chapter 31

491 28 39
                                    

(UWAGA NIE BIJCIE MNIE ALE BEDZIE TROCHĘ SHIPU MIU X KAEDE HEHE)








Pani Miu wpuściła nas do jej domu. Szczerze mówiąc to nie wyglądał jak dom.

- rozgoście się- powiedziała.

Usiedliśmy przy stoliku.

po chwili kobieta usiadła koło nas.

-okey więc zacznę od samego początku-- zaczęła mówić ale przerwalqł jej wybuch z pokoju obok.

- japierdole! Keebo nie umieraj!- wrzasneła Miu biegnąc  to pokoju w którym coś wybuchło.

Przestraszyłam się, w końcu z tego co zrozumiałam ktoś mógł umrzeć. Zestresowałam się,  i razem z Rujim pobiegliśmy sprawdzić co się stało.

Wbiegliśmy do pokoju aby sprawdzić w jakim stanie jest poszkodowany.

Jednak to co zauważyłam totalnie zwaliło mnie z nóg.

Nie było żadnego poszkodowanego a zamiast tego był robot.

-ooooh wooow!- wrzasnął Ruji.

Był on podekscytowany widząc robota, jest on wielkim fanem robotów. Podbiegł do robota i zaczął coś w nim majstrować. Pani Miu patrzyła się ze zdziwieniem.

-um, co robisz? - spytała Miu, z mieszanymi uczuciami.

-naprawiam- powiedział skupiony na przekręcaniu śrub w robocie.

Miu przykucnęła koło Ruji'ego

- młody ty jesteś na naprawdę dobry w te klocki- powiedziała zdziwiona.

Ten nawet jej nie odpowiedział bo był za bardzo skupiony na naprawianiu.

Nagle robót otworzył swoje niebieskie oczy.

-jezu keebo! Mamusia się o ciebie bała!!- krzyknęła Pani Miu.

-Iruma-san? Co się dzieje? U-Um? K-Kim są    *oni*?- spytał ludzkim głosem robot.

Miu złapała za szyję z uśmiechem Ruji'a

-keebo to mój synek haha!!- zaśmiała się

-o-oh aż tak długo spałem? Faktycznie wygląda jak mieszanka ciebie i Kaede, zawsze wiedziałem że jesteście dobrą parą- uśmiechnął się lekko zdezorientowany.

Z twarzy Miu zniknął uśmiech a pojawił się wielki rumieniec.

- E-Ek?! - pani Miu stanęła jak słup cała czerwona.

-Ja chętnie zostanę synkiem- powiedział głupio Ruji.

Po chwili doszli do nas Akemi i Ozuru równie zdziwieni jak my wcześniej.

-Haha słuchajcie!- krzyknęła Pani Iruma- wasz kolega jest już moim synkiem!- zaśmiała się.

-jak się nazywa robot?- spytał zaciekawiony Ruji.

-To keebo! A tak poważniejsza ksywa to K1-b0.- powiedziała.

-ale keebo jest suuuper! Mogę go przytulić??- spytał

- z chęcią- odezwał się robot.

-czekaj to ty mnie rozumiesz?!- wykrzyknął

-hej~ to było robofobiczne!- oburzył się robot

- ym przepraszam...- mruknął

-ah ale przyszliśmy po coś innego- wtrąciła się Miu- wejdźcie do salonu.

Poszliśmy do salonu i usiedliśmy przy stole

-wieeeec? Chciała pani mówić coś o.... Kokichim?- spytała Akemi.

-po pierwsze nie nazywajcie mnie "pani" bo czuję się stara. A po drugie to o kokichu.- zaczęła- erm zacznijmy od tego, że um kokichi nie żyje?-

-n-nie żyje?! Ale my go widzieliśmy- wrzasnął Ozuru.

-Aaale~ nasza Atua zbawicielka bla bla uratowała nas i dała nam drugą szansę i żyjemy tada!! Ale kokichi nie chciał żyć... Martwiłam się o niego, ale gdy powróciliśmy do żywych, on próbował się zabić, przedawkował leki. Potem jego druga połówka go przygarnęła-

-druga połówka? Ouma-kun ma chłopaka?- wtrącił się Ruji.

- czekaj coo?! To kokichi jest gejem?!- zdziwiła się Miu.

-to ty nie wiesz przecież powiedziałaś że kogoś ma- odezwałam się.

-no wsnesie.. nie są parą..aale~ uważam że coś kryją, w końcu mieszkają razem a on się o Kokicha martwi-

- eh to dlatego też rodzina go odtrąciła..- mruknęła cicho Akemi

-huh? O co chodzi?- zainteresowała się Miu.

-... Mama Oumy nie tolerowała go. To że jest gejem,  jest niby słabeuszem, i cały czas powtarzała że mogła go usunąć podczas ciąży- powiedziała Akemi.

-a ojciec?- spytała Miu

- a ojciec, siedzi w więzieniu. Znęcał się nad nim psychicznie i fizycznie, sąsiedzi to zauważyli i zadzwonili na policję, matka udawała że o niczym nie wie, a ojca zamknęli. W szkole wcale nie miał lepiej. Znęcali się nad nim. My nie chodziliśmy z nim do klasy ale wiele nam o tym mówił. Zwłaszcza był jeden chłopak im Shazu?- zaczęła mówić dalej

-Shuichi chyba- poprawił ją Ozuru

-ah no tak.  Z tego co wiem to ciął go po rękach, wiesz jaki to był ból patrząc na naszego przyjaciela przychodzącego do nas z krwią na dłoniach. Zdarzało to się tak często że mieliśmy apteczkę przygotowaną-





--------------------------

656 słów.

Inny wymiar// Saiouma, Oumasai//[ZAKOŃCZENIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz