Rozdział 40

275 11 12
                                    

potem serio sie położyłem spać...

Obudziła mnie Harper a zaraz po tym teleprotowałem nas do Eight. Podeszłe do nie przytomnej dziewczyny, złapałem ją za rękę i powiedziałem. - Gdybym cię tam nie zostawił samej nic by Ci się nie stało... - Podeszła do nas Harper i położyła rękę na moim ramieniem a ja nadal nie odwracalem wzroku od zielono okiej.- Równie dobrze mogłeś być w środku. - Właśnie i wtedy bym jej pomógł. - Five ona jeszcze żyje obudzi się zobaczysz. - Skąd masz pewność. - Bo nas kocha a przede wszystkim ciebie. - Jak ona odejdzie nie będę miał dla kogo żyć. - Ale nie odejdzie. - Zaraz... Skąd wiesz ze mnie kocha?. - Nie wiem ale mam takie przeczucie, chcesz zostać sam?. - Tak. - Złapałem dziewczynę za rękę i teleprotowałem nas do jej pokoju a potem odrazu wróciłem do Blondynki. Obserwowałem jak równomiernie oddycha i nagle jej klatka piersiowa przestała się ruszać a urządzenie zaczęło piszczeć (Nw jak to się nazywa). - Mamo!! - zawołałem robiąc Eight sztuczne oddychanie a w tym czasie mama przyszła i kazała mi wyjść.

Po bardiz długim czasie przyszła mama i powiedziała że jest wszystko okej i że mam iść się położyć więc tak zrobiłem. Leżałem ale nie mogłem zasnąć przez bardzo długi czas więc myślałem jak by z nią porozmawiac o nas aż w końcu zasnąłem.

*2 tygodnie później *

Eight nadal się nie obudziła. Nie znam się na tym i nie wiem co Grace zrobiła ale powiedziała że jest w spiaczcne jakiejś tam... Nazwijmy to śpiączka lekarska, chyba że to się tak nazywa ale w takim razie może się nie obudzić. Siedzieliśmy właśnie na śniadaniu i czekaliśmy na ojca. - Możecie usiąść a numer piąty po zjedzeniu przyjdzie do mojego gabinetu. - Kiwnąłem głową i usiadłem. Mama zrobiła moje ulubione śniadanie ale nie mam ochoty nic jeść ani rozmawiać. - Five musisz coś jeść. - szepnęła Alli. - Co jeśli ja nie chce. - Powiedziałem chłodno. - Cisza, jak chcecie rozmawiać to nie przy stole ale jak już zaczęliście to chce wiedzieć co jest ważniejsze od jedzenia. - Nic. - Powiedziałem. - Five nie chce jeść. - Może nie jest głodny ale numerze piąty musisz mieć siłę na treningi. - Ojcze rozumiem gdyby nie był głodny tylko że on nie chce jeść od kilku dni. - Popatrzałem spod byka na Alli a potem na ojca. - W takim razie wszyscy wiedzą co masz robić numerze trzeci. - Powiedział ojciec a ja dalej nic nie pamiętam.

Nie no użyła na mnie plotki, na brata. - Dlaczego użyłaś plotki żebym zjadł? Na swojego brata. - To dla twojego dobra, też się martwimy o Eight ale się nie głodzimy. - Numerze piąty do gabinetu. - Wstałem i poszlem za ojcem. - Słucham cię tato?. - powiedz reszczcie ze jeżeli Eight się za tydzień nie obudzi będziemy musieli użyć szczepionki która ja wybudzi. - Dlaczego nie możecie zrobić tego teraz?. - Bo po tej szczepionce beszie miała posturę goryla. - Nie zrobicie jej tego. - nie mamy wyjścia ale przez tydzień będziemy się starać aby tego efektu nie było. - Mogę pomóc. - Nie. - Dlaczego. - Musisz trenować. - Jestem wystarczająco dobry. - Może i jesteś dobry ale nie wystarczająco. - Ojcze. - Nie! I koniec! A Teraz zniknij mi z oczu. - Teleprotowałem się do swojego pokoju i myślałem nad tym jak wykraść składniki tej szczepionki z notatnika taty. Gdy wymyśliłem plan pozostało mi tylko czekać na odpowiedni moment.

Dobra jest 22 o tej mama robi obchód a z tego co mi wiadomo ojciec się kompie.

Dziwnie mi o tym myśleć po miml że to normalna czynność, nie wiem czemu po prostu dziwnie.

Gdy mama była już mnei sprawdziła teleprotowałem się do gabinetu taty i szukałem notatnika w końcu go znalazłem, bardzo banalna kryjówka. Otworzyłem go i przeczytałem pierwsze strony na której znajdował się opis mamy... Ona była człowiekiem?!. Co on z nią zrobił i dlaczego to zrobił... Nie ważne, w tej chwili ważna jest szczepionka. Znalazłem stronę i zrobiłem jej zdjęcie telefonem po czym teleprotowałem się do swojego pokoju. Zadzwoniłem do Ari ponieważ również była bardzo mądra jak ja. - Śpisz?. - posrało cie? Nic jest jeszcze młoda... Sory dla mnie się jeszcze nawet nie zaczęła ale bez zbędnego gadania ci chcesz?. - Mogę przyjść. - Jasne. - rozłączyłem się i teleprotowałem to czarno wlosej. - Cześć jak z naszą kochana blondi?. - Ja właśnie w jej sprawie, tata chce ją wybudzić szczepionką ale... - Ale?. - Ale jej ciało zmieni się w jakby goryla?. - W jaki sposób będzie ja wybudzał?. - Szczepionka. - Masz jej składniki?. - Mam. - Pokazałem jej zdjęcie a ta zaczęła je spysywac na kartce. Nie wiem skąd ona wytrzasnęła składniki ale potem rozmyślaliśmy co jest nie tak chyba przez całą noc aż w końcu chyba i 12 :23 znaleźliśmy błąd ojca. - Mamy to!. - Krzyknęła. - Jak to przetestujemy?. - Spytałem. - Albo poczekaj mam plan. - ja też. - Dawaj mówimy na 1 3,2,1...-

-Daniel!.

-Ale synchro. - Powiedziała. - no tylko załatwmy to jak się wyśpimy bo jestem żywym trupem. - Ja tak samo. - Powiedziała dziewczyna ziewając i przeciągając się. - To spotkamy się o 23 u mnie.- Spytała. - Spoko, do zobaczenia. - Teleprotowałem się do siebie i odrazu położyłem spać.

Obudziła mnie mama. - Skarbie dobrze się czujesz?. - Nie, strasznie źle się czuję. - Powiedziałem to po to aby dali mi wszyscy spokój do tej 23. - Przyniosę Ci zaraz takiego batona.
Właśnie od dziecka mama dawała nam batony po których czukismy się dobrze jednak jak z każdym innym lekarstwem trzeba było czekać. Mama rpzynisola mi tego batona, oczywiście nie miałem zamiaru go jeść ale wiecie. Gdy mama wyszła ponownie się położyłem spać.

*22: 59*

Teleportowalem się do Ari i spytałem. - Dlaczego i tej godzinie?.- Bo jest piątek i nasz kochany Daniel będzie sobie balował na domówce na którą jestem zaproszona a ty jesteś moim towarzyszem. - Dobra ale kiedy go zgarniemy. - Wyprowadzisz go na,, poważna,, rozmowę a ja wtedy zrobię swoje. - Dobra na którą jest ta impreza. - Już się zaczęła ale musieliśmy czekać aż się spije. - Wzięła gotowa  szczepionkę i ja bezpiecznie schowała i teleprotowałem nas do tego domu. - HEEEJ!! - krzyknęła jakąś laska idąc w nasza stronę. - O, cześć Cat. - Co to za przystojniak z tobą - Mój kuzyn. - Zapraszam. - Cat poszła gdzieś a my szukaliśmy tego idioty. - Dobra zaciągnij go za dom a ja tam będę czekać schowana. - Ok. - Podeszłem do tego schlanego cymbała i spytałem. - Ej , możemy pogadać?. - Ooo kogo ja widzę, gdzie masz swoją stuknięta blondyneczkę?. - Ja właśnie w jej sprawie... Podoba Ci się?.- No można tak powiedzieć. - W taki r azie zapraszam za mną, czeka na ciebie za domem. - Już idę. - poszliśmy w spomniane miejsce. - I gdzie moja gorąca psychopatka?. - Wiesz? Nie ma jej. - Okłamałeś mnie. - Powiedział podchodząc do mnie, wcale się nie bałem bo i tak umiem się bić a poza tym jest pijany no i jest leszczem więc... Usłyszałem stuknięcie i zobaczyłem jak Daniel upada na ziemię. - Czym ty go uderzyłaś?. - Wlasneiwie sama nie wiem co to jest. - Powiedziała a ja się zaśmiałem pierwszy raz od dłuższego czasu, niby taka zwykła rzecz ale jednak mnie rozbawiła. - Z teguj nas do mojej piwnicy.. - Teleportowałem nas w skazane miejsce i położyłem nie przytomnego Daniela na zimnej podłodze. Ari wyciągnęła szczepionkę i wstrzyknęła mu ją a ten po jakiś 5s się obudził cały i zdrowy. - Gdzie ja jestem... - Nie dokończył bo Ari ponownie go walnęła w głowę. - Dobra octaw go a ja będę czekać na górze. - Teleportowałem go do kibla i ułożyłem tak jak by to wyglądało że zaliczył zgona po czym wróciłem do pokoju. - Dobra, robimy druga taka i mówisz to wsyztsko wujkowi. - Dobra.

Kiedy wszystko było gotowe wróciłem do domu, wziąłem prysznic i się położyłem.

(1212 słów) ✨🌸

To bardziej był chyba dziennik niż notatnik ale trudno no i jeszcze nie wiem czy szczepionka czy jakoś inaczej powinnam to napisać.

Mam nadzieję że się podobało, nie zwracajcie uwagi na błędy ale jestem za leniwa żeby to sprawdzić

Można dać gwiazdkę tak wiecie przy okazji.

Miłego dnia /nocy no ogólnie życia

           Aidan i Dante z wami ❤️

𝐼 𝑁𝑒𝑒𝑑 𝑌𝑜𝑢 𝐹𝑖𝑣𝑒 |  𝑬𝒊𝒈𝒉𝒕, 𝑭𝒊𝒗𝒆 𝑯𝒂𝒓𝒈𝒓𝒆𝒆𝒗𝒆𝒔 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz