Rozdział 57

245 21 16
                                    

W tym rozdziale będę pisać w inny sposób.

Idę powiedzieć reszczcie...

*Na kolacji *

-Mówiłaś że jest was dziewięciu dlaczego jest was ósemka?. - Klaus, numer czwarty, się rozchorował. - Dobrze najpierw pokażcie mi swoje moce.

-Ja mam super siłę. - Powiedział Luther po czym podszedł do krzesła Diega i podniósl krzesło razem z Diegiem, za jedną nuszke. (Mam nadzieję że wiecie o co chodzi bo jak wiecie słabo umiem tłumaczyć co nie co)

- Ja umiem sterować rzeczami w powietrzu. - Odezwał się Diego i rzucił nożem który w locie zmienił kierunek i wylądował w ścianie.

-Moje plotki są prawdziwe. Słyszałam plotkę że Diego i Luther się przytula. - Jak powiedziała tak zrobili.

-Klausa nie ma ale może przywoływać duchy czy coś takiego. - Powiedziałam.

-Ja za to umiem skakać w przestrzeni.- Wstał z krzesła i teleportował się obok Ojca tak jak w tamten dzień...

-Ja tak średnio umiem zaprezentować swoją moc ale... - Nie dokończył bo mu przerwałam. - Bo ma macki w brzuchu.

Potem zaprezentowała swoją moc Vanya ja i Harper.

-Dobrze, plan jest bardzo prosty ale i trochę obrzydliwy. Bez waszych zdolności jest prawie nie wykonalny dlatego wy ja macie zabić. - Do rzeczy. - Powiedział już znudzony Diego.

- Macie ja tylko złapać gdzieś zamknąć a potem odstrzelić łeb.
-Ale ja tak zrobiłem to powiedziałeś że nie da się jej tak zabić a poza tym przez 15 lat zabijałem ludzi aby przeżyć więc nie wiem co tu jest obrzydliwego.

-Sposób w który to zrobisz.
-Nie może być takie obrzydliwe.
-Sam się przekonasz. - Powiedział a ja już nie mogłam tego słuchać.
-Kurwa Five, przestań się już sprzeczać.
-Uwazaj na słowa młoda damo. - powiedział Ojciec

Nikt się przez chwilę nie odzywał bo Ojciec jak zwykle pisał co w swoim dzienniku. - Ile już miałeś takich samych dzienników?. - Spytalam. - Jak na razie wypisałem pięć. - Zrobiłam duże oczy i szepnęłam do Five'a. - Skoro to jest jego piąty to który to jego w teraźniejszości. - zaśmiałam się a Five razem ze mną.

Gdy trochę ochłonęłam spytałam. - Jak mamy ja złapać?.- Otóż skontaktuje się z komisja i umowie was na spotkanie z nią podkreślam że mogą przyjść tylko 2 osoby...

- To napenwo ja i Eight. - Powiedział Five.
-Niby dlaczego?. - Spytał Diego.
-Bo Ty jesteś bez mózgiem. - Diego już do niego wstawał ale Allison go powstrzymała.
-Five ma rację, najlepiej aby to on z Eight poslzi na to spotkanie, nie ukrywajmy ale Ojciec widział w nich największy potencjał i uważał ich za najleoszy.

-I nadal widzę ale wracając. Kierownika ma pewna zgubę, zdobędziecie ja i potem jak będziecie jej to oddawać po prostu ja złapiecie.

*W domu*

Wlansie z Five'm przygotowani do snu rozmawialiśmy.
-Nie wydaje Ci się to za łatwe?. - Powiedział.
-To się wydaje zbyt łatwe,ale skoro takie jest to ja nie widzę problemu. -Powiedzialam a potem zasnęłam.

*********

Czekaliśmy na tą całą kierowniczkę a gdy ja zobaczyłam to zamarłam.

*Flashback czy jak zwał tak zwał*

Usłyszałam dźwięk odbezpieczania broni, powoli się obróciłam i ziabczylam jakąś kobietę. Miała platynowe włosy i kapelusz w którym nie było jej widać twarzy na kapeluszu był przyczepiony złoty pająk a ubrana była w czarny płaszcz i czarne wysokie buty.

𝐼 𝑁𝑒𝑒𝑑 𝑌𝑜𝑢 𝐹𝑖𝑣𝑒 |  𝑬𝒊𝒈𝒉𝒕, 𝑭𝒊𝒗𝒆 𝑯𝒂𝒓𝒈𝒓𝒆𝒆𝒗𝒆𝒔 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz