♪♪♪ „Złoczyńcy"
Zaczęliśmy biec przez las, napotykając kilka osób z klasy. Todorokiego, Sato, Minę i Urarakę, Kiri oraz Kaminariego. Wszyscy spotkali się z jakimiś złoczyńcami, albo im uciekli albo obezwładnili. Ta sytuacja była popieprzona. To miał być zwykły trening, w lesie i poprawa umiejętności, przy okazji super spędzony czas z klasą, a teraz wszystko legło w gruzach.
Wyszliśmy na jakąś ścieżkę i podążaliśmy nią. Dziwne że nie było żadnych przestępców.
- Kacchan jak się czujesz będąc celem? - zapytałam z ironią dalej biegnąc. Nie usłyszałam odpowiedzi. Odwróciłam się trochę zwalniając, i szukałam wzrokiem blondyna. Nigdzie go nie było. - Kacchan? Kacchan!
- Co się stało? - zapytał mnie Izuku, podchodząc do mnie. Potem też się rozejrzał. - Gdzie jest Kacchan?
- NO MÓWIĘ ŻE GO NIE MA! - spanikowałam. - Zgubił się!? Albo wkurzył się na nas!?
- Spokojnie, pewnie gdzieś tu jest. - Midoryia zachowywał zdrowy rozsądek. Inni, którzy jeszcze biegli cofnęli się do nas. - A Tokoyami? Gdzie Tokoyami?
- ON TEŻ WYPAROWAŁ!? - złapałam się za głowę.
Zauważyłam jakąś postać na gałęzi drzewa. Wbijała się w oczy, bo miała żółty płaszcz i maskę biało-czarną.
- KIM TY JESTEŚ!? - pokazałam na niego palcem. Każdy obrócił się w tamtą stronę.
Postać zaśmiała się męskim głosem. Zaczął bawić się jakimiś szklanymi kulkami w jego ręce, robiąc różne sztuczki. Wyglądała bardzo groźnie i nieprzewidywalnie.
- Myślę, że tamci dwaj byli twoimi kolegami. - powiedział głośno, i wyraźnie. Podrzucił raz dwie kulki do góry, a potem je złapał i pokazał. - Są tutaj. Tamtej chłopak z blond włosami był bardzo potrzebny, a tamten kruk jest tak jakby... Na gapę.
- Oddawaj ich do cholery jasnej! - krzyknęłam do niego, na co on znów się zaśmiał. - Co cię tak śmieszy gnoju!?
- Nic, nic. Jesteście tacy młodzi i ta wasza dobroć, aż ciepło na sercu się robi. - schował szklane kulki do jednej kieszeni. - Życzę miłego wieczoru!
Skoczył bardzo wysoko, zatrzymując się w powietrzu. Potem odwrócił się, i odleciał w wzdłuż ścieżki którą biegliśmy.
Bez zastanowienia zaczęłam go gonić, zostawiając za sobą resztę. Może to nie za bardzo przemyślany plan, ale nie mogłam dopuścić do tego by Kacchanowi coś się stało, no i Tokoyamiemu też. Martwiłam się o nich. W moich oczach pojawiły się łzy, ale szybko je wytarłam.Nagle zobaczyłam jak lód w powietrzu leci w stronę złoczyńcy. To było bardzo dziwne, ale dotarło do mnie że to robota Todorokiego i Uraraki. Jednak złoczyńca bez problemu zatrzymuje wielkie kostki lodu w tych swoich kuleczkach. Zamiast lodu, zobaczyłam Shojiego razem z Izuku, Uraraką, Miną Kaminarim lecących z wielką prędkością w stronę mężczyzny. Mnie i jego to wystraszyło. Wpadli na niego, spadając na dół kilkanaście metrów ode mnie. Podbiegłam do nich ile sił w nogach, a zobaczyłam wielki plac na którym znajdowali się kilka złoczyńców.
Jedna dziewczyna, blondynka z dwoma kucykami, wyglądałaby bardzo słodko gdyby nie trzymała dwóch małych noży w dłoniach i nie uśmiechała się psychopatycznie. Niedaleko jej stał wysoki, czarnowłosy chłopak, który miał pozszywaną twarz i ręce. Wyglądał trochę przerażająco, ale jedynie oczy miał miłe. Był też tam mężczyzna który był w jednoczęściowym kostiumie, miałam wrażenie że jest bardzo energiczny i pozytywnie nastawiony do życia. Czemu to wiedziałam? Bo pokazywał wszystkim serce ułożone z placów i jego oczy się uśmiechały. Koło nich wszystkich była jakaś mgła, przypominająca portal lub coś takiego.
- Mam! Mam tego dzieciaka! - przygnieciony moimi przyjaciółmi mężczyzna w żółtym płaszczu wydusił z siebie te słowa, i szybko rzucił dwie kulki chłopakowi z zszywaną twarzą.
- Czyli plan się udał. - skomentował po otrzymaniu kulek.
- HEJ! - krzykłam na nich, aż bardzo się zdziwili. - ODDAWAJCIE TO COŚ!
- A proszę? - zmarszczył sarkastycznie brwi czarnowłosy.
- DAWAJ TE KULKI! - pokazałam na niego palcem. On się zaśmiał, i spojrzał na nie. Złowieszczo się uśmiechł i miał już coś powiedzieć. Nie zdążył, bo Todoroki nie wiadomo skąd rzucił się na niego, i zabrał mu kulki. Rzucił je do mnie, bo byłam najbliżej. Ale zanim je chwyciłam niechcący zmieniły swoją formę w trakcie lotu, i zobaczyłam dwie kostki lodu zrobione wcześniej przez Todo. Wszystkich moich przyjaciół w tym mnie sparaliżowało, i nie wiedzieliśmy co zrobić.
Mężczyzna w żółtym płaszczu wydostał się z pod uczniów, i podszedł do czarnowłosego. Coś mu powiedział, i odwrócił się do nas.
- Czyli chodziło wam o to, tak? - zdjął maskę i wysunął swój język. Były tam dwie kulki. Chwycił je rękami, i jedną nam rzucił. Zmieniła swoją formę, a po chwili widzieliśmy przed sobą Tokoyamiego.
Następnie wziął drugą kulkę, i ją też podrzucił, ale nie do nas. Nie minęła sekunda, a on trzymał za szyję wkurzonego Bakugo.
- Kacchan! - krzykłam. - Nie martw się, skopie dupe temu dupkowi!
- Kacchan? - odezwała się psychopatyczna dziewczyna. - Ale słodko, Ka-cchan! Ale to słoodkie!
- Zamknij się, blodnyno! - resztkami sił Katsuki musiał bronić swoje wielkie ego. Jednak to nie skutkowało niczego dobrego, zaczął być bardziej duszony.
- Dobra, idziemy. - zrezygnowany czarnowłosy wszedł do jednego portalu. Za nim kolejni zaczęli wchodzić do swoich portali.
- KACCHAN! - jednocześnie ja i Izuku krzykliśmy za Bakugo, którego już prawie nie było widać. Po policzkach zaczęły lecieć mi łzy, i nawet nie mogłam ich wytrzeć bo nie byłam w stanie. Czułam, że to moja wina. Możliwe że jak bym bardziej przeklinała na złoczyńców to by go puścili. Bałam się, że już nigdy nie zobaczę Katsukiego. Nawet jego wnerwionego wyrazu twarzy, albo jego zirytowania. Chciałam jeszcze raz zobaczyć jego wredny uśmiech.
- [Y/N], Deku. - powiedział będąc już w połowie portalu. - Nie idźcie za mną. Poradzę sobie.
I już go nie widzieliśmy, a portale znikły.
Już cała się rozryczałam, padłam na ziemię. Schowałam głowę w rękach, i skuliłam się. Izuku też już płakał, ale mnie przytulił. Inni byli w innym nastroju niż my. Byli wściekli na siebie że nic nie zdołali zrobić. Jedynie Kiri też był na skraju płaczu.
Wycieczka została zakończona najgorszym możliwym scenariuszem.
CZYTASZ
𝗖𝗵𝗲𝘀𝘀𝗲 𝗰𝗮𝗸𝗲 || boku no hero academia
FanfictionZapomniana przyjaźń z dzieciństwa skończona kłótnią, później damsko-męski duet, który mimo absurdalnych docinek oraz kłótni, nie może bez siebie żyć. Nastoletnia dziewczyna imieniem [Y/N] niestety doświadczyła bólu złamanego serca w swoim młodym wie...