9

1.3K 63 10
                                    

♪♪♪ „Zaczęła się jesień"

Ja się mimowolnie zaśmiałam z wyniku tej kłótni, a on już szykował swój quirk by mi porządnie przywalić, ale usłyszeliśmy wołanie z salonu. Szybko wstałam z dywanu i wychyliłam się zza drzwi. Mama Kacchana wzięła swoją torebkę i powoli wychodziła.

- Chyba już idziecie. - powiedziałam nawet nie patrząc na chłopaka.

Słyszałam jak czerwonooki wstaje, i podchodzi też do drzwi. Nie musiał się wychylać, bo był wyższy ode mnie i widział wszystko nad moją głową. Jednak potem mnie delikatnie popchnął i wyszedł z pokoju.

- Katsuki! - zawołała jego matka. Jednak on był już koło niej, z zirytowaną miną. - Ouh, już jesteś. Idziemy do domu.

- Ślepy nie jestem! - warknął. Już myślałam że coś mu się stało bo był nadzwyczajnie spokojny, ale szybko skakał na wszystkie strony kłócąc się ze swoją matką. Uśmiechłam się pod nosem, ale szybko zakryłam to swoją ręką.

- Papa Kacchan! Do widzenia pani! - pomachałam im. Kobieta mi z uśmiechem pomachała, a Bakugo się odwrócił.

Następnie obaj poszli, a moja mama zamknęła za nimi drzwi. Gdy tylko się odwróciła, zobaczyła mnie która była na skraju wku*wienia.

- [Y/N], musiałam coś zrobić, bo siedzieliście tak na tej kanapie jak takie dwie ofiary. - westchęła. - Wiem, jesteś zła.

- Nawet nie wiesz jak bardzo.

- Ale czy było tak źle gdy z nim grałaś?

- No wiesz, zawsze jest lepiej grać z kimś w bijatyki, ale z nim... - pomyślałam. - Jest trudno. On chciał mnie zabić bo przegrywał!

- Czyli nie było tak źle, rozumiem. - powiedziała odwracając się. Zostawiła mnie samej sobie.

Westchęłam, i poszłam się wykąpać. Oczywiście w gorącej wodzie, bo dla mnie to normalna temperatura. Mama się potem dziwi że taki rachunek za wodę, i że tak długo siedzę w tej wannie.

Po długiej kąpieli i ogarnięciu się do spania, wskoczyłam w piżamce do ciepłego łóżka. Chwyciłam za telefon, a zobaczyłam wiadomość od nieznanego mi numeru. Ale gdy zobaczyłam treść, było napisane że to Izuku. Szybko mu odpisałam i powiedziałam że Kacchan był u mnie z matką. Oczywiście on już panikował, czy dom cały i nic przypadkiem nie wybuchło, ale ja go uspokajałam mówiąc że graliśmy w bijatyki i było mi blisko do śmierci. Chwilę z nim jeszcze popisałam, i już szłam spać. Napisałam mu dobranoc i odłożyłam telefon, a sama się okryłam jak najszczelniej kołdrą.

- [Y/N]! - zawołała mnie moja mama. Nic nie odpowiedziałam. - Ty już poszłaś spać!?

Nadal nic nie mówiłam. Gdybym odezwała się słowem, mama by coś ode mnie chciała, no bym musiała ogólnie wstać z łóżka. Dlatego obróciłam się na drugi bok i zamknęłam oczy.

♪♪♪

W nocy w ogóle nie mogłam zasnąć. Na dodatek śnił mi się koszmar, więc mogłam pomarzyć o dobrym spaniu. Szłam do U.A., i byłam już na tej przeklętej górce. Słońce nawet jeszcze dobrze nie wstało, a sama ledwo żyłam.
Ktoś mnie nagle wyprzedził, i kilka razy pomrugałam by dokładnie zobaczyć kto to. To był blond włosy, wysoki chłopak w czarnej bluzie.

- Dzień dobry Kacchan. - ziewłam. On się odwrócił, i się trochę wystraszył.

- [Y/N]? Nie wiedziałem że to ty. - zmierzył mnie wzrokiem. Dzisiaj było bardzo zimno, więc miałam na sobie bluzę, czapkę i szalik. Ubrałam się jak na zimę, ale w rzeczywistości każdy inny miał na sobie jakąś cienką kurtkę lub bluzę. W takie dni jest mi naprawdę zimno, a zwłaszcza gdy nagle się zmienia temperatura. Zwłaszcza, jeżeli mundurek dziewczyn jest ze spódniczką. - Dlaczego jesteś ubrana jak pingwin na Antarktydę, idiotko?

- Ponieważ... - znów ziewłam. - No... Ponieważ jest mi zimno.

- Masz tą swoją beznadziejną moc, nie możesz się jakoś ogrzać czy co?

- Właśnie przez to jest mi... Zimno.

- Beznadziejnie. - odwrócił się i poszedł w stronę szkoły.

Ja chwilę tak stałam trzęsąc się, ale potem pomyślałam sobie że jak wstanie słońce to będzie cieplej i lepiej. Zawsze tak mam w pierwsze zimne dni, czyli ubolewam nad tym jak nie wiem. A dzisiaj było gorzej, nawet nie wiem czemu. Jeszcze kilka nieznanych mi ludzi mnie minęło, a sama zaczęłam iść do liceum U.A..
W szafce zostawiłam szalik i czapkę, bo uznałam że sobie poradzę bez nich. Następnie poszłam do mojej klasy. Już gdy tylko przekroczyłam próg drzwi przywitała mnie Mina.

- [Y/N], mam super wiadomość! - pisła i skakała ze szczęścia. - Dostałam cynk że Midoriya zakochał się w Urarace, a Uraraka w Midoriyi!

- No to trzeba ich zesfatać. - westchęłam z uśmiechem. - Od kogo to usłyszałaś?

- Od Iidy. Powiedział że robią się cali czerwoni gdy są koło siebie. - zaśmiała się. Potem szłam z różowowłosą do mojej ławki. Zauważyłam, że niektórzy już siedzieli na swoich miejscach tak jak Izuku czy Bakugo. Też usiadłam na moim krzesełku, i dalej gadałam z Miną.

- Mina, wiesz jaki jest numer telefonu do Uraraki? - zapytałam ją z podejrzanym uśmiechem. Ona z takim samym wyrazem twarzy pokiwała głową, i wzięła swój telefon do ręki. Napisała go na małej kartce. - Dziękuję. Nasz plan czas zacząć.

Wstałam i odeszłam od ławki, podchodząc do Izuku. Był bardzo blisko, więc to tylko trzy kroki.

- Dzień dobry! - uśmiechłam się najmilej jak mogłam.

- Dzień dobry [Y/N]. - też się rozpromienił.

- Uraraka dała ci swój numer. - podałam mu zgiętą karteczkę. On się zrobił nerwowy i zarumienił się.

- D-dlaczego? - rozejrzał się. - D-dała mi s-swój numer?

- Ponieważ chcę zebrać numery telefonów od każdego z klasy na wszelki wypadek. - tłumaczyłam. - Po lekcjach napisz jej że dostałeś jej numer ode mnie. Że przekazałam.

- J-jasne. - wziął karteczkę i na nią spojrzał. Potem schował do swojego plecaka. Potem wziął głęboki oddech. - Czyli że Kacchan wczoraj był u ciebie?

Spojrzeliśmy się na blondyna który siedział przed zielonowłosym. Był zajęty stukaniem długopisem o ławkę.

- Ta. - pokiwałam głową. - Mieszkamy blisko siebie, a moja mama zadecydowała że zaprosi jego mamę na herbatę. To było traumatyczne.

- GŁUCHY NIE JESTEM! - nagle Bakugo się odwrócił i krzyknął na nas. Piegowaty się tak wystraszył że spadł z krzesła. - CO MNIE OBGADUJECIE!?

- Kacchan, nie obgadujemy. - spokojnie się tłumaczyłam.

- TO CZEMU SŁYSZAŁEM SWOJE IMIĘ OD TEGO PRZEKLETĘGO DEKU!?

- A dobra, zamknij się. - machnęłam ręką.

- JA!?

- Tak.

- ZABIJE CIĘ FRAJERKO! - nagle wstał pewnie by wdać się w jakąś bójkę, co przykuło uwagę wszystkich w klasie. Troszeczkę się wystraszyłam, ale wiedziałam że on by tego nie zrobił. Chyba.

- Ej, Bakugo! - nagle Kirishima do niego poszedł i złapał go za ramię by go powstrzymać, ale oczywiście blondyn go uderzył w tą rękę. Dla czerwonowłosego nie zrobiło to większego wrażenia, bo pewnie użył swojego quirku. - Bakugo, to niemęskie tak się bić z dziewczyną bez powodu i grozić jej bez powodu! W ogóle żadna kłótnia nie jestme

- OJ JEST POWÓD! - już wypuszczał małe wybuchy ze swoich rąk.

Trochę się cofnęłam, ale nadal miałam poważną twarz. On zrobił kilka kroków do mnie, i zatrzymał się centralnie przede mną. Chwilę tak stał, w bezruchu, i a potem westchął że czułam jego oddech na twarzy i wrócił na swoje miejsce. Wszyscy patrzyli na niego ze zdziwieniem, a nawet Kirishima nie wiedział co zrobić. Blondyn się odwrócił do nich.

- KOGOŚ JEDNAK ZLAĆ CZY NIE!?

- N-nie... - odezwał się Izuku nadal siedzący na ziemi. Kacchan spojrzał się na niego, i zrobił bardzo, ale to bardzo groźną minę. Zielonowłosy przełknął głośno ślinę, i odwrócił wzrok.















𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz