chapter 39

411 23 48
                                    

-kochany Saiharo kto przyszedł?- usłyszałem że Kokichi się zbliża, byłem w lekkiej panice.

Spojrzał na drzwi

-ehe ja pójdę..- powiedział wychodząc jednak ta go złapała za rękę, to nie pomogło, tak szczerze to było gorzej w jego oczach było widać strach. Czy ona aż tak się nad nim znęcała?

Można powiedzieć że ona była jego piętą Achillesa..

Na co dzień nie pokazywał emocji typu strach jednak gdy tylko na nią patrzył, jego chumor się zmieniał w mgnieniu oka.

-przepraszam!! Moje dziecko kochane proszę wybacz mi.. nie byłam dobrą matką, daj mi drugą szansę!! Wybacz swojej wyrodnej matce- zaczęła błagać...

Nic nie powiedział. Stał w ciszy. Jak słup.

-.. przejdę się.. p-pomyślę- powiedział biorąc swój płaszcz i wybiegając z domu.

-zapraszam praniu do środka może porozmawiamy- zaprosiłem ją do środka bo przecież nie będzie tak stała..

Usiedliśmy przy stole

-a czy ty.. wierzysz mi?- zapytała cicho kobieta

-wierzę? Ale w co?-

-ja naprawdę się zmieniłam, nie chce być pokłócona z Keiko.. znaczy Kokichim... Błagam nakłoń go do wybaczenia mi..-

-to już jego decyzja...-

-a czy wy.. jesteście razem?.. nazwał cię Ukochanym Saiharą..-

Zrobiłem się czerwony.

- c-co? Ah nie tak tylko mnie nazywa-

-czyli nie lubisz chłopaków?-

-nice do końca.. można powiedzieć że tak pół na pół- uśmiechnąłem się lekko a ta się krzywo skrzywiła..

Dziwna kobieta

- ale uważam- zacząłem mówić- że było by dobrze gdyby Kokichi zamieszkał z panią przez jakiś czas. Nie że go wyganiam czy coś bo jest wspaniałym współlokatorem, ale ma dużo sekretów i może akurat pani się wygada-

- myślimy tak samo chłopcze! -

Zaczęliśmy rozmawiać o Oumie-kun.

Po chwili usłyszałem mocne pukanie do drzwi. Byłem pewny że to Ouma-kun więc otworzyłem drzwi. Tam stała Miu.. no i Kokichi tylko że trzymała go blisko siebie.

- weź tą jebaną nieudaną aborcję-

-Ouma-kun?-

- próbował obrabować spożywczaka z wszyskich Pant. Idiota-

-panta pozwala mi wyluzować- mruknął cicho

- mogłeś przecież kupić- oznajmiłem

- zostawiłem portfel w domu-

Przeprosiłem Miu i się z nią pożegnałem, Kokichiego zaprosiłem do stołu aby porozmawiać.

- więc wpadliśmy na pomysł abyś.. przeprowadził się na jakiś czas do twojej mamy.. oczywiście to twoja decyzja nie musisz jeżeli nie c-chcesz- powiedziałem

-chcesz mnie wygonić do *Niej*?!- spytał po czym ucichł bo chyba uświadomił sobie że podniósł głos na swoją mamę.

-k-kokichi nie bój się mnie.. naprawdę się zmieniłam, a twój kolega sobie odpocznie chwilowo od ciebie, tak będzie najlepiej. Będziemy fajnie spędzać razem czas..- wtrąciła się kobieta

-t-tego nie powiedziałem- powiedziałem cicho

-..okej..- mruknął niezadowolony.

Już taki jest, nie chce się nikomu narzucać a ona to wykorzystała. Czy aby na pewno zrobiłem dobrze? Teraz wydaje się inna.. dwulicowa.

Ouma-kun poszedł do pokoju spakować swoje rzeczy.

Chwilę potem się pożegnaliśmy.

Cisza..

Cisza..

Cisza..

Cisza..

Już za nim tęsknię.. dlaczego? Dlaczego mu pozwoliłem odejść...

Znowu go straciłem...

Nikt już do mnie nie przybiegnie i nie krzyknie że chce pante...

Nikt już nie będzie w tym domu chować niczego przede mną.

Nikt nie będzie będzie mnie ochrzaniać

Nie będzie już nikogo w kogo będę mógł wpleść swoich nóg...

Nikt już nie będzie oglądał telewizji nad ranem

Nikt już nie będzie się do mnie tulić jak będzie miał zły chumor..

Wiem że to nie na zawsze ale ten czas bez niego mi nie zejdzie tak szybko..

To moja wina

Moja

Moja




---------------------
543 słowa

Inny wymiar// Saiouma, Oumasai//[ZAKOŃCZENIE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz