Rozdział 47

225 16 18
                                    

Chodź do mamy da Ci coś na uspokojenie...

Razem z Harper poszłyśmy do mamy. - Dzień dobry kwiatuszki, śniadanie jest dopiero za 2 godziny. - Mamo daj coś Eight na uspokojenie, przed chwilą miała atak paniki i nadal ciężko się jej oddycha. - Miała tak kiedyś?. - Nie właśnie to jest jej pierwszy raz. - Mama dała mi jakieś tabletki a ja je popilam woda i po jakiś 10 minutach mogłam spokojnie oddychać i się wysłowić. - Idź z nią do pokoju i porozmawiajcie na osobności, Eight podszebuje się teraz wygadać najlepszej przyjaciółce, mam rację?. - Powiedziała i spojrzała na mnie a ja kiwnęłam głową na tak. Razem z Harper poszłyśmy do mojego pokoju i siadłyśmy na łóżku. - Five zabrał mnie na randkę... I powiedział ze m... Mnie kocha ale ja nie mogłam powiedzieć tego samego nie wiem czemu. I wtedy się zezłościł powiedział że nie zasługuje na to wsyztsko co mam i zerwał ze mną. - Powiedział i łzy zleciały mi po policzkach. - Jebany cham. - Powiedziała strzelając kostkami. Już chciała do niego wyjść ale jej nie pozwoilam. - Daj spokój, nie chciał że mną rozmawiać to nie w końcu i tak nie potrafiłam wypowiedzieć tych słów a on teraz potraktował mnie jak jaś szmate. - Masz rację, nie traćmy czasu na takie osoby jak on. Zrobimy Ci paznokcie. - Powiedziała a na kiwnęłam głową z lekkim uśmiechem.

Po skończonych paznokciach stwierdziłyśmy ze teraz ja jej zrobię paznokcie co nam zajęło 2 godziny. Mama zaczęła wołać nas na śniadanie a ja i Harper spytałyśmy się czy możemy ją zjeść u mnie w pokoju a ta się zgodziła. - Oglądamy Harrego Pottera?. - Spytałam z uśmiechem. - Tak ale omijamy dwie pierwsze części. - Jak zawsze a poza tym mi to nie rozeszkadza bo wiedzien azkabanu to moja ulubiona część. - Zaśmiałam się. -Moja tak samo haha.

*Chyba dwie części później *

Nie pamiętam w której to było części ale Syriusz Black umarł a ja i Harper przeżywamy to za każdym razem tak samo. - Śpiewamy coś?. - spytałam. - Naszą druga  ukochaną piosenkę?. - Dokładnie tak. - Ubrałam czerwona sukienkę tak jak zazwyczaj orzy spieaniu tej piosenki

-Powoli się tu zbliżam, szybko patrzę i tańczę Ludzie na parkiecie kręcą się jak głodne szarańcze Już widziałem ludzi w tłumie, co malują podłogę Szatniarki się schowały, ziomek biegnie po wodę Dzieje się tu bardzo dużo, chociaż dzieje się mało Laski się tu bawią, widać, że, że lecą na całość Mnie nie pytaj gdzie jesteśmy, nie wiem jak się to działo Jak zadajesz mi pytania, to zadawaj ich mało

-Oczy lekko zielone, uśmiechem doprawione W sukience jest czerwonej, chyba znalazłem żonę... - Śpiwałyśmy a Harper za każdym razem pokazywała na mnie, chyba nie muszę mówić dlaczego.

Gdy skończyśmy śpiewać przebrałam się w poprzednie ubrania, tak przebrałam się w czerwona sukienkę tylko po to aby zapsiewc ta piosenkę. Śpiewałyśmy tak chyba przez kolejne 2 godziny a w tym czasie doszli do nas Klaus, Vanya i Alli. Z racji że są Wakacje treningi też są kilka razy w tygodniu czyli poniedziałki, środy, czwartki i co tydzień w soboty.

Przyszła pora na obiad więc Harper pomogła mi zejść na dół i usiąść do stołu. Zaczęliśmy jeść i gdy tylko sporzjałam na siebie czyli na Five'a odrazu wszystko mi się przypomniało i zachciało mi się płakać co też się stało bo poleciało mi kolejne kilka łez po policzku, nikt nie widział o co chodzi oprócz Harper. - Ej Fryta co się stało. - Szepnął Klaus. - Harper wam później powie. - Od szepnęłam i pociągnęłam nosem. Five zauważył że płaczę bo nasze spojrzenia skrzyżowały się ale na dosłownie mniej niż sekundę. Na jego twarzy mogłam ujrzeć smutek i złość. - A tej jak zwykle gburowaty i bez emocji. - Ponownie szepnął Klaus. - Nie mów tak. - odpowiedziałam tym samym tonem tylko trochę zezłoszczona sama nie wiem czemu mzoe jednak go kocham? NIE to nie ma sensu jeżeli bym go kochała to z łatwością wypowiedziała bym te dwa głupie słowa. Sama nie wiem co czuje w takim razie i tak już jest za późno. Klaus mówi że jego twarz jest bez emocji a ja za to widzę tam bardzo duży harmider. Skapnęłam się ze ciągle się lapmpie na Piątkę więc odrazu zabrałam się do ponownego jedzenia.

Gdy nasza paczka czyli ja, Har, Klaus, Alli i Vanya. Byliśmy u mnie w pokoju ja poszłam się kąpać a Harper im w tym czasie wszystko wyjaśniała.

*kilka dni później *

Wszyscy pojechali na misję oprócz mię i Five'a. Ja nie pienchalam z powodu kostki a on dlatego bo na treningu znowu Diego przeadzil i rzucił go nożem w udo i ciężko mu się poruszać. Miałam okazję z nim porozmawiać. Zapukałam do jego pokoju i odrazu weszłam. - Kurwa za kogo ty się masz że wchodzisz do mojego pokoju bez pozwolenia. - Przypominam Ci ze ty teleprotowałem się do mkejgi pokoju jak się przebierałam i byłam goła więc się tak nie złość bo Ci żyłka pęknie. - Zamknij się żeby zaraz tobie nie pękła, czego chcesz. - Peoozmawiac. - O Boże ty nadal o tym, niech Ci będzie chce mieć to za sobą. - Usiadłam na łóżku obok niego. - Ty, ale się nie czuj jak u siebie i spierdalac mi z łóżka. - Tak?, A chcesz minie zaprowadzać do Grace z powodu kostki?! Muszę mieć kurwa gdzie siedzieć. - Nie pultaj się i przechodź do rzeczy. - Przewróciłam oczami. - Uważaj bo Ci oczy wypadną. - A więc jeśli nie możemy być razem możemy się przyjaźnić. - Niech Ci będzie. - A nie zostawisz mnie?. - Mówiłem Ci już że nigdy cie nie zostawię. - Wystawił dłoń w moim kierunku a ja ją uściskałam. Pomógł mi przejść do pokoju a potem teleprotowal się do siebie. Spytacie się pewnie dlaczego nie możemy być razem? A więc dlatego bo ten ledwo co chce się ze mną przyjaźnić.

*dzień później *

Jest 9: 30 a ja jestem u Grace i mogę już chodzić normalnie. - Dzisiaj jeszcze nie idziesz na trening bo jedynie co możesz to przebić kółko ale pwoeom Sir Regginaldowi że nie możesz jeszcze iść na trening. - Dziękuję mamo. - Powiedziałam i wyszłam do siebie. Zaczęłam czytać jakąś książkę od Bena i tak się wciągnęłam że czytałam do pory obiadowej.

Jedliśmy w ciszy aż nagle ta ciszę przerwał Five wbijając nóż w stół. - Numerze piąty co to ma znaczyć?. - Chce skoczyć w przyszłość. - Wiesz ze to nie możliwe a teraz koniec tematu i jemy dalej. - Trenowałem skoki jak kazałeś. - Powiedział i teleprotował się obok Ojca. - (Tera uwaga wzięłam to z jakiś innych opowiadań i w dodatku nie wiem czy dobrze XD). - Skok  w przestrzeni to pestka w porównaniu z niewiadomymi czyhającymi na podróżujacych w czasie pierwsze jest jak ślizganie się po lodzie a drugie jak zanurzenie się lodowatej wodzie a wynurzenie się jako żołądż. - Powiedział nawet nie spoglądając na bruneta co go bardziej zirytował fakt że go ignoruje.

Właśnie teraz zrozumiałam że go kocham, teraz gdy za chwilę prawdopodobnie odejdzie i możliwe że jej nie zobaczę. Five wybiegł z akademi a ja za nim. - Numerze piąty i Ósmy wracać!. - Five biegł w zdłuż ulicy i w czasie kieny się teleprotował ją wykrzyczałam. - Kocham Cię Five!. - Ale chyba tego nie usłyszał. Upadłam na kolana i się rozpłakałam a ludzie przechodzący obok mnie patrzeli się na mnie jak na wariatkę. Podbiegła do mnie Harper a ja ponwonei nie mogłam złapać oddechu. Zaprowadziła mnie szybko do akademi a Grace znowu podała mi leki tylko tym razem wstrzyknęła mi się bo normalnie to bym się chyba zschłysneła tymi tabletkami. - Już spokojnie on wróci. - Obiecał ze mnie nie zostawi i to ejszccse wczoraj. - Rozmawiałas z nim?. - Tak i wiesz co? Byliśmy przyjaciółmi a on tak po prostu mnei zostawił pomimo obietnic. - Wstałam i pobiegłam do swojego pokoju.

*Kilka dni później *

Od kilku dni nie wychodziłam z pokoju, jednynei w nocy sie załatwić albo coś zjeść. Siedziałam w pokoju wyglądając jak soedem nie szczęść w dodatku dopiero co rozestalam płakać. Ktoś zapukał do mojego pokoju. - Kim kolwiek jesteś nie wpuszczę cie więc możesz wypieprzać. - Nagle bez pytania do pokoju weszła Harper a ja żałowałam ze zapomniałam się przekluczyc. - Wyjdź z tad chce być sama. - Nie wychodzisz z pokoju od kilku dni, nie wiem co się u ciebie dzieje. - Ok a teraz wyjdź. - Nie. - W takim razie ja wychodzę. - Już miałam wyjść ale ta złapała mnie za rękę. - Puść mnie - Nie. - Kurwa Harper nie zatrzymasz mnie!. - Zaczełyśmy się kłócić a Harper oczy stały się nagle całe białe a jej uścisk stał się mocniejszy co mnei zaczęło boleć. - Ałaa! Puść mnie!
- Moje ciało przeszedł nie przyjemny dreszcz a po chwili Harper upadła na ziemię a ja odrazu zaczęłam wołać mamę. - Mamo!. - Gdy ta przyszła zabrała niebiesko oka i razem z Lutherem zanieśli ją do salki szpitalnej a ja ponownie zamknęłam się w pokoju ponownie płacząc.

(1416 słów) ✨🌸

No trochę zaszalałam dzisiaj z rozdziałami

Mam nadzieję że się podobało

Im so sorry za błędy

           Aidan i Dante z wami ❤️

𝐼 𝑁𝑒𝑒𝑑 𝑌𝑜𝑢 𝐹𝑖𝑣𝑒 |  𝑬𝒊𝒈𝒉𝒕, 𝑭𝒊𝒗𝒆 𝑯𝒂𝒓𝒈𝒓𝒆𝒆𝒗𝒆𝒔 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz