chapter 26

479 31 20
                                    

Pov: Miu Iruma

Czyli Shu nie wie o niczym. Wsumie znając go to gdyby wiedział o tym to by kazał oumie od razu zmienić pracę.

Poszedłam w miejsce gdzie byłam ostatnio. Nie mam pojęcia po co go śledzę ale chce mieć go na oku.

W końcu nie chciałam żeby mu się coś stało. Jak będzie tragicznie to tam wtargne, ale nie mogę tam wejść wtedy kiedy mi się chce.

Na samym początku nic nie działo się ciekawego. Myślałam aż że ktoś pozabijał wszyskich zboczuchów w tej okolicy czy coś.

No ale się myliłam. Już po chwili jakiś kolo kazał podejść Oumie do niego. No normalny klient.

Potem złapał go za rękę i nie chciał puścić.

Poznałam tą twarz. To był ten facet z wczoraj. Ale mnie pięści świerzbiły.

Kokichi zdecydowanie próbował wyrwać rękę z łap tego zboka ale jak już mówiłam wczoraj jest on nie silny.

Koleś złapał go do za biodra i przytrzymał przy sobie. Szepnął mu coś i ścisnął go bliżej siebie i złapał go za dupę, drugą ręką zaczął się bawić jego włosami. Nie jest tak źle jak ostatnio.

Potem ten zbok jebnął go w dupę i usiadł przy stoliku. Przez resztę czasu puszczał mu tylko oczka i wysyłał jebane całuski.

Minęło już sporo czasu. Było już po 21 ale kokichi już zamykał. Sklep zawsze zamykali o 22:00 i do tego został sam na sam stym pedofilem.

-Czego ode mnie chcesz?- spytał Kokichi

-wiem że jesteś chłopcem- powiedział facet

- c-co?!

- wiesz jeżeli nie zrobisz czegoś dla mnie to powiem wszystkim prawdę-

- ... Co chcesz-

-wiesz tak się składa że lubię bawić się takimi niewinnymi chłopcami jak ty--

- ... N-Nie ma mowy!-

- no to mi przykro, od jutra każdy będzie się z ciebie naśmiewać-

-...-

- będę delikatny-

-... N-Nikomu nie powiesz, ałć! Zostaw mnie-

Nie widziałam co się dzieje bo okna były zasłonięte.

-nikomu, zostawię twoją tajemnice w spokoju-

-... N-No dobra...-

-jutro (sobota) o 9:30 (adress ndjrnfu)-

-...mhm...-

To tych słowach kokichi wyprosił tego faceta a on sam też poszedł do domu. Jak już nie było go w pobliżu podbiegłam do tego zboka.

-oo dzień dobry takiej cudnej panience- uśmiechnął się

-odpierdol się od Oumy-

-wiec tak ma na imię kiciuś-

- powiedziałam coś-

-a dostanę coś?-

Przybliżył się do mnie dotykając moich piersi.

Zacisnęłam ręce i uderzyłam go w twarz.

-tak śliwę na pół mordy-

-jesteś taka silna powiadasz? Ciekawa jaka jesteś w łóżku. To twój chłopak?-

-ew nie-

- to czemu go chronisz? Możesz się do nas dołączyć wiesz złotko?-

Uderzyłam go w jaja.

- podziękuję. Jak się nie posłuchasz po dobroci to doniosę cię, a nie wydaje mi się żeby była zadowolona że gwałcisz niepełnoletnich chłopców z kawiarni-

- skąd wiesz że mam żonę?!-

-gdzie wtedy się podziasz jak żonka cię z domu na zbity pysk wyjebie?-

-ugh no dobra-

-nie wchodź nigdy spowrotem do tej kawiarni i nie zbliżaj się do Oumy-

Koleś kopnął kamienia i zszedł mi z oczu


Inny wymiar// Saiouma, Oumasai//[ZAKOŃCZENIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz