnia dziewczyna imieniem [Y/N] niestety doświadczyła bólu złamanego serca w swoim młodym wie...