Rozdział 9

445 18 11
                                    

Oni wyszli a ja zapadłam w sen...

Wstałam, ubrałam się w mundurek i zeszłam na śniadanie. Czekaliśmy na ojca z dobre 5 min ale gdy my spóźniamy się o chociaż minute ma jakiś problem ale nie wolno mi narzekać dzięki niemu mam dom. - Można usiąść. - Na ten znak wszyscy usiedli i zaczęli jeść.- A i jeszcze jedno numer 8 i 5 nie mają dzisiaj treningu tylko idą sprzątać bibliotekę jak już ją posprzątacie chce was widzieć w moim gabinecie. - kiwnąłam głową i rozejrzałam się po rodzeństwie i zobaczyłam że Klaus obok mnie zwija coś w papier.

Co za ćpun z mojej kluski.
Wybije mu z głowy te narkotyki.

Spojrzałam w drugi bok i Diego nic nie robił tylko jadł. Spojrzałam przed siebie czyli na Five'a przyglądał się mi gdy mój wzrok na potkał jego szybko go odwrócił. Spojrzałam potem na Vanye i Bena patrzeli się na siebie i uśmiechali potem spojrzałam na Allison i ona chyba też zauważyła jak wcześniej wspomniana dwujka przygląda się sobie bo gdy na siebie spojrzałyśmy szybko jej wzrok poleciał na Vanye i Bena a potem spowrotem na mnie.

*po śniadaniu*

Razem z Allison złapałyśmy Vanye za nadgarstek i zaprowadziłyśmy ją do salonu. - Dobra co jest pomiędzy tobą i Benem? -powiedziałam. - Co? - Widziałyśmy jak na siebie patrzycie. - Dobra ale nikomu nie mówcie. Podoba mi się Ben już od dłuższego czasu. - Vanya skierowała się w stronę swojego pokoju aby się przebrać na trening ale przed wyjściem zatrzymała się i powiedziała. - Miłego sprzątania z twoim Five'm. - Wcale nie jest mój. - powiedziałam a Allison i Vanya wyszły z pomieszczenia śmiejąc się. - Uugh. - Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę oczywiście nie obeszło się bez spotkania z tym cepem. - Kiedy chcesz iść do tej swojej przyjaciółki. - kiedy będą szwedy. - Five nie wie że się już z nią spotkałam ale lepiej żeby tak zostało nie mam zamiaru wysłuchiwać tego jak bardzo to było nie poważne przecież ktoś mógł mi coś zrobić. - Pytam poważnie. - A ja poważnie odpowiadam.- Chcesz kawy. - Chciałam ale już nie chce. - Poszłam do gabinetu ojca. Pytanie dlaczego? Zaraz zobaczycie. Zapukałam w drewniane drzwi i czekałam na znak kiedy mogę wejść. Kiedy go otrzymałam weszłam i zapytałam. - Ojcze?.- Co cię tu sprowadza numerze osiem.- Mam iść do starego domu po ciuchy czy dostanę nowe. - właśnie przed sprzątaniem biblioteki razem z piątym udasz się po swoje stare ciuchy a potem coś pomyślę. - Dlaczego akurat z nim a nie z Allison lub Klausem. - Bo jest najlepszy z całego twojego rodzeństwa a w dodatku i tak byś miała jakieś zadanie z nim oprócz sprzątania biblioteki. - Czyli jak z nim pójdę i posprzątam bibliotekę to już dalej nie będzie kary? - Dokładnie tak a teraz idź z nim po te ciuchy a potem bierzcie się za sprzątanie. - Kiwnęłam głowa i skierowałam się w stronę kuchni bo właśnie tam 5 min temu był ten idiota. No właśnie był.

Poszłam do jego pokoju i weszłam bez pukania a tam zobaczyłam jak zapisywał jakieś obliczenia na ścianie.
-Dlaczego nie pukasz? - - Dlaczego jesteś takim gburem? - Bo tak. - To już masz odpowiedź dlaczego nie zapukałam. - Dobra czego chcesz. - Właściwie to nie chce tylko muszę ale ojciec kazał Ci iść że mną po ciuchy. - Ale nie na zakupy?.- Pojebało cie? Na zakupy w życiu bym z tobą nie poszła.-To w takim razie idziemy do twojego starego domu.-Dokladnie tak. - kiedy?. - Teraz. - No to chodź. - Podszedł do mnie i teleportował nas przed budynek. - Czekaj, czekaj skąd wiesz gdzie mieszkałam? - Widziałem kiedyś jak tu wchodziłaś. - szpiegowałeś mnie?! - Tylko przechodziłem akurat obok. - Akurat, dobra chodz im szybciej to załatwimy tym dłużej nie będę w tym okropnym miejscu.

Weszlismy do budynku i podeszliśmy pod drzwi od starego mieszkania. Złapałam za klamke wzięłam dwa głębokie wdechy i pociągnęłam za nią otwierając drzwi na rozcież
(Poprawcie mnie bo nie umiem tego pisać)

Po wolnym krokiem weszłam do środka a za mną Five który trzymał ręce w kieszeni. Spojrzałam w miejsce gdzie leżała moja matka.

Dlaczego powiedziała że mnie kocha skoro przez całe życie mi wytykała że Zniszczyłam jej? Dlaczego mnie odrazu nie oddała do akademii? Tego się nie dowiem.

W oczach miałam łzy które spływały mi po policzkach tworząc mokre ślady. - Eight wszystko okej? -... Tak. - powiedziałam ocierając łzy. - Pójdę do swojego starego pokoju a ty zostań tutaj i przyjdź do mnie za 5 min.
Weszłam do pokoju rozejrzałam się po nim. Podeszłam do starej komody wzięłam dwa zdjęcia w ramce na jednym jestem ja i Harper a na drugim ja, dziadek i babcia. Potem poszłam do biurka z którego wyciągnęłam mój ulu iony ołówek i zeszyt w którym rysowałam, ludzie mówią że bardzo ładnie rysuje. Chwilę później wszedł Five i zastał mnie wpatrzoną w zdjęcie z dziadkami. - Tęsknię za nimi... - to zrozumiałe Eight. - Oni byli ostatnimi osobami którzy okazywali mi miłość może mam jeszcze Harper ale to nie to samo, coraz rzadziej będę się z nią widywać przez te zasrane treningi itp. Tak to w szkole się z nią jeszcze widziałam. - Masz teraz mnie... - Co masz na myśli? - W sensie mnie... resztę rodzeństwa nawet ojczulek i Pogo w pewien sposób nas kocha a o Grace już nie wspomnę ona kocha nas jak własne dzieci.-Umiesz pocieszać. - wszystko umiem. - Przewróciłam oczami. - Uważaj bo oczy Ci wypadną. - Co jeszcze? Frytki do tego?. Potrzymaj to. - Podałam chłopakowi zeszyt i zdjęcia podeszłam do szfay i wzięłam bieliznę, jakieś dresy i dżinsy oraz jakieś koszulki. - Odwróć się. - Po co chyba nie będziesz się tu przebierać. - A co jeśli to zrobię?-To ja chętnie popa1trzę. - Świnia. Odwróć się natychmiast. - chłopak się do wrócił a ja sięgnęłam po mój pamiętnik na górnej półce schowany pod ciuchami. - Już możesz patrzeć. - Nie widziałem żebyś się przebierała. - ty chuju jebany. - Jebany przez kogo.- Napewno nie przeze mnie. - Szkoda. - chłopak zaczął udawać że mu smutno.-Oh zamknij się i teleportuj nas do akademii. - Co jeśli tego nie zrobię?. - Kurwa po pierwsze robisz to samo kiedy cie o coś poproszę czyli w krocie powtarzasz się po drugie odpowiadając na Twoje pierdolone pytanie. Wkurwisz mnie i w końcu do domu pójdę na piechotę. - Nie bulwersuj się. - Jeszcze jedno słowo a stracisz swoją piękna buźkę. - Czyli uważasz że jestem piękny? - Nie. W dodatku jesteś irytujący. - Dobra chodz. - No to na co kurwa czekasz?! To ty masz tą pierdoloną moc. - Krzyknęłam chłopak zlapal mnei za ręke i teleportował do mojego pokoju. Położyłam rzeczy na łóżku potem podeszłam do Five'a po zdjęcia i zeszyt. - Wyjdź. - Ni... - Nie dokończył bo spojrzałam się na niego groźnie. - Znaczy okej za 5 min przyjdę i teleportuje nas do biblioteki

(1077 słów) ✨ 🌸

Heejkaa

Rozdziały będą się pojawiać rzadziej ale nie rzadko. Możecie podziękować babie od polaka.

Tu piszcie podziękowania

Standardowo mały żul gwiazdeczek

Nooo... I mam nadziej ze się podoba to Zo pisze bo jestem w ty naprawdę słaba

Aidan z wami ❤️

𝐼 𝑁𝑒𝑒𝑑 𝑌𝑜𝑢 𝐹𝑖𝑣𝑒 |  𝑬𝒊𝒈𝒉𝒕, 𝑭𝒊𝒗𝒆 𝑯𝒂𝒓𝒈𝒓𝒆𝒆𝒗𝒆𝒔 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz