Rozdział 50

211 16 3
                                    

Ubrałam piżamę Five'a wzięłam nasze wspólne zdjęcie i zasnęłam...

Obudziłam się i zobaczyłam że na moim łóżku siedzi Five. - Five?. - Tak. - Tęskniłam, kocham cie wiesz o tym?.- za tobą nikt za to nie zatęskni przybłędo. - wziął nóż i wbił mi go prosto w serce.

Obudziłam się i podniosłam się szybko do siadu ciężko oddychając gdy się uspokoiłam  poszłam się wykąpać i ubrać w czarne desy i czarna koszulkę. Zeszłam na śniadanie i wszyscy już na mnie czekali. Podczas jedzenia było strasznie głośno co mnie irytowało. - Możecie się zamknąć i jeść w spokoju? Proszę. - Wow zrobiłaś się jak ojciec. - Nie wykluczone, starał się spędzać ze mną każdą chwilę ale u tła go unikałam i widziałam się z nim przy posiłkach i treningach. - Nadal się odbywały treningi, nawet jeśli nad już nie było. - To była moja prośba nie Ojca. - Po tym nikt się już nie odezwał tylko zaczął jeść dalej. Gdy już wszyscy zjedli Usiedliśmy w salonie i każdy zaczął rozmawiać a ja ich tylko obserwowałam. - Eight skarbie, pamiętaj o lekarstwach zaraz 10!. - krzyknęła z kuchni mama. - Dobrze!. - Odkrzyknęłam. - Grace nadal jest opiekuńcza. - Powiedziała Vanya. - Tata ja tak zaprogramował. - powiedziałam. Oni zaczęli rozmawiać dalej a ja zapomniałam wziąść lekarstwa i dalej przyglądałam się im jak rozmawiają.

Cały dzień szpedzilam z rodzeństwem i obserwowałam ich jak się uśmiechają i śmieją. Kiedy zrobiłam się zmęczona poszłam umyć zęby i się położyłam.

*Dzień pogrzebu. *

Obudziłam się i odrazu zrobiło mi się smutno że musimy pożegnać Ojca. Ubrałam się cała na czarno, z resztą jak codziennie. Zeszłam na śniadanie a po śniadaniu wszyscy się zebraliśmy do ogródka rozsypać prochy ojca. Staliśmy tak a ja powiedziałam. - Chce ktoś coś powodziec o ojcu?. Nie? To ja zacznę. Uratował mi życie i gdyby nie on nie poznała bym tak wspaniałej rodziny, nie poznała być miłości swojego życia, byc może bym już nie żyła ale o była w jakieś innej rodzinie, nie tak pokręconej i szalonej pozytywnie. Przez ostatnie lata byłam jego oczkiem w głowie, traktował mnie jak swoje jedyne dziecko, czasami nie przypominał siebie samego ale i tak go kocham z całego serca. - Powiedziałam i się rozpłakałam i po chwili zaczęło mi się ciężko oddychać ale nikomu tego nie powiedziałam, wtedy mi się przypomniało że nie wzięłam wczoraj i dzisiaj lekarstw ale i tka to ignorowałam. - No to ja mogę teraz coś powiedzieć. - Powodzial Diego. - Ojciec nie był nawet dla nas ojcem. Traktował nas jak psy, jak najgorszych. Miał się za Pana tego świata a był zwykłym dnem. - Wkurzyłam się gdy Diego wypowiedział te słowa, więc podeszłam do niego i powiedziałam. - On był dnem?! Gdyby nie on kto wie gdzie ebys wylądował!.- Miałem matkę jak każdy z nas mógł nas tam zostawić. - I tu się grubo mylisz. Bo właśnie ciebie jedynego z naszej dziewiątki sory ósemki, matka cie porzuciła, i teraz pytanie skąd ja to wiem? A stąd że przeczytałam Ojca cały dziennik i wiem o waszych rodzicach wszystko i to właśnie ty powinieneś mu najbardziej dziełować!.

Tak naprawdę nie czytałam całego dziennika bo zdarzyłam przeczytać tylko Lutherze i Diego ale to on został porzucony a potem już nie próbowałam dalej czytać.

Wysypaliśmy jego prochy ale nie było wiatru więc wyszło to jak gówno ale mniejsza. Już mieli wszyscy wracać do akademi ale na niebie pojawiło się coś dziwnego, miało to kolor błękitny taki jak miał Five gdy się teleprotował. - z drogi!. - Krzyknął Kaus i rzucił w to gaśnicą a ta zniknęła w środku tego czegoś. - Co to miało być. - Spytała Alli. - Masz jakiś lepszy pomysł?. - powieixial Klaus a ta  nic się już nie odezwała. Luther stanął przed nami i powiedział. - Cofnijcie się do tyłu obronie nas. - Wypierdalaj gorylu, sama potrafię bronić. - powiedziałam i poszłam przed niego. Nagle z niebieskiej dziruy wyłaniała się jakaś sylwetka starszego Pana która powoli zmieniała się w nastolatka. Chłopak upadł a dziura zniknęła. - Czy to młody Five? Czy ktoś mi przemycił dragi do jedzenia. - Teraz to już nie mogłam oddychać. To był on. Chłopak w którym jestem zakochana od ponad 15 lat. Wszyscy do neigo podeszli oprócz mnie, ja próbowałam złapać oddech ale z braku sił upadłam na kolana. Miałam mroczki przez oczami ale widziałam że Five szybko do mnie podbiega i mnie uspokaja co podziałało. Brałam głębokie wdechy i wydechy, kiedy już normalnie oddychałam spojrzałam na niego i pierwsze co zrobiłam to wywaliłam mu liścia. Wstałam i poszłam do pokoju. Sięgnęłam po lekarstwa wzięłam je i spojrzałam na godzinę była 11 czyli o 21 mam wziąść znowu lekarstwa. Chowałam leki do pudełeczka i usłyszałam dźwięk teleprotowania się z amna ale nie zwróciłam na to zbytnio uwagi. Moje ręce się tak trzęsły że nie mogłam zamknąć tego głupiego pudełka. Wtedy podszedł do mnie i złapał mnie za dłoń i pomógł zamknąć to pudełko, wyrwałam od nie go dłonie i powiedziałam. - Nie dotykaj mnie. - Eight... - Nie dotykaj mnie, nie odzywaj się do mnie. Zostawiłeś mnie. - Eight posłuchaj mnei proszę. - złapał mnie a ja znowu się wyrwałam i ponownie strzeliłam liścia. Uspokoiło mnie to więc walnęłam go ponownie a ten nawet się nie bronił. Uderzyłam go w kaltke piersiową w brzuch i kilka razy w twarz. Rozpłakałam się i upadłam na ziemię. - Wyjdź stąd nie. Chcę cię teraz widzieć. - Ten spojrzał na łóżko na którym leżała jego piżama. - To moja piżama. - Wypierdalaj. - Teleprotowal się gdzieś a do mojegi pokoju wbiegł Klaus, Harper i Alli. Pomogli mi wstać i suiasc na łóżko. - Wczoraj i dizosqj zapomniałam Wziąść lekarstw. - Mijaliśmy pobitego Piątkę co mu się stało?. - Wyżyłam się na nim. - Ale przecież go kochasz. - Powiedział Klaus. - Tak ale on zjebał mi połowę życia, sory ale idę zrobić sobie kawę. - poszłam do kuchni i jak za dawnych czasów spotkałam tam nikogo innego jak Five'a

- Dlaczego jesteś inna niż cie zapamiętałem, byłaś wyższa. - Długa historia, a ty czemu też tak wyglądasz. -,, długa historia ". - Po twoim zniknięciu załamałam się i pokłóciłam się z Harper ona odkryła jakieś możliwości swoich mocy i zatrzymała rozwój mojego ciała wczoraj próbowała to naprawo ale cofnęła mnie o jeszcze dwa lata ale teraz ma być wsyztsko ok i moje ciało ma się normalnie rozwijać a tobie już wiem co się stało, zrobiłeś błąd w obliczeniach. - Wiem. - Minus i minus daje nam plus idioto a nie dalej minus to jest kurwa podstawówka. - Czyli twoje ciało ma 13 lat, moje też. Co się działo przez te 15 lat. - Hymm... Tak w skrócie to... Miałam kilka prób samobójczych przez kilkanaście lat nie wychodziłam z pokoju dalej niż na treningi po chyba 6 latach po twoim zniknięciu wszyscy się rozeszli oprócz mnie bo z ciałem 15 latki nic nie mogłam zdziałać. Kilkanaście lat też biorę leki na uspokojenie bo po naszym rozstaniu zaczęłam mieć ataki paniki. Cała rodzina miała mnie gdzieś prócz Ojca. - Przepraszam że przeze mnie chciałaś się zabić. - Wielokrotnie. - Idziesz że mną do sklepu?. - Może kiedyś

(1119 słów) ✨🌸

No i w końcu wrócił Five

Możliwe że jeszcze dzisiaj będzie jakiś rozdział.

             Aidan i Dante z wami ❤️

𝐼 𝑁𝑒𝑒𝑑 𝑌𝑜𝑢 𝐹𝑖𝑣𝑒 |  𝑬𝒊𝒈𝒉𝒕, 𝑭𝒊𝒗𝒆 𝑯𝒂𝒓𝒈𝒓𝒆𝒆𝒗𝒆𝒔 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz